Emmerich Venden, łowca nagród tylko się uśmiechnął, gdy pracownik socjalny próbował wmówić mu chorobę psychiczną. W świecie bogów łowców nagród ktoś kto nie miał paranoi nie żył zbyt długo.
Zresztą, to co się stało, samo się nie zrobiło. Ale Emmerich przeżył. Jedno z tysięcy zabezpieczeń zadziałało i nadal był w miarę cały. Dla bezpieczeństwa przyjął postać człowieka, jakich miliony zasiedlały Faerun. Razem z nim spadło dziesięciu bogów, razem było zatem jedenastu.
Emmerich kalkulował.
Z rąk mafii polegnie nie mniej niż dwóch. Potem będą działania seryjnego zabójcy i kolejne straty. Przyjdzie też to, co zawsze, co nieuniknione: oskarżenia, kłótnie, podejrzliwość i w końcu lincze, które zabiją nie mniej niż trzech. Do tego doliczyć trzeba ryczałt — rezygnacje i wypadki nieprzewidziane. Do domu wróci czterech. Nie więcej. A zapewne mniej.
Emmerich zamierzał być jednym z nich. A teraz patrzył. I liczył.