Kuchnia była nowoczesna i urządzona tak, że niczym nie różniła się od tych w restauracyjnych przybytkach. Nie było palników gazowych, tylko indukcyjne. Cudnie...
Doszedł do ciebie fakt, którego nie brałaś pod uwagę będąc w gniewie i ciągnąc ze sobą spory kawał nieporęcznego żelastwa. Które było atrapą. Podobnie jak te wszystkie „średniowieczne” akcenty. Może były drewniane, ale z pewnością nie były stare. Miały tylko takie wrażenie sprawiać.
Ściany były z pewnością z żelbetonu. Co najwyżej pokryte boazerią. Sama posiadłość nie była jednak stara, wprost przeciwnie... pod warstewką dekoracji krył się nowoczesny i duży budynek. Czy da się go łatwo spalić. Teraz gdy ochłonęłaś, nie byłaś tego pewna. Potrzebne będzie sporo benzyny, a pogoda nie była po twojej stronie. Choć grzmiało i łyskało się co chwila, wątpiłaś by jakikolwiek piorun uderzył w ten budynek. Lało jak z cebra, co mogło dość szybko zdusić płomienie. Szkoda... niemniej i tak warto spróbować, prawda?
Kuchnia była oczywiście wyposażona w wiele przydatnych rzeczy. Noże... od malutkich, po całkiem spore ostrzone laserowo noże dla profesjonalnych mistrzów kuchni. No i był tasak.
Nieco... zakrwawiony, ale to cię akurat nie martwiło. Nie dociekałaś czemu, nie miałaś ochoty zgadywać, bowiem... wszelkie teorie były nieprzyjemne do rozważenia.
Tasak był ciężki i solidny i... nie miałaś pojęcia jak go skutecznie użyć. W tym był największy problem, którego nie rozwiązałaś dotąd. Jak walczyć z Paziutkiem uzbrojonym we włócznię?
Mogłaś nawtykać sobie noży za pasek dowoli i szarżować na niego z tasakiem, ale mimo że byłaś cięższa i silniejsza od Jenny, to Paziutek by i tak wygrał. On umiał walczyć włócznią, ty tasakiem nie bardzo... Przydałaby ci się bardziej amerykańska broń, śrutówka, dubeltówka, albo choćby pistolet lub rewolwer. Tych umiałaś używać, chyba. Tych w kuchni nie było, ale czy nie było też w tym budynku?
W kuchni za to były jadalne oleje i butelki. I szmatki. Nie były to idealne koktajle Mołotowa, ale kilka ich udałoby ci się zrobić. Ze dwa, trzy... góra cztery. Co jeszcze w kuchni można było użyć?
Sól? Może? Pamiętałaś że sól miała jakieś znaczenie rytualne. Ale czy wiedza z horrorów klasy B mogła się przydać na Paziutka? I jak ją użyć przeciw niemu? Tego akurat nie pamiętałaś.
A propo Paziutka? Gdzie on był?
Na to pytanie znałaś odpowiedź. Przyczaił się i czekał na okazję. Polował na ciebie jak na zwierzynę, ukryty gdzieś w posiadłości ze swoją włócznią. Drań lubił takie zasadzki. Na tyle go już zdołałaś poznać.
Miałaś do dyspozycji kolejne trzy drzwi. Jedne które prowadziły w kierunku pomieszczeń w których Paziutek mógł obecnie przebywać, drugie prowadzące w przeciwnym kierunku, no i trzecie... będące drzwiami do spiżarki. Były jeszcze duże okna prowadzące do... ciemności, która czasem rozświetlana błyskawicami ujawniała ogrodowy labirynt z żywopłotu.