Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2018, 22:03   #30
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację

Areon błyskawicznie dopadł do starającego się uciec kapłana. Miecz miał opuszczony, ale tarcza również była zabójczą bronią w rękach Cymmeryjczyka. Nie uderzył na płask, ale kantem tarczy, który okuty był wzmacniającą konstrukcję, stalową obręczą. Siła ciosu była wystarczająca, aby coś chrupnęło w karku mężczyzny. Jego wrzaski natychmiast ustały, a wraz z nimi ustało życie kapłana.

Theo wynurzył się z krzaków i niczym cień skierował się w stronę grobowca, uprzedzając w tym działaniu Arslana, który zamarudził przy prowizorycznym ołarzu. Akwilończyk szybko dostrzegł krwawy trop wiodący między ruiny. Mając się na baczności ruszył za śladem, aby po kilku krokach zobaczyć leżący na ziemi, ułamany fragment strzały. Rannego nigdzie nie było widać, więc Theo zaczął bacznie przyglądać się otoczeniu i nasłuchiwać. Po chwili miał niemal pewność, że kapłan ukrywa się jakieś piętnaście kroków od niego, za rozłożystym krzakiem wyrastającym z kupy kamieni, w jaką zamienił się jeden z dawno porzuconych grobów. Złodziej tak był skupiony na obserwacji, że aż się wzdrygnął, gdy obok niego stanął Arslan, z łukiem gotowym do strzału.

Berwyn wcisnął sobie za pas upuszczony przez martwego kapłana ozdobny kris , potem szybko obszukał martwego. Od paska odpiął mu solidnie wypchaną sakiewkę, a z kieszeni wyciągnął kawałek wyprawionej skóry, na którym narysowane były jakieś okultystyczne symbole. A na nich Berwyn nie wyznawał się nic, a nic. Zauważył też, że kapłan pod szatami miał przypasany do pasa, krótki miecz.

Po martwym kapłanie przyszła kolej na dziewczynę. Była nieprzytomna. Bossończyk szybko rozciął jej więzy i wyciągnął knebel z ust. Podczas okrywania jej nagości, nie spieszył się już tak bardzo, bo mimo że dziewczyna była brudna i obryzgana krwią, to miło było zatrzymać wzrok na jej piersiach. Delikatne próby przywrócienia jej przytomności, jak na razie spełzły na niczym.

Makhar, z demonicznym uśmiechem na twarzy pochylił się nad oślepłym kapłanem i zaczął sączyć mu do ucha przeraźliwe słowa. Kapłan rzucał się i przeklinał, ale wydawało się, że jest zupełnie odporny na to czym groził mu Stygijczyk. Makhar posunął się więc do czarnoksięstwa. Słowa płynęły wprost do mózgu ofiary, urabiając ją do woli czarownika. Makhar drążył w umyśle oślepionego mężczyzny, niczym woda w skale. W końcu, gdy uznał, że ten jest gotów, znów zaczął pytać.

- Zapłacono nam dobry grosz, ale nigdy nie powiedziano czemu to mamy robić... Porwaliśmy dziewczynę z ulicy i mieliśmy zabić na cmentarzu i jeszcze wykopać jakiegoś truposza... - wycharczał kapłan, a potem nagle zamilkł, jakby wystraszony tym, że powiedział zbyt wiele.
 
xeper jest offline