Wątek: Agenci Spectrum
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2018, 09:41   #41
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 10

Czas: 1940.II.16; godz. 23:15
Miejsce: południowa Norwegia; wody Jossingfjord; pokład “Altmark”, śródokręcie
Warunki: noc, mroźno, deszcz ze śniegiem, dość silny wiatr, średnie fale


mł.ag Gulbrand; poziom V; róg lewej i frontowej galeryjki



Zza rogu wyłoniła się jakaś postać. Szła ostrożnie wzdłuż frontowej* galeryjki zbliżając się do leżącego po ciemku agenta i marynarza. Postać nadchodziła trzymając jakiś przedmiot w dłoni. Zważywszy na okoliczności pewnie jakiś pistolet. Od strony rufy dochodziły okrzyki i strzelanina. Ktoś tu się strzelał nawet całkiem blisko no ale nie na tyle by jakoś to wpłynęło na sytuację Norwega i Brytyjczyka skulonych na pokładzie galeryjki oklejonej wokół centralnej nadbudówki.

- Wer is da?!** - postać zatrzymała się gdzieś w połowie galeryjki z tuzin kroków od skulonych aliantów i zawołała do nich pytająco. Widocznie facet ich dostrzegł ale nie był jeszcze pewny z kim ma do czynienia. Ciężko ranny marynarz spojrzał pytająco na agenta Spectry. No mogli strzelać. Tamten pewnie też. Ale tu zaraz za rogiem był cały niemiecki mostek. Gdzieś tu musieli być inni brytyjscy marynarze i agenci Spectry ale mogli być właściwie gdziekolwiek.

Przez śnieżycę i huk trzaskających o stalowe burty i pokład fal, świszczący wiatr rozległ się huk. Jak wystrzał armatni. I chyba był. Przez szczelinę przy barierce Edvard dostrzegł jak tam, gdzieś przez dziobem “Altmarka” wyrósł słup wody. Zupełnie jak po strzale z armaty.

- To z niszczyciela Herr Kapitän! Mówią, że jak nie zastopujemy maszyn to otworzą ogień! - przez rozbite okna Edvard słyszał dość wyraźne podniesione głosy z wnętrza mostka.

- Blefują! Nie otworzą ognia do jednostki pełnej ich ludzi! - w głosie kapitana niemieckiej też dało się dostrzec zdenerwowanie ale nadal cechował się on siłą i zdecydowaniem.



*Frontowa galeryjka - da od frontu czyli od strony dziobu galeryjka czyli ta przy której jesteście.

**Wer is da?! - (niem) Kto tam/Kto to jest?!



st.ag Baumont; poziom III; lewa galeryjka



Najlepszą identyfikacją dla brytyjskich marynarzy był głos. Francuska agentka była pewnie jedyną kobietą na całej flotylli wysłanej do zatrzymania niemieckiej jednostki a i na samym “Altmarku” nikt kobiet się pewnie nie spodziewał. Marynarze w hełmach Brodiego zaczęli podchodzić i nieco opuścili swoje karabiny z bagnetami przestając ewidentnie celować do postaci w żółtym płaszczu ale na wszelki wypadek nadal mając je w gotowości. Gabrielle mogła opuścić dłonie.

- Czemu pani w tym chodzi?! Ktoś może w tym zamieszaniu wziąć panią za Huna! - krzyknął jeden z Brytyjczyków pokazując na zalany wodą żółty olejak jaki miała na sobie francuska agentka. Wtedy też coś huknęło. Wystrzał armatni! To ten niszczyciel! Już był całkiem blisko! Płyną równolegle do większej, niemieckiej jednostki ale było mu trudno wymanewrować w ruchu w tych wąskich, zdradliwych wodach norweskiego fiordu, przy tak wysokiej fali by stanąć burta w burtę z niemiecką jednostką i dokończyć wyładunek załogi abordażowej. Więc strzelił klasyczny strzał ostrzegawczy przed jej dziób. Dwaj Brytyjczycy krzyknęli radośnie podbudowani i tym widokiem i efektem. - Yeah! Royal Navy! Royal Navy it’s here! - krzyczeli gdy chyba gdy na nowo rozbudził się w nich zapał bojowy.

W ten aplauz wdarły się dźwięki gwałtownej strzelaniny w korytarzu do jakiego właśnie co strzelała Gabrielle. Drzwi wciąż pozostawały zamknięte a z wnętrza dobiegły zdenerwowane niemieckie głosy dobrze wpasowane w każdą strzelaninę.



mł.ag Wainwright; poziom III; korytarzyk poprzeczny




- Dobrze sir! - padła z góry odpowiedź brytyjskiego marynarza. Jednak jego ruch tak samo jak wcześniej bliźniaczy ruch brytyjskiego agenta Spectry czy jego pojawienie się teraz na rogu zostało przywitanie niemieckim ołowiem. Strzelało dwóch marynarzy, każdy z jednym karabinem. Obydwaj byli po przeciwnych stronach korytarza częściowo klęcząc i kryjąc się tak samo jak John w jakiś wejściach do bocznych korytarzy.

Strzelali do siebie. Niemcy i Brytyjczycy. Z zaledwie ułamka odległości na jakie mógł strzelać dzierżony przez któregokolwiek z tych uczestników karabin. W prawie bliźniaczym tempie. Strzał, przeryglowanie i znowu strzał. Jeden z niemieckich marynarzy obrał sobie za cel brytyjskiego strzelca a drugi marynarza zbiegającego po schodach. John słyszał jak karabinowe pociski ze świstem śmigają w jego stronę i obok niego, wbijając się z irytującym dźwiękiem gdzieś we fragmenty korytarza lub denerwująco rykoszetując po nim gdzieś dalej. On sam posyłał w odpowiedzi brytyjskie .303 i efekt był wręcz bliźniaczo podobny. Na tak krótkie odległości i zagęszczenie ołowiu ktoś w końcu musiał kogoś trafić. Po każdym strzale następował ten irytujący moment, gdy trzeba było przeryglować broń i wówczas strzelec czy brytyjski i czy niemiecki, był całkowicie bezbronny walcząc z presją by się ukryć. Ale ukrycie choć oznaczało by zejście z linii strzału przeciwnika to również urwanie kontaktu z nim. A potem znów trzeba było walczyć sam ze sobą by ponownie wychylić się do oddania kolejnego strzału.

Trafił! John od razu wiedział, że któryś z jego strzałów musiał trafić niemieckiego marynarza. Niemiec jęknął gdy mocny, karabinowy pocisk przeszył mu trzewia. Zachwiał się co przełożyło się na chaotyczne szarpnięcie jego karabinu. Trafiony marynarz odczołgał się do wnęki znikając Brytyjczykowi z pola widzenia ale i ten i jego kolega nadal strzelali do siebie. Anglik okazał się ponownie lepszym strzelcem i któraś z jego kul trafiła kolejnego Niemca nim ten zdążył trafić jego. Ale kolejny zestaw wnęk dalej wylał się nagle trójką uzbrojonych, niemieckich marynarzy. Jeden z pistoletem i dwaj z karabinami. - Feuer! - krzyknął ten z pistoletem i marynarze i ci po jego bokach i ten właśnie trafiony przez Johna unieśli zgodnie lufy do jedynego widocznego celu czyli brytyjskiego agenta. Mógł się schować za róg bo zapowiadał się cały grad ołowiu. Mógł razem z Curtisem wystawić się na ostrzał Niemców i próbować odpowiedzieć ogniem. Nie był jednak pewny ile jeszcze wojenna fortuna będzie mu sprzyjać z tymi niemieckimi pudłami oddanymi w jego kierunku.

Gdzieś tam, rozległ się armatni wystrzał. O ile coś gdzieś nie wybuchło potężniejszego niż ręczny granat to musiał być wystrzał. Pewnie z brytyjskiej jednostki bo przecież “Altmark” nie miał żadnej artylerii. I ta brytyjska jednostka musiała być być gdzieś całkiem po sąsiedzku. Sądząc na słuch. Jednak “po sąsiedzku” wedle morskich standardów. Ile upłynie czasu nim coś się zmieni na pokładzie niemieckiej jednostki to już na bardziej “piechotne” standardy jakie tu teraz panowały to jeszcze wiele mogło się zmienić i wydarzyć.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline