- Może Pan po prostu przypieczętować to odciskiem palca. To wystarczy do jednoznacznej identyfikacji strony. - kobieta podsunęła pacjentowi płaskie pudełeczko, mieszczące poduszeczkę z tuszem. Jej palce na chwilę zatrzymały się, pieszczotliwym gestem gładząc blat. - Albo kroplą krwi. Tak jak inne ważne kontrakty... - przekrzywiła lekko głowę, wpatrując się w Johna. Za plecami pacjenta sanitariusz ciężko sapnął i na twarz prawniczki momentalnie wypłynął szeroki uśmiech, niczym dobrze wyuczona aktorska mina.
- To był żart oczywiście z tą krwią. Odcisk palca jest wystarczający do identyfikacji biometrycznej. Jeśli pan gdzieś figuruje w rządowej bazie, znajdą go bez problemów. - powiedziała fachowym tonem.
- Policja wypytywała o pana regularnie, właściwie od przywiezienia pana tutaj. Nigdy jednak nie przedstawili żadnego aktu prawnego, który by im umożliwiał oficjalne działanie; stąd próbują takich sztuczek. - pochyliła się w kierunku Johna, którego owiała woń zmysłowych perfum - Nasz szpital cieszy się zasłużoną sławą nie tylko z powodu zatrudniania najlepszych chirurgów po tej stronie Stanów. Oferujemy także dyskrecję i odpowiednie zabezpieczanie prawne, ponieważ troska o całościowy dobrostan naszych pacjentów jest dla nas priorytetem. - z emfazą wymówiła słowo "całościowy" - Nie zadajemy pytań i nie prosimy o odpowiedzi. - zrobiła krótki ruch dłonią, jakby coś przecinała - Nie trzymamy dokumentacji medycznej i innych wrażliwych danych... jeśli takie jest życzenie klienta. Pański pobyt i rehabilitacja została opłacona przez osobę trzecią w opcji premium. Z wyraźnymi i jednoznacznymi klauzulami, które niestety pozostaną tajemnicą adwokacką. - splotła palce na biurku.
- Naprawdę chciałabym panu pomóc, jako osoba. Ale jako prawnik szpitala nie mogę tego zrobić, ryzując nasze imię... które warte jest miliony w tego typu usługach. Został pan przywieziony tutaj jako ofiara wypadku komunikacyjnego w stanie krytycznym. Sam i z innego szpitala, który przyjął pana jako pierwszy, ale nie mógł operować tak rozległych uszkodzeń. Pana pobyt został w całości opłacony z góry za pośrednictwem kancelarii prawnej. Której nazwy oczywiście nie mogę panu podać. - zagryzła wargę, jakby trochę się wahała, a potem powiedziała szybko - ...ze stanu Maryland. Nawet jeśli wiemy więcej, nie mam prawa udzielać takich informacji. Ale prawda jest taka, że nie wiemy wiele więcej. I nie chcemy wiedzieć.
Prawniczka odetchnęła głośno, jakby ta przemowa ją sporo kosztowała. Westchnęła, poprawiła kostium i trochę się rozluźniła.
-Czy jest pan usatysfakcjonowany? - spytała na koniec. Kątem oka John zauważył sanitariusza, który stanął z boku i zrobił gest, jakby chciał zabrać leżące na biurku umowy. W ręku mężczyzna trzymał plik pozbieranych pracowicie policyjnych zdjęć.