Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2018, 11:49   #28
Wisienki
 
Wisienki's Avatar
 
Reputacja: 1 Wisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputację
Jechali powoli, dzięki losowi droga była, ale niestety nie była ona używając eufemizmów w najlepszym stanie. Liczyło się jednak wyłączne to, że była przejezdna. Krajobraz za oknem był nudny. Wszechobecne beże i szarości działały na nią depresyjnie. Nie była przyzwyczajona do jazdy w milczeniu. Zwykle w karawanie podróż mijała im na śmiechach, żartach i opowiadaniu rozmaitych historii. Do tego tu wolała się jednak nie odzywać, aby nie sprowokować go do powiedzenia czegoś co ją zirytuje. Teraz liczył się tylko jeden cel dotarcie na płaskowyż.

Gdy tak ostatnio jechała w milczeniu matka zaczęła się zastanawiać czy coś jej nie dolega. Nie przekonywały jej twierdzenia ojca, że tacy jak on nie chorują tak łatwo więc i tak ją zbadała. Nic jej jednak nie dolegało, przynajmniej fizycznie, a milczała, a to nie było do niej podobne. Sen powtarzał się kolejnych nocy i każdego kolejnego poranka budziła się coraz bardziej zagubiona i coraz bardziej zacięta w swym milczeniu. Odzywała się tylko nie zobowiązująco - kiedy stajemy, co jemy, czy starczy nam paliwa do następnej osady. Aż do dnia kiedy zapytała Mirona o płaskowyż. Po jego reakcji widziała, że coś jest nie tak. Ojciec słysząc te słowa zaciął się i nastroszył. Zbył ją jednym słowem czy dwoma, a ona zaczęła płakać. Nie widział jak płacze odkąd pierwszy zmarła jej babka lata temu, mała miała wtedy może jedenaście a może trzynaście lat, nie więcej. Potem już nie płakała tylko robiła to co do niej należy. Teraz wypłakiwała swój lęk i bezsilność. Miron zwykle wpadał w furię przy pierwszej oznace słabości u swego potomstwa, ale tym razem zamiast wymierzyć jej razy aby miała prawdziwy powód do płaczu po prostu ja objął. A ona zaczęła mu opowiadać, im więcej mówiła tym bardziej ojciec się zasmucał. Widziała jak walczy ze sobą, widziała że jej opowieść poruszyła w nim jakąś ukrytą strunę, nie chciał jej powiedzieć, że słowo Gaja nie jest mu obce... może gdzieś w środku jego serca przetrwała szczenięca wiara, że duchy mogą komunikować się z Garou... a może po prostu zobaczył swą córkę na granicy załamania psychicznego i chciał jej dać nadzieję, że nie zapadła na żadną chorobę umysłową. Dlatego opowiedział jej historię, o tym że ród z którego się wywodzi podobno kiedyś bronił Gai i że podobno duchy kiedyś odzywały się do takich jak ona i że jeszcze ojciec jej dziadka w swych szczenięcych latach widział takie rzeczy, których teraz już nie ma. I że ze śnieniem o duchach można żyć, że to jest coś co jest najwyraźniej zapisane w ich genach i z czym musi żyć, tak jak żyli inni. Jana czuła jak serce ojca wyje z rozpaczy, że to właśnie jego córce się to przytrafiło...
- wiesz, że muszę tam pojechać wyszeptała
Ojciec nie odpowiedział, a jedynie mocniej ją objął. Sam nie wiedział czy ma nadzieję, że Jana pojedzie na płaskowyż, nic tam nie zastanie, wróci z podkulonym ogonem do stada i na tym zakończą się jej halucynacyjne, czy też ma nadzieję, że duchy jednak odzywają się do Garou...

Jechała, nad pustynią unosił się kurz... biała Pani nie śniła jej się ostatniej nocy, znów więc zaczęła wątpić w swe zmysły nie odzywała się więc.
 
__________________
Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett

Ostatnio edytowane przez Wisienki : 09-03-2018 o 13:38.
Wisienki jest offline