Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2018, 22:12   #1
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Świecidełko IV: Dom



ŚWIECIDEŁKO IV: DOM

Wpadli do lodowatego, płynącego powoli i niezbyt głębokiego strumienia.
Niczym jak w spowolnionym tempie, tym razem przejście nie odbyło się tak płynnie i gładko jak wcześniej. Upadek, choć nie bolał, wprawił ich umysły i ciała w szok. Poruszali się z trudem, jak człowiek próbujący wyplątać się z wielkiej pajęczyny. Woda wokół Luny zabarwiła się czerwienią, a wycieńczona szaleńczymi wyczynami wyrocznia z ogromnym trudem łapała oddech. Kula leżała tuż obok, wciąż trzymana przez kamienną dłoń. Ręka została oderwana tuż przed łokciem, strumień obmywał ją na równi z gładkimi kamieniami.

Elvin zachrzęścił zbroją, zsuwając z głowy ograniczający widoczność hełm. Jego spojrzenie padło na resztki posągu, ciągle rozpoznawalne. Leżał na nich grubokościsty, humanoidalny szkielet, wymyty dokładnie ze wszystkiego. Białe kości świeciły w słońcu tak jakby przebywały tu setki lat, a nie zaledwie kilka chwil. Rycerz z niepokojem rozejrzał się, lecz nie ujrzał wrogów. Byli w pobliżu oblicza bogini, na pewno byli. Pozostały wyłącznie kości. Czy Pani wstawiła się za swoją wierną wyznawczynią?

Yetar zmrużył oczy, swoim niezwykłym zmysłem wyczuwając ogrom zmian. Przy tym co się wydarzyło, jego sztuczki z czasem były zaledwie igraszką, nieistotną dziecięcą zabawą. Nie było już obrośniętego bluszczem zamku wokół nich. Została zaledwie ruina, marny szkielet, resztka stojących jeden na drugim kamieni. Nie było zabójczych roślin, niezwykłych tajemnic, śladu po zaginionym krasnoludzie. Tuż za murami rozciągał się bujny, liściasty las - ale i tu fetchling nie zauważył ani jednego z tych niesamowitych, olbrzymich i powykręcanych drzew. Miejsce zupełnie inne, lecz jednocześnie to samo. Zbyt wiele podobieństw.
Tu po prostu nikt nie zatrzymał czasu.

Girlaen poczuła delikatne szarpnięcie wewnątrz siebie. Jak drgnięcie naprężonej linki, więź silniejsza niż ją zapamiętała. Zza kamiennych resztek części mury wychyliła się znajoma głowa. Pantera poznała natychmiast i pognała do swojej towarzyszki, przytulając się. Obok rozległ się krótki, zduszony krzyk i odgłos zgrzytającego metalu. Przestraszona Margery cofnęła się po kamieniach, szorując po nich krytymi metalem pośladkami. Było-obecna władczyni Królestwa Środka, ostatnia żywa członkini rodu Ak'kka była z nimi i miała się dobrze.

Na tyle dobrze, na ile można po stracie wszystkiego i wszystkich, w każdym razie.
Co więcej, mieli jeszcze jednego nieproszonego gościa. Ów spadający z nieba cień okazał się uwolnionym z celi jeńcem, który najwidoczniej zeskoczył z muru widząc, co planują. Dla niego upadek musiał być o wiele boleśniejszy, bowiem leżał bez ruchu na skraju potoku. Pierś poruszała mu się delikatnie. Żywy, acz nieprzytomny.

 
Sekal jest offline