Yetar usiadł na brzegu i zaśmiał się na głos. Rozejrzał się po okolicy, zastanawiając się, gdzie może się znajdować wieża, z ukrytymi zapasami. Potem jego wzrok wyłowił powoli spływającą plamę rozcieńczonego szkarłatu w pobliżu Luny. Wyciągnął wyrocznię na brzeg i podarował jej kawałek czasu, by pomóc zasklepić jej rany. -
Witamy w teraz, dobrze byłoby wiedzieć ile dokładnie nas nie było. Potem sprawdzić czy cokolwiek z zapasów przetrwało. - Wyrzucił z siebie szybko, jakby się upewniając, czy może mówić. Droga z powrotem na pewno była zamknięta. Teraz trzeba było sobie radzić na bieżąco.
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...