Przyglądam się kundlowi uważnie, zezując równoczesnie na krasnoluda - a nuż jest to jakis pomiot chaosu, który powinien zostać natychmiastowo unicetwiony ?? (za odpowiednią opłatą oczywiscie, wszak to niebezpieczne zajęcie). Jesli kundel nie dobiega od normy rzucam mu jakąś resztkę z zapasów suszonego mięsa i z wysokości konia zachęcam do nawiązania przjaźniejszyc kontaktów. Koń jest dobrze wytreonwany i stoi nieruchomo, ale jeśli kundel ma zamiar zatopić w nim zęby z miejsca dostanie z kopyta.
Gdy sprawa z wilkowatym się wyjaśni, rzucam okiem gdzie podąża Mundri a sama kieruję konia w stronę domu jakiegos szeryfa, itp aby zobaczyć czy nie ma nowych listów gończysz albo innej okazji do zarobku.
Wygląd Lorelai:
Na sobie mam wysokie buty jeździeckie, wąskie skórzane spodnie z pasem, wiązaną korzulę a na niej koszulkę kolczą. Na to narzucona jest podróżna opończa lub ciepły płaszcz z kapturem w zależności od pogody.
Włosy srebrne, dośc krótkie, usiłują przykryć brzydką bliznę bo prakującym lewym uchu; oczy zielone. Wzrost ponad metr osiemdziesiąt. Głos cichy, niski, lekko chrapliwy.
U siodła przytroczone są łuk z kołczanem, z przodu podręcznie napięta i zabezpieczona (tak sie da?) kusza oraz dwa miecze. Prócz tobołków podróżnych jest tam długa lina, oraz zwinięty, pobrzękujący tobół.
Kary koń, na którym jedzie, w ogole nie zwraca na was uwagi, jedynie jesli ktoś próbuje się do niego zbliżyć ostrzebawczo pokazuje zęby i młóci kopytem o ziemię. Jeśli nocowalismy w zajazdach zauważyliście, ze zaden stajenny nigdy do niego nie podszedł(a gdy takowy się odważył nie wychodził z tego bez szwanku) - tylko elfka się nim zajmuje. Zaznaczam, ze koń nie nosi w sobie żadnych oznak chaosu
Jesli ktoś usłyszał elfka zwraca się do niego "Wędrowiec".