Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2018, 10:17   #192
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Nawet jeśli Turmalina faktycznie zamierzała odpowiedzieć, nie dane jej było, ponieważ ponownie rozległo się wściekła gdakanie i Kurmalina popędziła duktem w stronę osady. Kolejnym “gdakom” towarzyszył okrzyk zdumienia, kategoryczne “NIE!” wypowiedziane znajomym głosem i stęknięcie bólu. Rozległo się jakieś głuche tąpnięcie i trzask łąmanych gałązek.
- Ożeszty! Czekaj… stój!!!
Po chwili w polu widzenia pojawił się… Shavri Traffo z Kurmaliną, która wygodnie wykokosiła się na jego… głowie i dziobała go po czole.
Pełen bólu wzrok młodego tropiciela trafił w końcu na Jorisa i jego dwie towarzyszki i Shavri uśmiechnął się z ulgą.
- Jesteście! - zawołał, nie kryjąc radości.
- Jesteśmy? - powtórzył za tropicielem Joris. Wyglądał na zbitego z tropu kurą na jego głowie, ale zaraz potrząsnął głową. W przypadku Kurmaliny nic nie powinno dziwić - Ano jesteśmy. I się Turmalina znalazła. Postrzelili ją w drodze do kopalni i zostawili na śmierć. Zdaje się jej, że to zbiry naszych znajomków z południa. Ale Reidoth ją odratował i połatał. U niego ją wytropiłem.
Wskazał palcem na kurę.
- Nie chcę się wtrącać… ale Kira będzie zdruzgotana.

Shavri, który najpierw patrzył na Torikę, gdy usłyszał “postrzelili”, zerknął na Turmalinę, potem zaś znów na tropiciela, gdy chciał go zapytać, kim do diaska jest Reidoth. Wszystko to jednak musiało poczekać.
- Ta kura… chyba jest zdziczałą, ale nie widzę na niej choroby. Wzięła mnie z zaskoczenia… szturmem. Trochę się boję, że mi kark przetrąci, jak ją spróbuję zdjąć…
- Nie wolno ci się bać
- szybko Joris zamachał rękami - Ona czuje strach...
- To jakaś wasza znajoma?
- zapytał Traffo, który w swoim życiu potrafił uspokoić głodnego niedźwiedzia niechcący obudzonego w gawrze.
- Chciałbym powiedzieć, że nie. Ale nie mogę. Shavri, poznaj Kurmalinę. Kurmalina, to Shavri.
- Miło mi?
- zapytał młodszy tropiciel dziobiącego go ptaka.
Ostrożnie uniósł obie dłonie, żeby jednak mimo wszystko spróbować ściągnąć z siebie Kurmalinę, ale mordercza kura natychmiast zaatakowała najbliższy kciuk dziobem. Shavri wyszarpnął go jej i krwawiącego zacisnął w pięści, by zatrzymać krwotok.
- Kim jest Reidoth?
- Och zrzuć ją po prostu. Nic jej nie będzie… złego złe nie bierze.

Shavri na te słowa szarpnął zdecydowanie. Zrzucona kura poleciała kawałek i wylądowała blisko kapłanki, zwyciesko dzierżąc w pazurac kępki włosów Traffo.

- A Reidoth to ten druid, o którym wcześniej wspominałem. Też się znalazł.
Joris nie wyglądał jednak jakby ten fakt był powodem do radości. Wręcz dopowiedział to ostatnie zdanie jakoś… ponuro.
- Chyba musimy pogadać, co - domyślił się Shavri, widząc jego minę. Pomasował się po głowie, rozmazując po czole krople krwi. - Nie wiem, czy Torika zdążyła ci opowiedzieć, ale w Phandalin też mieliśmy ciekawy poranek…
- Porozmawiamy o tym dokładniej podczas marszu… nie stójmy tu na trakcie… - Selunitka ponownie zaczęła cicho podzwaniać, gdy jej nioska nie znosząca jaj, za to terroryzująca wszystkich wokoło, wróciła do dziobania ją w opancerzoną goleń, kokoszując cichutko.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline