Epilog
Zadowolony Ilsensine unosił się pośród zgniłozielonej plazmy swej dziedziny Jaskini Myśli. Zmuszenie do zejścia na ziemię przez tą kretyńską Nadistotę Ao było upokarzające kecz pomysł ukrycia się w świętoszkowatym słudze durnego bóstwa cierpiących okazało się wprost natchnioną koncepcją!
Podkręcenie wszystkich agresywnych tendencji w umyślę tejże istoty doprowadziło ją do szaleństwa i sprawiło, że reszcie zamaskowanych bóstw wydawał się niegroźny. Patrząc z perspektywy czasu Wielki Mózg musiał przyznać, że dał Andersonowi zbytnią niezależność... Ten paladyński kretyn zmarnował jego dar pierwszego dnia przez swą obsesje na punkcie kobiet i używek! Jakby tego było mało trafił na jedne bóstwo, które potrafiło to zauważyć.
Potem Aleksandrowi udało się przejąć kontrolę jeszcze raz... Chyba próbował wykorzystać resztki tego, kim kiedyś był, aby zabić Bana? Na szczęście wola jakiegoś człowieczka nie może równać się przedwiecznej mocy Ilsensine.
Bóstwo Łupieżców upewni się, że Alexander Anderson i jego kult urosną w siłę rujnując przy tym opinie jednej z najbardziej idiotycznych Mocy panteonu ludzkiego. Był to jednak jedynie przyjemny efekt uboczny... Najważniejsze było wypełnienie jego planu odzyskania panowania nad nieumarłymi dziećmi, co udowadnia wszystkim, że przed jego mackami nie da się uciec nawet w nieśmierć!
Niech Bane cieszy się swoim władztwem i na Toril przyjdzie czas teraz należało wykonać kolejny ruch w dziele odbudowy wielkiego Planarnego Imperium illithidów.