Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2018, 23:25   #865
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Lotharowi udało się przekonać krasnoludy, że zemsta lepiej smakuje na zimno. Dłuższą chwilę marudziły i sarkały, ale w końcu argumenty dotarły do ich odurzonych alkoholem głów i ustąpiły. Ale Fungnir zapowiedział, że bez walki z kopalni nie odejdą... Zdecydowano, że na zwiad uda się Bernhardt i Axel, a pozostali będą czekać w pogotowiu tuż na skraju lasu, skąd będzie można pobiec na pomoc zwiadowcom i osiągnąć kopalnię w zaledwie kilka chwil.

Jako, że nic nie wskazywało na to, że kopalnia i wieża są pilnowane, zwiadowcy ostrożnie ruszyli w ich kierunku. Korzystając z niewielu miejsc, które dawały jakąkolwiek osłonę, takich jak spore głazy czy krzaki, dotarli w pobliże wlotu do górniczego tunelu. Obok okolonego zmurszałymi, przeżartymi przez wilgoć i korniki drewnianymi stemplami wejścia znajdowała się niewielka hałda czarniawego urobku, porośnięta chwastami. Obok niej, na skorodowanych torach wiodących do wnętrza wzgórza stał równie skorodowany wagonik. Z kopalni cuchnęło, ale nie stęchlizną i mokrą ziemią, a jakimś dziwnym, odpychającym zapachem, który Axel zidentyfikował jako mieszaninę goblinich odchodów, gobliniego potu, gnijącego gobliniego jedzenia i dla odmiany wilczego futra.

Dwaj zwiadowcy przekradli się wzdłuż szerokiego na siedem łokci występu skalnego, po którym wiodła droga do wieży. Tu również nikogo nie zobaczyli. Z domu czarownicy nie słychać było żadnych głosów, ani nie widać było śladów bytności. Ośmieleni podeszli bliżej, pod same drzwi, które, nie tak jak się spodziewali, były zamknięte.

Po chwili wahania Bernhardt naparł na drzwi, które ustąpiły odsłaniając wyłożone czerwonymi, polerowanymi płytami wnętrze wieży. Korytarz prowadził do centralnie położonej klatki schodowej o cylindrycznym kształcie. W samym korytarzu znajdowały się drzwi po prawej i lewej stronie. A w głębi, oparty o wijące się w górę jak sprężyna schody drzemał zielonoskóry wartownik, z owiniętą jakimiś szmatami ręką.
 
xeper jest offline