Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2018, 21:39   #45
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- To tylko środki ostrożności - odparł Berwynowi i Aeronowi rycerz. - Sytuacja się zaognia, a Kanclerz musi mieć pewność, że właściwe osoby znajdą się we właściwym miejscu. Na czas nieobecności króla, to głównie on zawiaduje sprawami państwa. Cymmeryjczyku, sam rozumiesz, że on nie mógł się pofatygować do Was.


Kancelaria była obronnym dworem, niemalże zamkiem, usytuowanym na rynku, w sąsiedztwie takich budowli jak miejski ratusz i Mitraeum, główna świątynia Mitry. Dach zwieńczony był blankami, okna miały kształt wąskich prostokątów, a przed żelaznymi wrotami wiodącymi do wnętrza stało czterech Czarnych Smoków, w płytowych zbrojach i hełmach. Gdy czwórka awanturników w eskorcie strażników i rycerza, który przedstawił się jako Arn z Soractio zbliżyła się do bramy, opancerzeni strażnicy zwarli szeregi i skrzyżowali halabardy.

- Kanclerz oczekuje nas - oświadczył Arn, po czym odesłał strażników miejskich. - Musicie pozostawić całą broń tutaj - zwrócił się do bohaterów. - Wewnątrz nikt obcy nie ma prawa do noszenia uzbrojenia.

Arn, po wejściu do środka powiódł śmiałków długim, szerokim holem, którego sklepienie wspierało się na kilkunastu filarach ku znajdującym się na końcu pomieszczenia dębowym drzwiom. Za drzwiami była poczekalnia, w której, na ławach pod ścianami siedziało kilkunastu petentów. Kolejne drzwi i kolejna poczekalnia, tym razem niemal pusta. Arn pomówił chwilę z pracującym tu urzędnikiem i ignorując wrogie spojrzenia oczekujących podszedł do wysokich, wykonanych z ciemnego drewna drzwi, które pilnowane były przez dwóch Smoków.

Następne pomieszczenie, porównując je do poprzednich było niewielkie. Podłogę zaściełały puszyste kobierce, jedną ścianę zajmowały regały z księgami i zwojami, na drugiej umiejscowiono kominek, w którym płonęły masywne żagwie. Pokój oświetlony był przez światło wpadające przez trzy duże okna znajdujace się na ścianie przeciwnej do drzwi oraz przez brązowy, ozdobny świecznik postawiony na lakierowanym stole, wokół którego stało osiem krzeseł. Na jednym z nich siedział Theo, z pucharem wina w ręku.

- Ach, moi drodzy towarzysze - zwrócił się do kompanów z uśmiechem. - Po cóż było uciekać? Ja, jako praworządny obywatel tego kraju zdecydowałem zostać i dopełnić mych obywatelskich obowiązków. Opłaciło się...

Nie skończył mówić, gdy jedna z części regału uchyliła się i do gabinetu wszedł niewysoki, starszy mężczyzna w bogatym, mieszczańskim stroju. Ukryte drzwi zamknęły się za nim, pociągnięte przez rękę w czarnej, stalowej rękawicy. Urzędnik podszedł do stołu, oparł na nim rękę.

- Usiądźcie - powiedział. - Jestem Publius, Kanclerz Królestwa Akwilonii i chciałbym porozmawiać z Wami na temat wydarzeń z ostatniej nocy.
 
xeper jest offline