Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2018, 02:27   #12
Vesca
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
Ile to już czasu upłynęło od ostatniego razu, gdy musiała ruszyć się od biurka i zwrócić komuś uwagę? Rose nie mogła sobie wręcz przypomnieć. W obecnej dobie komputerów i możliwości czytania ebooków praktycznie mało kto zaglądał do biblioteki, tak więc nawet ona sama niemal całkowicie odwykła od takich sytuacji.
Mimo wszystko, była bibliotekarką i jej obowiązkiem było spróbować jakoś tej sytuacji zaradzić.
Podniosła się od biurka i poprawiła włosy, wsuwając luźny kosmyk za ucho. Wygładziła dłonią brzeg koszuli i ruszyła w stronę czytelni, kierując się bezpośprednio w stronę hałasującego jegomościa. Obeszła go, by zatrzymać się tak, by stanąć mu w zasięgu widoku i skoncentrowała na nim wzrok, splatając ręce przed sobą. Postanowiła spróbować najpierw pierwszej metody. Stała na tyle blisko, by nie mógł pomylić się, że podeszła do kogokolwiek innego i patrzyła na niego bezpośrednio. Czekała, aż zwróci na nią uwagę. Może po prostu się zapomniał? Wolałaby rozwiązać sprawę polubownie…

Hałaśliwy mężczyzna nawiązał z nią kontakt wzrokowy.

- ...nie no, tutaj też mi nie dają spokoju - uśmiechnął się do niej szukając czegoś po kieszeniach, - … poczekaj chwilę… - rzucił jeszcze do słuchawki po czym przykrywając ją drugą dłonią zwrócił się bezpośrednio do niej; - Masz coś do pisania?

Rose uniosła lekko brwi w górę, zaskoczona jego pytaniem. W pierwszej kolejności jej wzrok natychmiast powędrował do biurka, gdzie oczywiście pozostawiła przybory do notowania, zaraz jednak pokręciła głowa i ponownie zerknęła na pana, który zakłócał spokój w bibliotece
- Przepraszam bardzo, ale to jest… Biblioteka i obowiązuje zakaz korzystania z telefonów komórkowych. Mogę panu dać coś do pisania i nawet kartkę, ale proszę dokończyć tę rozmowę na zewnątrz - odezwała się do niego płynnie i wskazała ręką wyjście.

Rozdziawił gębę jakby właśnie go poinformowała, że jest różowym jednorożcem i…
- Roy, stary! - znowu krzyczał do telefonu - Miałeś rację, to totalne zadupie! - Ponownie odjąwszy telefon od twarzy spojrzał na nią. - Ty nie wiesz kim jestem?

Nastawił twarz z profilu szczerząc zęby. Młodzież z tyłu zaczęła chichotać.

Panna Devin zmarszczyła tylko brwi.
- Nie, przepraszam, nie mam pojęcia. Mógłbyś być prezydentem Stanów Zjednoczonych, a i tak poprosiłabym o to, żebyś zachował ciszę w miejskiej bibliotece, bo jednak tak wypada. W twoich mniej zadupnych stronach cię tego nie uczą? - zapytała dalej uprzejmym tonem. Trochę się uniosła, ale zachowanie tego człowieka nieco ją zirytowało. Zadupie… Dobrze wiedziała, że to niezbyt atrakcyjne turystycznie miejsce, sama chciała się stąd wynieść. Póki co jednak pracowała tutaj i do jej obowiązków należało dbanie o porządek i spokój w bibliotece.

Jeden z nastolatków parsknął tłumiąc śmiech.

- Dobrze, dobrze maleńka - podniósł ręce w geście obronnym, czując że nie ma poparcia, - idę już sobie panno wrażliwa.

Odsunął głośno krzesło.

- Czekaj Roy - rzucił do słuchawki kierując się w stronę wyjścia, - zmienię lokal.

Rose czekała chwilę, jak hałaśliwy jegomość wreszcie opuści bibliotekę. Przysunęła na powrót krzesło, na którym wcześniej siedział do stolika, robiąc to cicho, a następnie wróciła do swojego biurka, by na powrót skoncentrować się na swojej pracy.
Nie mogła zaniedbać swoich obowiązków, w końcu poźniej będzie się musiała jeszcze udać do baru...
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline