Gdyby Berwyn był kanclerzem, też nie dopuszczałby przed swe oblicze uzbrojonych po zęby włóczęgów. A ponieważ ciekaw był, czego sobie życzy karczmarz (no i miał na karku stadko Czarnych Smoków) - oddał oręż w ręce jednego ze Smoków, po czym ruszył dalej, pod przewodnictwem Arna.
Kanclerz urzędował w całkiem niezłym dworku, ale Berwyn przestał mu zazdrościć fajnej chaty gdy tylko zobaczył tłum petentów, oczekujących na spotkanie z najwyższym urzędnikiem państwa.
Dość miłym zaskoczeniem był widok zastawionego stołu i siedzącego przy nim, wyraźnie z siebie zadowolonego, Theo.
- Dziecinna wiara w sprawiedliwość... - mruknął Berwyn, komentując słowa kompana.
Podyskutować na ten temat nie zdążyli, bowiem do gabinetu wkroczył sam kanclerz. Berwyn nie znał go, nawet z widzenia, ale opisy, mniej więcej, pasowały.
- Berwyn - przedstawił się. Nie dodał 'z Bossonii'. Kanclerz, ponoć, był mądrym człowiekiem, na pierwszy rzut oka powinien rozpoznać, skąd pochodzi rozmówca...
Usiadł, korzystając z zaproszenia, po czym spróbował odpowiedzieć na postawione pytanie.
- Na tego kapłana... - zaczął. - Urestesa - podsunął Theo. Berwyn skinął głową. - Natknęliśmy się na niego przypadkiem. Umarł na naszych rękach. - To była lekka przenośnia, ale dobrze to brzmiało. - Nim skonał, wspomniał nam, że coś się dzieje na Delvyńskim Cmentarzu.
Nalał sobie wina i uniósł, w niemym toaście na cześć gospodarza.
- Nie będę ukrywać, że szukamy - spojrzał po towarzyszach - przygód i okazji do zarobku. Trudno się dziwić, że nas to zainteresowało. Poza tym... była to, jakby nie było, prośba umierającego...
- Na cmentarzu trafiliśmy na niepokojącą scenę - mówił dalej. - Nigdy nie słyszałem, żeby kapłani Asury składali krwawe ofiary, na dodatek z ludzi. Musieliśmy się wtrącić...
- Niestety nie wiemy - dodał - kto zabił Urestesa. Wśród tych fałszywych kapłanów nie było łucznika. Zapewne Urestes nie widział zdarzenia na cmentarzu, a gdzie indziej tylko o nim usłyszał.
- Nie wiem, dlaczego ktoś się podszył pod kapłanów Asury - zakończył. - Zapewne chciał im narobić... kłopotów.