Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2018, 13:07   #46
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Gdyby Berwyn był kanclerzem, też nie dopuszczałby przed swe oblicze uzbrojonych po zęby włóczęgów. A ponieważ ciekaw był, czego sobie życzy karczmarz (no i miał na karku stadko Czarnych Smoków) - oddał oręż w ręce jednego ze Smoków, po czym ruszył dalej, pod przewodnictwem Arna.

Kanclerz urzędował w całkiem niezłym dworku, ale Berwyn przestał mu zazdrościć fajnej chaty gdy tylko zobaczył tłum petentów, oczekujących na spotkanie z najwyższym urzędnikiem państwa.

Dość miłym zaskoczeniem był widok zastawionego stołu i siedzącego przy nim, wyraźnie z siebie zadowolonego, Theo.
- Dziecinna wiara w sprawiedliwość... - mruknął Berwyn, komentując słowa kompana.
Podyskutować na ten temat nie zdążyli, bowiem do gabinetu wkroczył sam kanclerz. Berwyn nie znał go, nawet z widzenia, ale opisy, mniej więcej, pasowały.
- Berwyn - przedstawił się. Nie dodał 'z Bossonii'. Kanclerz, ponoć, był mądrym człowiekiem, na pierwszy rzut oka powinien rozpoznać, skąd pochodzi rozmówca...
Usiadł, korzystając z zaproszenia, po czym spróbował odpowiedzieć na postawione pytanie.

- Na tego kapłana... - zaczął. - Urestesa - podsunął Theo. Berwyn skinął głową. - Natknęliśmy się na niego przypadkiem. Umarł na naszych rękach. - To była lekka przenośnia, ale dobrze to brzmiało. - Nim skonał, wspomniał nam, że coś się dzieje na Delvyńskim Cmentarzu.
Nalał sobie wina i uniósł, w niemym toaście na cześć gospodarza.
- Nie będę ukrywać, że szukamy - spojrzał po towarzyszach - przygód i okazji do zarobku. Trudno się dziwić, że nas to zainteresowało. Poza tym... była to, jakby nie było, prośba umierającego...
- Na cmentarzu trafiliśmy na niepokojącą scenę - mówił dalej. - Nigdy nie słyszałem, żeby kapłani Asury składali krwawe ofiary, na dodatek z ludzi. Musieliśmy się wtrącić...
- Niestety nie wiemy - dodał - kto zabił Urestesa. Wśród tych fałszywych kapłanów nie było łucznika. Zapewne Urestes nie widział zdarzenia na cmentarzu, a gdzie indziej tylko o nim usłyszał.
- Nie wiem, dlaczego ktoś się podszył pod kapłanów Asury - zakończył. - Zapewne chciał im narobić... kłopotów.
 
Kerm jest offline