Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2018, 19:27   #13
Zell
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację
Eileen uchwyciła Stevena za dłoń wciąż zachowując ten uroczy uśmiech.
- Och, oczywiście! Ale czy bez ciebie świat się dziś zawali? - wzmocniła uścisk na jego dłoni, sycąc się uczuciem dotyku - Nie byłeś taki obowiązkowy kiedyś. Pamiętasz jak uciekaliśmy ze szkoły, zaszyć się w jednej z naszych kryjówek?

Wyrwał dłoń z uścisku.

- Eileen, nie próbuj znowu - powiedział zakłopotany. - To było dawno. To było zanim... Muszę już iść.

W tym momencie dziewczyna poczuła się tak, jakby otrzymała silny policzek i... nie wiedziała co z tym zrobić. Była na niego zła, wściekła nawet, ale jednocześnie zrozumiała jak wielką pustkę pozostawiła w niej ta strata. Chciała przy nim być, chciała go odzyskać, nawet jeżeli wmawiała sobie potrzebę zwykłej zemsty na nim.

- Ja... - spuściła na chwilę głowę, nie chcąc by mężczyzna zobaczył jej słabość - ...spotkajmy się proszę... podczas tego lunchu. - zwróciła wzrok na jego twarz - Dobrze?

Poprawił grzywkę. Spojrzał na nią smutno.

- Dobrze Eileen. Bądź w południe. - Położył jej dłoń na ramieniu. - Jestem już spóźniony, muszę lecieć.

Eileen chciała, och, tak bardzo teraz chciała zarzucić mu ramiona na szyję, połączyć się z nim w pocałunku, przytulić go, mieć pewność, że zawsze będzie przy niej.
- Będę. Oczywiście, że będę. - położyła na sekundę dłoń na jego dłoni, po czym tylko raz spojrzawszy w te oczy, w których zatapiała się kiedyś nieustannie, powoli wyminęła Stevena.

Czuła gorzkość w gardle, której jej uparta natura nie miała zamiaru pozwolić na ujście lecz pozostawiała ją i jej przyjaciółkę - złość - w gorejącej relacji.

Dziewczyna postarała się skierować myśli na tor na tyle daleki od Stevena, na ile potrafiła. Podczas ostatniej penetracji pustostanu, straciła cierpliwość do latarki jaką miała w smartfonie, a której używała odkąd poprzednia wydała swe ostatnie tchnienie. Oświetlenie, które dawała kamera na wystarczyło - a w takich miejscach odwiedzanych nocą rzadko przecisnęła się poświata księżyca.

Eileen miała nadzieję, że uda jej się dostać w sklepie Barrowa ze sprzętem technicznym latarkę stosowaną przez górników podczas wydobycia... taką co nie rozpadnie się ze starości po kilku minutach, co mogło mieć miejsce zważając na wczorajsze tąpnięcie.

Torba przerzucona przez ramię trochę ciążyła dziewczynie, mimo że ta nie zawierała ciężkiej kamery.

Ta zawierała lekką.


***

- Nie twoja sprawa. - Eileen warknęła przez komórkę, bardziej zainteresowana obserwacjami zegara ratuszowego niż rozmową z Shawnem.

- On ma kogoś, dobrze wiesz. - głos rozmówcy był opanowany, choć mogło się wydawać, iż sam Shawn był znużony powtórką tematu - Już o tym rozmawialiśmy... - nastąpiła chwila ciszy - Nie zmienisz tego, co zrobiłaś.

- WIEM! - Eileen krzyknęła wprost w słuchawkę, na chwilę odwracając wzrok od tarczy zegara.

- Porozmawiamy wieczorem przy czymś mocniejszym. - odpowiedź nadeszła, gdy Shawn odzyskał słuch - Tylko proszę cię, zrozum wreszcie. Nic dobrego z tego nie wyniknie, to przegrana sprawa. Odpuść sobie i...

Eileen nie czekała na koniec wypowiedzi Shawna. Odsunęła telefon od ucha chcąc zakończyć połączenie... co jednak chwilę zajęło zdenerwowanej dziewczynie, która jak na złość nie mogła z nerwów przerwać rozmowy.

Gdy w końcu udało się jej przesunąć odpowiednio palcem po ekranie, zaczęła przeszukiwać spis połączeń, przeglądać SMSy.

No tak... Ojciec nie zadzwonił ani nic nie napisał, choć Eileen próbowała się z nim od wczoraj skontaktować, a jedyna wiadomość nadeszła dziś od matki informującej córkę jak zajęty jest ojciec.

Interesy ważniejsze, co tatuśku?

W pewnym momencie zaczęła tworzyć SMSa, jakiego chciała wysłać ojcu, ale po jej napisaniu zawahała się i jedynie przerzuciła go do wersji roboczych. Teraz czekało ją spotkanie ze Stevenem, nie rodzinne dramaty.



Do: Matthew Ryan
Miałeś zadzwonić.



Eileen powoli ruszyła w stronę wejścia do ratusza.
 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.

Ostatnio edytowane przez Zell : 14-03-2018 o 19:35.
Zell jest offline