Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2018, 22:43   #223
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Cela opata

Częstogoj wpatrywał się we Franciscę z zaciekawieniem. Kobieta wydawał mu się nieprzenikniona. Delikatnie pochylił się nad stołem. Złożył dłonie prawie jak do modlitwy. Oparł swój podbródek na środkowych i wskazujących palcach.
- Mogilno od zawsze należało do Gniezna. To z nadania ich biskupa my, Benedyktyni otrzymaliśmy nadanie tych ziem. Nasza lojalność jest przy Bogu. Boga na ziemi reprezentuje papież. Na tych ziemiach namiestnikiem papieskim jest biskup Gniezna.

Francisca wiedziała, że nie odpowiedział na jej pytanie. Był pokornym sługom i tak się zachował. Nie wypadało mu zmienić swego pana, gdyż nie jest to w kwestii sług. Jednak taka odpowiedź musiała zadowolić kobietę. Przeszli zatem do wyjaśniania zawiłości związanej ze szczurami:
- Nie wiem. Pewnie racja jest przy pani. Wszak Piotr nie był jedyny ze swego rodzaju. Toteż pewnie i inni mu podobni podobną władzę nad zwierzętami czynią. Piotr utrzymywał, że tegoż daru uczył sam Noe. Wszak jakże inaczej przekonałby wszystkie zwierzęta do wejścia na swą arkę?

Kolejnym tematem były ziemie płockie. I kolejny raz opat nie okazał się pomocą:
- Do niedawna ziemie te trawiła wojna. Wiem, że setki lat temu było inaczej. Wiara w bożków była powszechna. Piotr pamiętał tamte czasy. Był członkiem jednej z pierwszych wypraw misyjnych na te tereny. Poza tym podobno z czasów pierwszych misji pochodzi menhir na skraju lasu. Lokalni go omijają. Tyle wiem. Ziemie płockie sięgają głęboko na wschód. Ani ja, ani inni bracia nie podróżują tak daleko. Ale ponoć w lasach grasują wilkołaki.

Co ciekawe opat zdawał się zignorować ów krzyż.

Zgliszcza biblioteki.

Czerwony brat posłuchał instynktu. Pochwycił mały błyszczący przedmiot. Mieścił się w dłoni. Łatwo było ukryć go w rękawie, albo w połach obszernej sukni. Było to coś, co Michal nosiła ze sobą cały czas. Coś, co pozwoliło jej ruszyć do walki z wampirem. Fyodor otrzepał popiół z dziwnej lampy. Nie miał siły ani czasu myśleć o tym co ma w dłoniach. Ruszył w stronę schodów opierając się o ścianę.

Infirmarz.

Anna powstrzymała westchnienie. Zamiast tego na chwilę przymknęła oczy, starając się nacieszyć ciepłem rozchodzącym się od ramienia.
- Tak… jeszcze dużo pracy. - Spojrzała na Gerge i uśmiechnęła się. - Będzie trzeba znaleźć Fyodora. Jest ktoś z kim powinnam jeszcze porozmawiać?
- Tak. Michal zdawała się ściągnąć ludzi, którzy mieli pomóc w walce ze złem. Poza Michaiłem, jest ten młokos Jakub -
powiedział to tak, jakby młody brunet był nie wiadomo jak młody. Tymczasem Anna widziała go przelotnie i miała wrażenie, że jest starszy od niej.
- No i w nocy przybył też mężczyzna, który chce pracować dla inkwizycji. Ponoć specjalizuje się w torturowaniu i egzekucjach. Nie wiem też co z Jorgiem. Myśliwy jest znajomym Waltera, ale to Michal przekonała go do wyprawy w las przeciw bestiom - odpowiadał beznamiętnym tonem.
- Pracować dla inkwizycji. - Anna odwróciła wzrok od swego towarzysza. Wiedziała, że ludzie ot tak nie będą im pomagać. Ona wybrała tą drogę, nikt nie musiał jej za to płacić. Jednak potrzebowali pomocy. Wpatrywała się drzwi infirmarza, smutniejąc z każdą chwilą. Powinni im zapłacić, skorzystać z tego wsparcia. Tyle że nie miała pieniędzy. - Mogę z nimi porozmawiać, ale tylko Fyodor będzie mógł im zapłacić.
A ona miała kłopoty z czerwonym bratem. Miał przed nimi sekrety, wędrował swymi własnymi ścieżkami, tworząc wokół siebie więcej wrogów niż przyjaciół. Narażał ich misję choć wierzyła, że wiernie służy Panu i potrafiłby włożyć wiele serca w ich sprawę… Nie ufał jej. Prawdopodobnie tak samo jak Walter i Franceska. Musiała wierzyć, że ich wiara jakoś ich połączy. Że znajdą mimo różnic wspólny język…
- Będziemy musieli znaleźć czerwonego brata. Może mnisi mogliby nam pomóc? - Spojrzała z nadzieją na Gerge ciekawa jego opinii.
- Myślę, że jednak najpierw powinniśmy skupić się na egzorcyzmowaniu Cyganów. Ten Simonica ledwie dał się przekonać. Raczej nie dostaniemy drugiej szansy. Chodźmy do mnichów - Gerge przepuścił w drzwiach młodą zakonnicę. Akurat była na stopniach infirmarza, gdy zobaczyła osmoloną postać Fyodora padającą przed drzwiami biblioteki. Z jego dłoni potoczył się jakiś przedmiot. Sam brat się nie poruszał.

Dwoje inkwizytorów ruszyło z pomocą.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline