Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2018, 20:35   #535
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
- Oh... - Venora mrużąc oczy chwilę zastanawiała się co począć. Nawet jakby wzięła coś od Agness to z pewnością źle by to na niej leżało, z uwagi na różnice sylwetek i wzrostu, a głównie to, że exkultystka "miała czym oddychać". Wisiałoby to na niej, ale z braku laku... - Wiem! Wezmę strój, który miałam na kolacji u Trollobójcy - przypomniała sobie o ubraniu które siedziało na dnie torby w zapomnieniu. - Pójdziesz tam ze mną? - zapytała Arla i rozwinęła koc, ukazując się mu całkiem nagą. Podeszła do wiadra i zaczęła doprowadzać się do porządku po porannych intensywnych igraszkach.
-Oczywiście, że pójdę!- odparł i od razu wartko doskoczył do nagiej kochanki dotykając ją bez opamiętania po udach, pośladkach, brzuchu i piersiach.
Venora już zaczęła poddawać się jego pieszczotom, ale opamiętała się. Odwróciła się przodem do niego i położyła dłonie na jego piersi.
- Nie wypada się spóźnić na to spotkanie - powiedziała, nie szczególnie bardzo broniąc się przed jego dotykiem. - Wrócimy tu po śniadaniu - zapewniła go a błysk w jej oku wyraźnie mówił, że sama bardzo tego chciała. - Zgoda? - dodała i odsunęła się od niego, wracając do porannej toalety.
-Dobrze.- odparł i odsunął się od Venory na bezpieczną odległość.

~***~

Drogę do komnat lorda znali już doskonale. Venora maszerowała w swej sukni po chłodnych korytarzach zamczyska obok swojego mężczyzny. Strażnicy przed drzwiami nawet ich nie zatrzymywali. Jednego z nich Venora widziała w nocy, podczas pościgu za trucicielką i ten od razu rozpoznał w niej wybawczynię ich chlebodawcy. Drzwi przed rycerką i magiem stanęły otworem a w środku komnaty czekał na nich lord w towarzystwie starego, ciężkozbrojnego męża.
-Panienka Venora…- rzekł ciepłym tonem. Wyglądał znacznie lepiej niż w nocy, kiedy trucizna na niego oddziaływała. -Bogowie wiedzieli, kiedy zesłać cię na moje włości. Jak ci się odwdzięczę za uratowanie mojego żywota?- podszedł do panny Oakenfold i czule ją objął, nie kryjąc swej wdzięczności.
Na masywnym stole w zachodniej części komnaty czekało już wykwintne śniadanie, dzban wina oraz ogrom łakoci z czekolady.
Widok ten był na tyle obiecujący, że Venora zdecydowała jednak nie odpuszczać sobie posiłku.
- Cieszę się niezmiernie, że mogłam pomóc - odparła z przyjaznym uśmiechem paladynka gdy lord już ją puścił. - Proszę, że przedstawię mojego towarzysza - powiedziała, choć drobną chwilę zawahała się jakiego określenia co do niego użyć, bo ten poranek bardzo dużo zmienił w życiu panny Oakenfold. - Arlo jest magiem wojennym, a wczoraj wraz z pozostałymi naszymi kompanami udało mu się zabić twego truciciela

-Tak. Moi ludzie już mi donieśli co się dokładnie wydarzyło.- skomentował zapraszając gestem rąk do stołu. Wszyscy usiedli na swoich miejscach, a lord zachęcił gości do częstowania się wszystkim, co sobie zażyczą.
-Cóż nasze stosunki z klanem Ducha Sowy są dość chłodne ostatnimi czasy, lecz nigdy ale to nigdy nie były wrogie. Wódz Niedźwiedzia Łapa był tutaj zawsze mile widziany i szanowany za swoją mądrość, uczciwość i honor. Nie rozumiem jak mogło do tego dojść.- pokręcił głową z niedowierzania.
-Ekhem…- odchrząknął starszy jegomość w półpłytowej zbroi, zwracając na siebie uwagę reszty.
-Naszyjnik, który znaleźliście przy ciele denatki jest symbolem wspomnianego przez miłościwego lorda klanu barbarzyńców.- wtrącił.
-Uważacie, że to Niedźwiedzia Łapa zlecił zabójstwo?- spytał Arlo.
-Cóż, trudno mi w to uwierzyć, ale dowody wskazują wyraźnie osadę w górach.- podstarzały zbrojny wzruszył lekko ramionami.
Paladynka przysłuchiwała się im, podjadając pieczone udko kurczaka. Znaleziony symbol na pewno był intrygującą sprawą, łączył zabójcę i klan, który ponoć dostał zakaz na handel z mieszkańcami twierdzy.
~ Ale czy nie jest zbyt oczywisty? ~ przeszło jej przez myśl. Przełknęła kęs i mogła zdradzić co sama w tym temacie myśli.

- Proszę mi wybaczyć jeśli wykażę się brakiem wiedzy, ale wydaje mi się że zabójca, do tego tancerz cieni, to zbyt wyrafinowany sposób na pozbycie się wroga jak dla klanu barbarzyńskiego - powiedziała Venora. - Poza tym, jaki mieliby powód by mordować lorda Twierdzy? - dodała dla upewnienia się czy zakaz handlu obowiązuje naprawdę.
-Tego nie wiemy. Nic im po mojej śmierci. To wolni ludzie. Żyją w swoim świecie z dala od oznak cywilizacji. Nawet gdyby moja śmierć doszła do skutku i tak nie przejęliby twierdzy.- wyjaśnił Marduck.
-Zabójca jak zabójca. Jeśli ktoś miał na celu zamordowanie naszego pana to musiał jakoś dostać się na zamek. Żaden z barbarzyńcow nie dałby rady wspiąć się na mur, ani poruszać się niezauważonym po korytarzach.- dodał zbrojny.
- A jak wygląda ogólnie sytuacja w okolicy? Orkowie kręcą się w pobliżu może jakoś bardziej? My przywieźliśmy złe wieści, że wioska Iern została zgładzona przez demony. Ktoś w jednej z chat odprawił rytuały przyzwania ich. Niestety nie udało nam się dowiedzieć czyja to była sprawka - opowiedziała ze smutkiem w głosie panna Oakenfold. - Wiemy, że "coś" jednoczy orków, a w górach wyczuwalna jest potężna energia magiczna. Może to ma związek z unieszkodliwionym zabójcą?

Szlachcic wymienił krótkie spojrzenie z siedzącym obok zbrojnym.
-Patrole częściej napotykają zielonoskórych, ale nie stanowią dla naszych żołnierzy większego zagrożenia niż dotychczas.-
-Właściwie to jest to bezpośredni powód zerwania naszej dyplomacji z barbarzyńcami…- wtrącił się starzec.
-Jak to?- Arlo ciągnął go za język.
-Herszt Niedźwiedzia Łapa, przygarnął pod swoją opiekę jednego z orków. Dla nas, mieszkańców Cormyru a szczególnie Twierdzy Wysoki Róg, to niedopuszczalne. Orkowie to nasi wrogowie i nie uznajemy żadnych petraktacji z tym oponentem.- wyjaśnił lord.
- Rozumiem... - Venora pokiwała głową w zamyśleniu. - A wiadomo coś więcej o tym przygarniętym orku? To jedna sztuka, czy jest ich więcej? - dopytała.
-Podobno- podkreślił zbrojny. -Tylko jeden. Nie wiele wiemy o tej sprawie. Kiedy doszły nas wieści o pojawieniu się zielonoskórego w osadzie, lord posłał gońca z żądaniami wyjaśnień, lecz Niedźwiedzia Łapa wyśmiał go i oznajmił, że przed nikim nie klęka i nikomu nie musi się tłumaczyć.- wyjaśnił starzec.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline