Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2018, 21:59   #870
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Dwóch zwiadowców przystąpiło do realizacji swojego prostego, a co za tym idzie dającego duże szanse powodzenia planu. Nie uwzględnili jednak jednej rzeczy - obaj za bardzo nie potrafili poruszać się cicho. Robili co mogli zbliżając się na paluszkach do chrapiącego zielonoskórego, ale mimo wszystko hałas jaki robili, mógłby obudzić śpiącego. Goblin najwidoczniej miał jakąś wadę słuchu, bo nawet nie drgnął. Axel znalazł się tuż obok niego i zacisnął ręce na jego gardle. Zielony dopiero w tym momencie się obudził, z przerażeniem patrząc na pochylających się nad nim dwóch ludzi, którzy musieli w jego mniemaniu być wysłannikami Gorka lub co gorsza Morka, demonami przybyłymi z Podziemnego Ulun-gungu, aby ukarać go za spanie na warcie. Goblin starał się wyrwać, miotał się pluł i szczerzył pożółkłe, połamane kły, ale Meyer trzymał go mocno. Trochę kłopotu miał w związku z tym Bernhardt, któremu przypadło zadanie ogłuszenia zielonoskórego wartownika. Wywiązał się z tego zadania znakomicie, waląc w goblinią, twardą pałę tak mocno, że aż zabolała go ręka. Cios okazał się skuteczny i goblin zwiotczał w uścisku Axela.

W momencie, w którym Axel i Berni mieli właśnie wynosić z wieży pojmanego wartownika, drzwi obok schodów otworzyły się i pojawiła się w nich jakaś mała, nie większa od dziesięcioletniego dziecka postać. Gdy owa postać zobaczyła zamieszanie na klatce schodowej, natychmiast odwróciła się na pięcie i uciekła do środka, ale drzwi pozostały otwarte.


Krasnoludy, Lothar i Wolfgang czekali na zwiadowców lub na znak od nich ukryci w cieniu porastających skraj lasu drzew. Krasnoludy sarkały i zerkały wrogo na von Essinga, przebierając nogami i próbując kciukami ostrza toporów, ale karnie stały i czekały na znak do ataku.

Wolfgang obserwujący uważnie wlot do kopalni zobaczył jakiś ruch. Odległość była niewielka, więc bez trudu rozpoznał dwie goblinie sylwetki wyłaniające się z otworu we wzgórzu. Zielonoskórzy wspięli się na hałdę w pobliżu wejścia i rozpoczęli goblini rytuał oddawania moczu, wykrzykując coś i szarpiąc się za genitalia.

- Kurwie syny, w naszej kopalni siedzą. Zhańbili złoże! Nie ujdzie im to na sucho! - warknął Drukk, plwając gęstą flegmą na ziemię u swoich stóp. Pozostali trzej khazadzi najwyraźniej podzielali poglądy górnika, bo nie zważając na ludzkich towarzyszy, na razie wolno wyszli z lasu i skierowali się ku goblinom.
 
xeper jest offline