Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2018, 18:26   #386
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Godzinę potem dotarli bliżej gór i las stawał się tu mroczniejszy… Niespodziewanie, nawet dla Airyda, wóz został otoczony przez czterech gwardzistów lorda Geriona.
- Dawajcie złoto, albo dostaniecie żelazo! - zawołał ten zwany Pykiem.
- Jak rany… zupełnie jak w moje 12 urodziny! Wóz na tym spłonął… I wtedy też nie kumałem jak mogłem tego nie zauważyć... - skwitował rudowłosy łotrzyk. - Nie jesteście spokrewnieni z Twardym Ziemniorem? Nikt? Rozumiem, że już wtedy byliście gdzie indziej...
- Że jak?! - warknęła Nys.
- Lord umarł, więc... - Nagle dziewczyna przerwała mu śmiechem, głośnym i dźwięcznym, od którego w serce powinno się radować, ale sprawiającym, że człowiek miał ochotę zrobić rachunek sumienia.
- Wasz “martwy” lord nie umarł, i co więcej tylko czeka, aby dosięgła go wasza sprawiedliwa i słuszna pomsta - rzekła szlachcianka z iście diabolicznym uśmiechem.
Pyke pobladł, popatrzył znacząco na swoich ludzi i ukląkł uniżenie.
- Zaiste, wielkie nasze przewiny, proszę, niech to będzie moja dlań zapłata - pochylił głowę. Drugi z wojowników wzniósł miecz.
- Dziwni ludzie - stwierdziła Sabrina Grzmotowi.
- Tchórze… Gnidy... - stwierdził gorzko wojownik, ale na tyle cicho by nie prowokować kłótni. To nie była jego sprawa, ale jeśliby ktoś pytał krasnoluda o zdanie, tych psubratów winno się zakuć w dyby na dekadzień jak nie dwa! Choć najlepiej by było… jakby dali im teraz porządnego łupnia!
- Wyglądają na rozkojarzonych, a to słabo rokuje na negocjacje... - Airyd spojrzał na Jasmine. Chyba nie będzie musiał jej użyć.
- Jaśnie panienko Raherys, ja żem nie wiem jakie onych macie zwyczaje w Cesarstwie diabłów ino mnie się zdaje, że trochu szkoda marnować dobrego woja, szczególnie, że walka z Whitcrowem się nam szykuję… Może lepiej zamiast pozwolić mu odejść z honorem, a jego braciom, czy towarzyszom zmyć z siebie skazę jego krwią, może lepiej wyznaczyć mu jakieś bardziej upokarzające zadanie? Może niech idzie sprzątać wieżę, która jest naszą wspólną inwestycją? Albo wynajmita go mojemu ojcu do kompanii, będzie wam płacił jego żołd po zabraniu kosztów utrzymania, dopóty nie padnie w boju! Wiem, że jesteście bogate jaśnie panienko, ale żaden piniądz ni śmierdzi ,a z trupa korzyści małe. - Próbował przekonać szlachciankę paladyn.

Czarodziejka Elphira oczywiście nie była zaskoczona tym, że coś stanęło im na drodze. W końcu ta podróż zaczynała się robić spokojna, a jak wiadomo, w tym stronach zwiastuje to taką, czy inną “niespodziankę”. Zazwyczaj nieprzyjemną. To co ją zaintrygowało, to znajome gęby rzekomej obstawy Lorda Geriona. W sumie zastanawiało ją co się z nimi stało po nagłym zniknięciu ich przełożonego. Teraz miała odpowiedź. I wyglądało na to, że skutecznie zwiększali przestępczość w okolicy przez ostatnie tygodnie.
Już szykowała się na nieprzyjemne starcie, gdy Nys naprostowała sytuację. Choć może nie powinno się nazywać tego “naprostowaniem”, skoro szykowało się ścięcie, któremu Eryk właśnie próbował zapobiec, sama też nie miała ochoty na oglądanie egzekucji.
- Może nie znam Lorda zbyt długo, ale nie wiem czy był by zadowolony z takiej samowoli. Takiej gdzie sami decydujecie o swojej karze za nieposłuszeństwo i porzucenie służby. Może go to jeszcze bardziej rozgniewać? Chyba lepiej będzie jeśli wstrzymacie się z egzekucją i ukorzyć się przed nim, może będzie bardziej łaskawy - dodała swoją argumentację. Skoro byli lojalni na tyle, by ściąć jednego ze swoich tak na miejscu, to liczyła, że ta sama lojalność każe im poddać się jego osądowi. Na razie nie komentowała, że ta sama lojalność została dość szybko porzucona, gdy lord zniknął, a “wierni” strażnicy z miejsca założyli śmierć swego szefa…
- Słusznie prawi polać jej! A do czasu osądu możecie chronić jaśnie paniekę Nys, córkę jaśniewie lmożnego Lorda Geryego, która wybiera się z nami na wyprawę, a w ramach dodatkowej kary nie dostaniecie podziału z łupów. - Eryk poparł Elphirę w swój specyficzny sposób.
Grzmot nie wytrzymał i odezwał się ponownie do Sabriny.
- My krasnoludy.. dawnośmy im w ryj teraz dali, a nie z łapserdakami dyskutowali jak na nalewce u cioci…
- CZEKAJCIE - rozkazała szlachcianka o której właśnie rozprawiano, a towarzysz Pyka wstrzymał ostrze.
- Myślicie, że powinnam ich oszczędzić? Ale nie wiem… A jak tata będzie na mnie zły? On bardzo sobie ceni sprawiedliwą karę… Ale z drugiej strony zawsze mi mówi, że powinnam być bardziej oszczędna… oj to takie trudne - rzekła Rachenys zmartwiona do przyjaciół. - Jak tak sobie myślę, to mogą mi się bardzo przydać. - Uśmiechnęła się, a na twarzy straceńca objawiła się ulga.
- No nie wiem, ale ona ponoś zarażona… - wtrącił jeden z rzezimieszków.
- Przymknij się Codd - wycedził Pyke.
- Jak chcecie, to się podzielę! - zawołała Nys bojowo.

- Nie wiem jak wygląda nalewka u cioci. Koboldy nie znają nalewek, a Malutka zjadła ciocię Zsklasz gdy miałam rok! - rzekła ze smutkiem Sabrina.
- Nalewka jest wtedy… - tłumaczył niewzruszony rudobrody. - [i] Kiedy zasypujesz owoce cukrem. Powiedzmy… takie wiśnie. O. Tak. I one puszczają sok i wtedy odlewacie ten sok i te owoce… zalewacie alkoholem… najlepiej czystym, krasnoludzkim spirytem pędzonym na brylantach! HAHA! Tak… no i wtedy z tego połączenia masz nalewkę… a gdy ten odlany sok także wymieszasz z jakimś spirytem… to wychodzi ci likier. I pija się go w litrowych kuflach. Najlepiej na raz. Tak… HAHA Nalewki u cioci smakują najlepiej.[i]
- Litrowej bym nie dał rady, ale chętnie bym się z wami napił. Krasnoludzkiej wersji nie piłem od wieków - przyznał Airyd oblizując usta.
- Brylantów nie mamy… I dlatego nie znamy nalewek. A ten spirytus to jak się robi? Bo my znamy tylko bimber, i to na szyszkach… Tylko szyszków też nie mamy - rzekła smutno koboldka.
- Jak nie litrowy, to się nie opłaca butelki odkorkowywać… - żachnął się krasnal. - Bimber ha! Bimber można ukręcić ze wszystkiego! - Rozmarzył się na temat trunków wszelakich.

Elphira odetchnęła z ulgą, gdy ścięcie zostało równie szybko odwołane, a kompania już nie miała bandyckich zapędów, tylko, że dalsza rozmowa była dość osobliwa. Spojrzawszy się na Ramiel rzekła
- Powiedz mi, że to tylko moje wewnętrzne skrzywienie i ona nie mówi o takim “dzieleniu się” o jakim właśnie myślę…
- Przejmujesz się tym bardziej niż kwestią zjadania ciotki? - wytknął jej Airyd.
- To nie wewwnętrzne skrzywienie, tylko znajomość naszej drogiej Nys. - Oznajmiła Raimiel.
- Czyli Airyd już się zgłosił… Codd to dla ciebie?
- No zgoda, ale wolę bardziej beczące i futrzaste. - rzekł bandyta.
- Elphi, jesteś pewna, że nie? No cóż, twój wybór - stwierdziła Rah.
- Airyd do niczego się nie zgłasza! - warknęła Jasmine.
- W sensie, że do czego miałem sie zgłosić? - bąknął kitsune.
- Tak, tak biedactwo. - Raimiel pokręciła głową.
- A co z panem Grzmotem? Tu nie ma żadnej krasnoludki! - zapytała Sisi.
- Wiesz, pan Grzmot to pewnie podczas naszej wizyty u krewnych Elphiry poznał kilka panien krasnego ludu. - Elfka rzekła cicho.
Elphira westchnęła ciężko, stwierdzając, że kontynuowanie tej rozmowy nie ma sensu, a może ją doprowadzić w nieciekawe wyuzdane okolice, posłała tylko Airydowi wymowne spojrzenie mówiące “Musiałeś się odezwać to masz”. Zastanawiała się nad kilkoma sprawami, jak to, czy takie zachowanie Nys było standardem, czy też wynikało z braku obecności Lorda lub jej brata, choć “obstawa” raczej nie wyglądała na zaskoczoną jej propozycją. Jednak prawdziwą zagwostką było dla czarodziejki to, czy jej moce magiczne były wystarczające, by wyczarować sobie dobre zatyczki do uszu przed udaniem się na spoczynek...
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline