Wątek: Agenci Spectrum
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2018, 18:34   #47
Loucipher
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Loucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputację
Gdy spieniony, rozszalały strumień lodowatej wody wdarł się do wnętrza gwałtownie przechylającego się niemieckiego statku, całe życie przeleciało Wainwrightowi przed oczami. Dzieciństwo w Lymington, matka urabiająca sobie ręce po łokcie w pubie, surowa twarz ojca majstrującego w swoim szkutniczym warsztacie, pyzata, roześmiana twarz dziewczyny z sąsiedztwa, jego pierwszej młodzieńczej fascynacji, surowe twarze jego nauczycieli z Chivers i łobuzerskie ogniki w oczach jego kolegów ze szkoły, które z biegiem czasu ustąpiły poważniejszym, acz wciąż zawadiackim spojrzeniom młodych, dorastających mężczyzn, pierwszy przydział w marynarce, awans, przeniesienie do wywiadu, w końcu przydzielenie do tej dziwnej Agencji...

Przez jedną przerażającą chwilę wydawało mu się, że uderzony przez potężną falę Altmark położył się na burtę i zaczyna tonąć, a wdzierająca się do kadłuba woda jest zapowiedzią strasznej śmierci, jaka zwykle czekała marynarzy uwięzionych w plątaninie kajut i korytarzy tonących jednostek.

Ból żeber, brutalnie potraktowanych z jednej strony zderzeniem ze ścianą korytarza, a z drugiej strony równie silnym uderzeniem lodowatej wody, uświadomił Johnowi, że wciąż jeszcze żyje. Chwilę później uświadomił sobie również, że woda opadła równie szybko, jak nadpłynęła, a Altmark, wśród kakofonii trzasków, wizgów i jęków podobnych ludzkim, wraca do właściwego jednostkom pływającym, wyprostowanego położenia.

Jeszcze nie teraz, pomyślał.

Charcząc i plując resztkami wody, sięgnął po zaplątany w elementy oporządzenia i przyciśnięty do ściany korytarza karabin. Zmarzniętymi, przemoczonymi rękami przeładował broń i trzasnął zamkiem. Obok niego, podobnie przemoczony i parskający wodą marynarz Curtis zrobił to samo.

- Żyjesz, chłopie? - sapnął Wainwright.

- Tak jest, sir! - odsapnął Curtis i błysnął zębami w uśmiechu.

- Dobra - wycedził John, zaciskając zęby. - Bierzemy się za nich. Idziemy powoli korytarzem. Jak któryś Hun wychyli łeb, pakuj kulkę. Tylko uważaj - dodał - jak wyskoczy ktoś w żółtym sztormiaku, to nie strzelaj, to nasz agent. Wszystko jasne?

- Aye, aye, sir!

- Idziemy! - zakomenderował John.

Dwaj ociekający morską wodą mężczyźni w mundurach bojowych Royal Navy wychynęli z bocznego korytarzyka i powoli ruszyli głównym korytarzem. Lufy ich Enfieldów patrzyły na główny korytarz, gotowe plunąć ogniem w każdego niemieckiego marynarza, którego wypatrzą...
 
Loucipher jest offline