Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2018, 18:41   #537
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Reszta dnia minęła im bardzo leniwie. Venora nie odstępowała Arla niemal na krok. Do późnego południa spędzili czas z resztą grupy, za wyjątkiem Segrid, która modliła się w swej kwaterze. Humory dopisywały wszystkim, Dundein opowiadał kolejne historie wielkich bitew, a Venora zastanawiała się ile takich jeszcze zna. Exkultystka od czasu do czasu posyłała pannie Oakenfold tajemnicze spojrzenia, a kiedy przez chwilę kompani wdali się w burzliwą dyskusję, ta wyszeptała rycerce na ucho kilka słów.
-Wiesz jak echo się niesie po korytarzach takiego zamczyska?- Venora od razu zrozumiała przekaz wojowniczki, a kiedy na jej policzkach pojawił się rumieniec, Agness złapała ją za dłoń po przyjacielsku.
-W końcu jesteś kobietą, a nie dziewczynką w zbroi.- uśmiechnęła się szczerze.
Wieczór spędzili na uzupełnieniu zapasów i potrzebnego ekwipunku. Farafir zakupił u łowczego podwójną ilość strzał, a Dundein zdążył wypytać o magazyny w katakumbach, pod zamkiem, gdzie trzymano zapasy wina.
Po kolacji kompani grzali się przy palenisku. Farafir zapożyczył od jednego ze strażników lutnię, na której cicho sobie brzdąkał.

-O której ruszamy?- zapytała w końcu Agness, przybliżając swoje stopy bliżej ognia.
Paladynka z kielichem wina w ręku siedziała wraz z Arlem na puchatej niedźwiedziej skórze ułożonej na podłodze przy kominku. Od porannej rozmowy z Agnes już nie krępowała się przed okazywaniem publicznie czułości magowi, więc teraz popijając wino, opierała się na piersi blondyna. A wieczór spędzali wyjątkowo przyjemnie w tym swoim małym gronie. Melodia, którą wygrywał Farafir była bardzo miła dla ucha i idealnie pasowała do leniwego wieczoru.
- Czeka nas bardzo wczesna pobudka - odezwała się Venora na pytanie wojowniczki. - Ruszamy pieszo i do wieczora powinniśmy dotrzeć na miejsce - wyjaśniła wspominając informacje jakie zyskała na śniadaniu. - A tam postaramy się by w wiosce przyjęto nas i pozwolono pomówić z kryjącym się w niej orkiem - podsumowała ich plan na przyszły dzień.
-Rozmawiać z orkiem…- prychnął krasnolud. -Tego jeszcze nie grali.- dodał ze skwaszoną miną.
-Jak trzeba, to trzeba mój przyjacielu.- skomentował Farafir.
- To chyba nasz jedyny sposób, żeby dowiedzieć się co też dzieje się w szeregach zielonych - wyjaśniła panna Oakenfold i upiła wina. Wbiła spojrzenie w ognisko. - O ile będzie chciał rozmawiać i o ile posiada w ogóle jakieś informacje - westchnęła. - Ale cóż, może okaże się, że nie tylko trolle potrafię namówić do współpracy - dodała z rozbawieniem i mrugnęła do krasnoluda.

Krasnolud już nic więcej nie powiedział. Brodacz pokręcił głową i spojrzał na Arlo.
-A ty czarokleto, co o tym wszystkim myślisz?-
-Misja pozornie prosta. Dotrzeć do celu i pogadać z kim trzeba. Ufam dyplomatycznym umiejętnościom Venory.- uśmiechnął się blado. -Wyśpijcie się. Jutro musimy wyruszyć, zanim wzejdzie słońce.- polecił mag.
Venora zachichotała pod nosem na jego wspomnienie o wyspaniu się i wtuliła się bardziej w Arla. Cieszyło ją, że mężczyzna ma zaufanie do niej w sprawie rozmów z barbarzyńcami.
- Zabierzemy ze sobą ten przedmiot znaleziony w rzeczach zabójczyni. Może przyda się podczas rozmów - powiedziała obejmując w dłonie prawie pusty już kielich. - Ciągle nie pasuje mi, że to barbarzyńcy mogli nasłać ją na lorda
-Ta sprawa śmierdzi na milę. Lord wspomniał, że barbarzyńcy to poczciwy lód. Przynajmniej tak było w przeszłości. Trucicielka to zbyt wyszukana opcja jak na prosty lud, to proste.- skomentował Arlo.
- Prędzej by go wyzwali na pojedynek - dodała paladynka i dopiła swoje wino do końca. Mając pusty puchar wstała z miejsca i złapała się pod boki.
- Na godzinę przed świtem w pełnym rynsztunku spotykamy się w korytarzu przed komnatami. Także zarządzam, że czas już rozejść się do swoich komnat - stwierdziła i spojrzała na maga uśmiechając się do niego.

28 dzień opadania liści. Twierdza Wysoki Róg.

Wąskie łóżko w komnacie nie przeszkadzało Venorze w spędzeniu nocy w objęciach swojego kochanka. Poprzedniego wieczoru Arlo nawet nie pytał o zdanie i od razu skierował swoje kroki za panną Oakenfold.
Rankiem czarodziej wstał wraz z Venorą i pomógł jej w przygotowaniach do wyprawy. Wspólnie uporali się z zakładaniem zbroi i udali się na dziedziniec, gdzie zgodnie z ustaleniami czekali już pozostali. Wszyscy byli wypoczęci za wyjątkiem Arla, ale już nikogo to nie dziwiło. Strażnicy otworzyli bramę i grupa ruszyła żołnierskim krokiem na północny zachód. Po czterech godzinach w końcu udało im się dotrzeć do miejsca, gdzie znajdowała się wąska ścieżka prowadząca w góry.
-Wnioskuję o krótką przerwę…- wysapał Dundein, ciężko dysząc.
-Teraz to się dopiero zacznie wspinaczka!- Segrid klepnęła krasnoluda w plecy, uśmiechając się szeroko. Kapłan zmierzył ją wzrokiem, ale nic więcej nie powiedział. Usiadł tylko na wielkim głazie, ocierając pot z czoła i skroni.
- W takim razie dojdziemy tam i kwadrans przerwy dla wszystkich - zadecydowała paladynka, wykazując się współczuciem dla kapłana i wskazała oddalone od nich o kilkanaście metrów powalone wielkie drzewo, na którym można by usiąść na czas odpoczynku. - Może przydałoby ci się jakieś błogosławieństwo na wzmocnienie? - zasugerowała rozwiązanie na jego zmęczenie. Venora okazywała po sobie zmęczenia, choć nogi bolały ją bardziej niż powinny. Zapewne przyczyna tego leżała w igraszkach z czarodziejem.

-No zabawne, zabawne…- odparł brodacz. -Po prostu daj złapać oddech.- syknął, kręcąc głową. Kompani przenieśli się we wskazane miejsce i wygodnie się porozsiadali.
-Nie pochwalisz się?- rycerka usłyszała głos Agness zza pleców.
Paladynka oparła tarczę o pień i wyprostowała się, spoglądając od razu na wojowniczkę.
- Czym? - zapytała Venora, wyraźnie nie rozumiejąc pytania.
-No wiesz przecież!- odparła wojowniczka obdarowując Venorę najsprośniejszym uśmiechem, jakim dysponowała.
- Ah, to... - mruknęła panna Oakenfold i kątem oka spojrzała na Arla, który wyciągnął książkę by czas postoju poświęcić na przejrzenie jej. Venora już miała zbyć towarzyszkę, ale dobrze wiedziała, że Agness na swój pokręcony sposób chciała dla niej dobrze mówiąc jej wcześniej te wszystkie rzeczy. No i przecież okazało się, że miała rację, uprawianie miłości było wspaniałe.
- Miałaś rację - szeptem wyznała w końcu Venora, spoglądając na Agness. - To jest niesamowite i uzależniające - uśmiechnęła się. - W sumie to on jest niesamowity i uzależniający - dodała.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline