Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2018, 19:16   #22
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Sweet Dream's (Are Made Of This)



W DRODZE DO WARSZTATU

Lyrio zastanawiał się nad wszelkimi zgromadzonymi danymi. Przeglądał datapad z nosem prawie przyciśniętym do wyświetlacza. Zaczynał czuć to dziwnie znajome uczucie chłodu oraz bólu mięśni. Musiał przyjąć narkotyk i to dość spiesznie co wcale go nie pokrzepiało. Jeśli robota się uda kolejnym, jednym z wielu celów będzie ostry detoks oraz nowa hodowana specjalnie dla niego świeżutka wątroba. Słyszał, że w jednej klinice na Centralnych Światach za sporą kwotę pozwalają człowiekowi całkowicie się oczyścić, potem dzięki neurochirurgii redukują uzależnienie psychiczne a następnie wymieniają nadwyrężone narządy. To mogło się udać i Lyrio miał o co walczyć wykonując to zadanie.

Popatrzył na Nave, dyskretnie lecz ona zawsze była czujna więc wychwyciła spojrzenie. Zielony droid przyniósł zamówiony szampan i Khort był już gotów przyzwyczaić się do tego ulotnego luksusu. Nava w końcu nie wytrzymała i zaczęła pierwsza, kiedy Łowca powoli sączył trunek.

- Słuchaj, nie sądź, że lecę na twoją kasę – puściła do niego oko – ale myślę, że możesz potrzebować mojej pomocy. Będziesz leciał na planetę ogarniętą zarazą, wioząc jedyny zapas leku. Będziesz potrzebował kogoś do ochrony twoich pleców. I nie martw się, nie chodzi mi nawet o udział, chociaż byłoby miło zgarnąć z tego jakieś kredyty. Widzisz, poprztykałam się niedawno z moim porucznikiem z Rogatego Słońca… i przydałoby mi się opuścić na jakiś czas system Y’toub, przynajmniej dopóki nie wybiorą nowego, sensowniejszego porucznika… a i o dragi się nie martw – uśmiechnęła się drapieżnie – mam kilku swoich dostawców.

-Mam dość ćpania Nava. To mnie już wykańcza. Biorę tylko tyle by utrzymać się na nogach- powiedział stoicko mężczyzna czując jak krople potu spływają mu po szyi, gromadzą się jak rakowe komórki pod jego pachami.

Pod spodem miał tylko ten wykończony przez używanie bezrękawnik przykryty pośpiesznie skórzaną kurtką. Zdjął ją i niezręcznie, ale szczerze przedstawił swoją wizję zlecenia. Zawsze szło mu łatwiej flirtowanie z mężczyznami, a Zabraczka była onieśmielająca.

-Jak wykonamy… wykonasz robotę znajdę dla Ciebie dobrą klinikę.

Lyrio kiwnął głową uśmiechając się, bo przecież kilka chwil temu sam o tym myślał.

-Wykonamy. Wykonamy ją razem Nav. Dostaniesz tyle kredytów na ile zasługujesz. A zasługujesz na wiele.

Nava była widocznie zaskoczona tymi słowami. Lyrio mógłby przysiąc, że pierwszy raz widzi ją od takiej strony. Podziękowała mu i już w milczeniu dotarli do warsztatu Sana.

***


W WARSZTACIE


Kiedy tylko wysiedli z jachtu Lyrio otworzył usta z niemały podziwem. Podszedł nieco bliżej PROROKA próbując jakby upewnić się czy, aby nie śni. Duroscy mechanicy oraz sprytne małe latające droidy spawały, wymieniały płyty, część mechaników chyba szykowała się do zamontowania nowego silnika, który wyglądał na idealnie odwzorowany duplikat. Po kilku sekundach zobaczył biegnącego Sane’a, który wydawał się być już jedną nogą w raju- w pozytywnym znaczeniu, które rzadko brzmiało na Nar Shaddaa. Sane, dość niski i uroczy podał rękę Lyrio a potem pół-romantycznie, pół-bratersko objęli się.

- Nie wiem co zrobiliście, ale to niesamowite. Przylecieli i mechanicy i droidy naprawcze, pracują pełną parą! Jeśli droidy utrzymają tempo, to do jutra statek powinien być naprawiony! Tylko nie sądzę, że Fraaanso będzie zadowolony. To w końcu jego warsztat, a on sam podlega pod Hutta Parellę z rodziny Rady Starszych… ale chyba się jakoś dogadają, prawda?

-Na pewno się dogadają. Nie mam co do tego wątpliwości. Teraz mamy, o ile to wszystko się nie posypie a zadbam żeby tak nie było- Nava zdecydowanie się uśmiechnęła- mamy potężnych przyjaciół. Znaczy głównie ja mam, ale Wy jesteście moimi towarzyszami więc wszystko będzie szło ku lepszemu.

-Tak trzymać Lyrio! To…- powiedział Sane z ogniem pasji w oczach patrząc na statek- samemu nawet z chłopakami a jest Nas trzech… nie mówiąc o kosztach naprawy i czekaniu na części… No, no zajęłoby to nam z miesiąc i mówię to bez przechwałek. PROROK zasługuje na takie traktowanie. Wiesz, że wymieniane płyty pancerza są z lepszego stopu. Militarnego… chwila mam przychodzące połączenie.

Sane odebrał połączenie z nadgarstkowego compada. Wyświetliła się twarz tej chciwej mendy, która denerwowała Khorta od samego początku, i miał do niego osobistą urazę, że jego przyjaciel musi znajdować się pod pieczą tego Toydarianina.

- W coś ty się wpakował, Sane? W coś ty mnie wpakował? Ludzie Popary pakują się do mojego warsztatu, Parella się wściekał i wykłócał z Zonnosem… przed chwilą dostałem informację, że się dogadali. Musisz znaleźć sobie inny warsztat. Układ między Parellą i synem Popary jest taki, że nie będą sobie szkodzić, ale ty musisz opuścić ten warsztat. Przykro mi. Masz czas do jutra.

Sane widocznie załamał się. Był bardzo wrażliwy i empatyczny, ale Lyrio wiedział co robić.

-Nie przejmuj się. Mamy PROROKA. Jak uda nam się wykonać robotę 25% idzie na Wasze głowy od łebka- Nava stanęła jak wbita, ale zachowała profesjonalizm- A Nar Shaddaa to nie miejsce dla Ciebie Sane. Przykro mi to mówić, ale wcześniej czy później wpakował byś się w jakieś kłopoty.

-Wiem. Wiem. Po prostu… głupek ze mnie… durny sentymentalny romantyk! Wiesz pracuję w tym warsztacie dobre pięć lat. I nie chciałem żeby to tak się skończyło.

Nava podeszła bliżej Sane’a próbując go zmotywować.

-Co było to było. Mamy statek, jesteśmy wyrzutkami i czeka na nas… milio…- Nava zgasiła się, ale Khort momentalnie dodał.

-Milion kredytów. Czyli 250 tysięcy dla każdego z Was. A jeśli wejdziemy w jakąś wspólną spółkę. Jakiś wspólny dobry biznes… Cóż marzenia, marzeniami, ale warto ryzykować.

Nava przewróciła oczami, kiedy już kierowali się w stronę startej poplamionej smarem sofy.

-Lyrio zapominasz o najważniejszym. To cholernie trudna robota…

-Dlatego znów czuję, że Żyję.

***

PÓŁGODZINY PÓŹNIEJ

Łazienka nie była najgorsza. Co prawda kafelki porosły pleśnią, wszędzie było czuć metaliczną woń warsztatu z brudnej wentylacji- wręcz zostawał między zębami i pod językiem.

Lyrio trzymał soniczną strzykawkę z oczyszczoną, cholernie czystą wersją Kajdana w formie roztworu. Opaska uciskowa była związana na jego prawym ramieniu. Czuł jak serce łomocze mu z podniecenia, a głód narkotyku miał zamienić się w raj utracony. Żyła była już zdecydowanie widoczna. Zielona dioda to potwierdziła cicho pykając. Nacisnął przycisk, przyrząd zaczął lekko wibrować oraz buczeć kiedy powoli substancja dostawała się do krwiobiegu. Jęknął w ćpuńskim odlocie, przekrzywiając głowę do tyłu, zostając wciągniętym w odmęty niepełnej świadomości. Ciepło oraz elektryczność jak eskadra X-Wingów rozeszła się wzdłuż jego kręgosłupa. Poczuł jak dostaje potężne wzwodu a rzeczywistość nagle staje się tak przyjemna, lekka, bezpieczna.

Oddychał ciężko, głęboko, cały rozluźniony. Ten moment zdawał się trwać wieczność oraz był wart poświęcenia widma wieczności o której czasem mówili jacyś sekciarze-kaznodzieje. Był warty oddania swojej nic nie wartej duszy.

Lyrio wyszedł z toalety i powolnym krokiem opadł na łóżko. Było jeszcze przepocone przez koszmary, ból jaki niedawno tu przechodził. Zamknął powieki pozwalając nadejść słodkiemu, pełnego kolorów snowi.

„Jest na łące. Powietrze jest rześkie, czuć świeżo skoszoną trawę. Nigdy tu nie był. A może był tu zawsze. Zawsze, gdy przywalił sobie w kanał.

Stanęła przed nim Nava. Wyglądała jak antyczna nimfa z zamierzchłych czasów. Miała na sobie tylko lekko związaną suknie indygo, które odsłaniają jej dekolt. Dotknął jej. Dotknął jej piersi, odsłonił je. Upadli na nieskończenie zieloną łąkę. Dobrali swoje tempo, wszystko pulsowało. Mieniło się wyzwoleniem…

Potem pojawił się Sane. Patrzył na nich a może tylko na Lyrio (jakby nie widział w ogóle Nav) z skały. Zamiast nóg miał jakieś dziwne kopyta. Zaczął grać na flecie, jakąś zapomnianą melodię (Łowca skądś ją kojarzył). Lyrio nie rozumiał o co tu chodzi, ale wszystko wydawało się na swoim miejscu. Po chwili zaczął czuć pot. Ale nie istniejący w tej idylli, będący wyraźnie umiejscowionym daleko poza tym rajem. W padole łez Księżyca Przemytników.

Faun zaczynał grać coraz szybciej, z melodii bił niepokój. Coś drażniło i przeszkadzało Lyrio. Nie wiedział co. Potem surrealistyczna odmiana Sane’a wszystko wyjaśniła.

-Zabijesz Nas Khorty. Bo wiesz? Każdy wybór ma konsekwencje. Każdy. "


Khort otworzył oczy jak rażony błyskawicą! Złapał haust metalicznego powietrza. Nie miał jeszcze siły się ruszyć, ale Kajdan widocznie już zszedł. Apogeum minęło. Był cały spocony, zmęczony, pełen obrzydzenia do siebie. Plaster z kolto… miałem nie mieszać kolto z ćpaniem, pomyślał widząc swoją głupotę.

Wstał powolnym krokiem znów kierując się do łazienki. Przemył twarz zimną wodą, przeczesał długie włosy a do oczu napłynęły mu niezrozumiałe łzy. Stłumił je i wrócił na łóżko przeglądając datapad od Popary. Musiał być trzeźwy jak się tylko da w czasie misji.

Nava może przemycić trochę Kajdana na tereny Endregaadu, zawiąże jakieś cieniste koneksje na boku i polepszy stosunki z swoimi przełożonymi. Zresztą już pewnie teraz próbuje upchać kilka kilo Kajdana w skrytce o której pozornie wiedział tylko on sam. Lyrio zaśmiał się niedowierzając, ale taka właśnie była. Elektryzująca, pewna siebie, zawsze potrafiła zaskoczyć.

Co do Sane’a powinien sobie poradzić. Długo schodzą z niego emocje, alkohol kiepsko na niego działał a kawę pił w nadmiarze, ale wbrew pozorom był twardy. Nie przetrwałby na Nar Shaddaa taki kawał czasu, gdyby nie naturalny instynkt w który cała trójka była wyposażona. Niemniej coś spod intymnie całującej chmury odurzenia mówiło mu…

-To tylko sen Khorty. Wszystko to tylko sen- powiedział do siebie Lyrio, odłożył datapad skupiając się na mozaice obrazów, uczuć i myśli. Zasnął tym razem twardym, czarnym snem czując jak dryfuje bezwładnie w przestrzeni między gwiazdami.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=7_0ZPw5hC9U[/media]

 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 16-03-2018 o 21:09.
Pinn jest offline