Prezent
To Dominium…
Tutaj nie ma nic za darmo.
- Czemu ja? - rzucił w przestrzeń - Czemu nagle teraz chcecie ich sądzić?
Zabawka w rękach Bogów.
Tym był. Tym się czuł.
Nie odpowiedzieli. Powietrze wibrowało od mocy, ale nikt już się nie odezwał. Było pewne, że nie pomogą mu w tym wyborze, że nie odezwą się już ani słowem. Pozostawiły go samego z jego myślami, wątpliwościami, słabościami i siłą.
Patrzył na cztery przedmioty trzymane niewidzialną siłą w powietrzu kilka kroków od niego.
Miecz - zaszczycił wzrokiem jedynie przez chwilę. Zakończenie tej Tyranii spowoduje powstanie innej. Wszak koło się obraca. Poza tym rozumiał Maskę i jej gniew i żal.
Butelka z płynem - co zmieni to, że po nią sięgnie? Czy nie będzie to samolubny gest? Odzyska to po co przyszedł ale w tej chwili stało się to egoistyczne, puste. On się przebudzi ale to co trwa teraz się nie zmieni.
Spojrzał dalej.
Tarcza - Ochroni Dominium przed tym co nadciągnie… To może być wszystko -wszystko zło, wszystko dobro. Ochroni przed Maską? Przed innym zagrożeniem? Ochroni ludy Dominium te piękne jak i brzydkie w swym wyglądzie i wnętrzu?
I na koniec…
Kryształ - kusił, by sięgnąć bez zastanowienia. Zacisnąć na nim dłoń. By to się skończyło i rozpoczęło od nowa? Tylko co? Cykl koła? Cykl Życia? A może cykl stworzenia? Czy poprzednio, któreś z nas też miało taki wybór i sięgnęło po taki kryształ? Czy dlatego zasnęliśmy?
Zawęził swój wybór do Tarczy i Kryształu. Teraz wystarczyło tylko wyciągnąć dłoń. Zdecydować.
Postarał się przypomnieć sobie innych Wieloświatowców, tych o których odzyskał wspomnienia teraz kiedy ich zobaczył i tych o których tylko słyszał bo ścieżki ich się nie skrzyżowały.
Tarcza bądź Kryształ.
Kryształ bądź Tarcza.
Sięgnął w kierunku jednego z nich.
Wybrał.
Nie umiał inaczej. |