Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2018, 22:30   #182
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Przetarł szybkę hełmu. Zbrojone, oleofobizowane szkło. Wytrzymuje uderzenie metalową rurką w twarz. Nie brudzi się smarem, ani większością używanych na okręcie substancji. Gdy Rohan trzeci raz roztarł ten paskudny kisiel na szybie hełmu był już pewien, że to co tu się pojawiło nie miało prawa występować na statku.
“Skubany Drake miał rację” - pomyślał.
Panel wskazujący przełączenie energii mrugał zieloną kontrolką. Pierwszą z dwunastu. Procedura trwała. Powinni ją nadzorować. Powinni też uciekać przed promieniowaniem.

Kontrolka mrugała. Procedura była prosta. Kolejne systemy uruchamiały się z zasilania przechodzącego przez magistralę. Kontrolka mrugała w trakcie resetu systemu, po to, żeby po chwili zapalić się zielonym światłem. Wtedy zaczynała mrugać kolejna.

Główny inżynier przetarł latarkę. Pocił się. Promieniowanie. Ciemność. Klej. Oderwane ramię Sparka. Myśli się kotłowały. W końcu machnął dłonią nad głową wykonując kolisty gest odwrotu. Przyzwyczajenie z wojska nadal było silne. Dopiero po tym zakomunikował
- Wekesa, wracamy. Resztę zrobi automat - powiedział, po czym w myślach dodał:
“Albo szlag nas trafi i zaraz będziemy musieli wrócić, żeby jeszcze raz podłączyć tę wtyczkę”

Szedł bardziej na pamięć niż kierując się światłem latarki. W głowie miał inne myśli. Prawo Hooke’a, moduł Younga. Tabelaryczne wartości dla stopów durastali, tytanu, duraluminium i plastali. Zaciskał zęby. Po nosie ściekała mu kropelka potu. Musiał koniecznie zobaczyć ramię Sparka. Jeżeli było wyrwane, to coś, co to zrobiło dysponowało siłą wyrażoną w dziesiątkach gigapaskali. To była wystarczająca wiedza dla inżyniera. Gdyby chciał ją przekazać zwykłemu człowiekowi, to musiałby posłużyć się przeliczeniem na bardziej obrazową jednostkę. Na przykład takiej Nivi powiedziałby, że ramię Sparka urwałoby się gdyby miał on trzymać na nim ciężar rzędu pięćdziesięciu ton. Całka aż kłuła go za tę niedokładność. Dziesięć tysięcy sto dziewięćdziesiąt siedem kilogramów na centymetr kwadratowy przekroju poprzecznego ramienia w najsłabszym miejscu. Oczywiście kwestie nacisku były względne. W końcu były te wszystkie punkty podparcia, dźwignie i inne inżynieryjne cuda. Ale wszystko można było rozbić o kant tyłka przy braku grawitacji.

Inżynier potrzebował jeszcze jednej rzeczy, żeby mieć pewność. Ramienia Sparka.
Zamiast tego znalazł pieszczoszka Nivi. Czyżby kolejnego? Nie spodziewał się tego. Chyba nikt się nie spodziewał.

Rohan zapiął magnesy w podłodze.
- Wekesa uważaj. Nie ruszaj się zbyt gwałtownie. Mamy tutaj coś.
Każdy pomyślałby, że ten stwór jest bezbronny. Że się nie ruszy. Nie ma grawitacji. Nie ma oporu powietrza. W myśl zasad dynamiki Newtona stwór nie miał prawa się przemieścić.
Jednak Red meldowała, że istoty mogą pływać w próżni. A to oznaczało, że musiał spodziewać się nieprzewidywalnego.

Odbezpieczył puszkę “Pancerza w spreyu”, jak określano polidurastal, która w kilkanaście sekund pozwalała uzupełnić luki w pancerzach. Gdyby Rohan wymierzył aerozol w twarz człowieka, pewnie by go zabił blokując drogi oddechowe. To co wisiało przed nimi nie potrzebowało powietrza. Mogli nie mieć kolejnej szansy, żeby zdobyć żywy okaz. Czy robił to dla gadatliwej biolożki? Być może. Choć Rohan myślał raczej o dalekiej przyszłości. Za kilka tygodni skończą wymianę części z tym co wisi na orbicie gazowego olbrzyma. Potem będą w stanie wykonać skok. Pewnie nie więcej niż jeden. Do stoczni. Ale tam trzeba będzie jakoś zapłacić za poważną naprawę.

W końcu nie po to naraża się teraz na promieniowanie, żeby za kilka tygodniu umierać z głodu.

Rohan odpalił pancerz w spreyu wprost w nieruchomego stwora. Z dość bliskiej odległości. Buty wklejone w podłogę zablokowały odrzut wywołany naciśnięciem przycisku w puszce. Zgodnie z prawami fizyki stwór powinien polecieć obklejony utwardzającym się pancerzem. Rohan musiał wierzyć w prawa fizyki. Nie mógł polegać na wzroku. Poza rozmazanymi smugami kleju teraz widział już tylko chmurę polidurastali.

- MiTzu, aport! - krzyknął do robopsa. On miał małe silniki, które ułatwiały mu poruszanie. Mógł przejąć stwora.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline