Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2018, 15:30   #221
Kaworu
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Kunoichi ruszyła na rozpoznanie choć wyglądało na to że nawet nie musiała silić się na dyskrecję. Plac zamkowy rzeczywiście był zupełnie opustoszały i jeśli coś się kryło i umknęło jej ostrym zmysłom to znaczyłoby że nie mają z tym i tak szans. Nawet gdyby nie była dyskretna, to odgłosy dochodzące zza głównych wrót zapewne skutecznie stłumiłyby inne dźwięki. Zastanawiając się co było ich źródłem zbliżyła się do wrót. Były zamknięte. Choć zapewne mogła je uchylić, ale to mogło by to zwrócić uwagę tych z środka. Na jej szczęście nie były one w najlepszym stanie, więc bez problemu znalazła szparę przez którą zajrzała do wnętrza.

Główna sala musiała w czasach swej świetności zapewne robić wrażenie. Z solidnymi kolumnami i sztandarami. Niestety obecnie z ozdobnych materiałów zostały tylko przegniłe strzępy. Zachował się za to drewniany tron ulokowany na końcu hali z rzeźbieniami przedstawiającymi zamek w splotach wężowego smoka. Jednak najbardziej interesujące było to kto siedział na tronie i co rozgrywało się u jego podstawy.
Na sa siedzeniuu władcy usadowiony byl mężczyzna który na pierwszy rzut oka mógłby uchodzić za jej krewniaka to znaczy gdyby zignorować fakt że posiadał on komicznie duży nos oraz skórę w odcieniu ciemnego szkarłatu, obecnie bawił się specyficzną bronią będącą połączeniem kamy z łańcuchem. Z sadystycznym rozbawieniem obserwował to co działo się przed nim.
Była to scena zaiste dziwaczna bo przed tronem w dramatycznych pozach stało czterech krukoludzi oraz ettercap wszyscy przyodziani z zniszczone stroje a raczej ich strzępy a niektórzy z nich posiadali nawet coś co mogłoby ujść za peruki.
“-Odebrałeś me skrzydła ty latający stworze!” rozległ się głos dochodzący od jednego z kruków lecz wyraźnie było słychać że nie należał do niego zwłaszcza że stwór wyglądał na zdezorientowanego tym faktem przez co stracił równowagę co wyraźnie rozgniewało mężczyznę siedzącego na tronie.
- NIE NIE Nie ! Wy bezużyteczne pierzaste bezmózgi ! Gdy nadchodzi kwestia macie wyglądać na wściekłych i groźnych ! Rozumiecie ? Oczywiście że nie ! Będziemy mieć gości i musze zrobić dobre wrażenie ale wy wszystko rujnujecie ! Jeszcze raz ! Mogą tu być lada moment… bardzo niegrzecznie z ich strony że tak się spóźniają zwłaszcza po tym jak wyrżnęli waszych bezużytecznych braci mała strata. Muthilda chociaż była przydatna i bystrzejsza od was. A to byl pół ogr ! Jeszcze raz na miejsca ! - skrzeczał mężczyzna, a ptaszyska posłusznie stanęły na miejscach próbując przybrać groźne lub dziwaczne pozy ku niekrytej uciesze ich pana.
- “Czy to jakiś Tengu?” -pomyślała Hotarubi obserwując samozwańczego władcę. -[i] Ten czerwony nos i władza nad krukami? Zawsze myślałam, że przesadzają na malowidłach co do rozmiarów…. Zachowuje się jak władca zamczyska… Na pewno sprawia mądrzejsze wrażenie niż krukołaki”
Skoro do tej pory nikt nie spojrzał na drzwi postanowiła zostać jeszcze na chwilę i podsłuchać więcej.
Obserwowała dziwaczne przedstawienie jeszcze przez jakiś czas lecz nie wyglądało na to by ktokolwiek z zebranych w głównej sali gdzieś się wybierał w najbliższym czasie.
Zrezygnowana Hotarubi ruszyła po cichu do towarzyszy. Po drodze postanowiła zahaczyć przy bocznym wejściu.
Skierowała się do pobliskich drzwi znajdujących się naprzeciw zniszczonej stajni. Bez otwierania spróbowała nasłuchiwać. Zdawało się że ktoś lub coś było w pomieszczeniu, jeśli sugerować się sporadycznym szuraniem. Drzwi były w nienajgorszym stanie, więc pozostało jej zaglądanie przez zamek przez wielkom szparę między drzwiami, a ścianą. Wnętrze było pogrążone w mroku, ale na jej szczęście taki “szczegół” nie był problemem.
Gdyby nie to, zapewne nie dostrzegłaby wszystkich szczegółów pomieszczenia. Kiedyś zapewne musiały być, to zamkowe baraki jednak obecnie, piętrowe łóżka były porozbijane w drzazgi i usypane w stertę na środku pokoju. Choć określenie gniazdo lub leże mogło być odpowiedniejsze, na szczycie tej sterty dostrzegła łuskowatą sylwetkę jaszczurki i to dość sporej. Jaszczur siedział nieruchomo tylko sporadycznie przesuwając się i ocierając o drewno zdrapując łuszcząca się skórę. Zwierze było akurat w trakcie linienia.
Uznając, że w środku nie czai się nic szczególnie groźnego (a przynajmniej nie bardziej niż jaszczur) postanowiła wrócić do towarzyszy. By im zrelacjonować co czai się w sali tronowej.
- Czyli demon opętał kruki, typowe. Wyskakujemy i siekamy bez czekania na mondre teksty. - rzekła paladyn.
- Hm… - rzekł Kenji - Myślę, że powinniśmy zaatakować z frontu, wykorzystując element zaskoczenia. Nie lubię przemocy, ale kruki są zbyt głupie by z nimi rozmawiać, a ten człowiek wydaje się być obłąkany. Zresztą, to jedyny sposób jaki znamy na ocalenie Ameiko, a jej życie wydaje mi się cenniejsze od jakiegoś aktorzyny i bezrozumnych potworów.
- Element zaskoczenia brzmi rozsądnie, ale jak ma wyglądać? W sensie co zrobimy, panie Kenji? - spytała Hotarubi.
- Cóż, jestem zaklinaczem, a nie strategiem. Nie mam zaklęć dających niewidzialność, proponuję więc szarżę przez główną bramę i szybki atak zanim zdążą się uzbroić - w każdym razie obłąkany aktor. Kruki mogą stanowić problem, ale kto wie, może uciekną gdy zabijemy ich władcę?
- Mały element zaskoczenia by ułatwił frontalny atak.- prychnęła. Zaiste kitsune się nie znał na strategi. Jak na kunoichi przystało wolała sobie pomóc elementem zaskoczenia: - Najlepiej gdzieś z boku. Pomyślmy czym dysponujemy w ekwipunku. Mam maść przeciwko zwierzętom, ale to trochę mało…
- Chwila, chwila! - Kenji zaprotestował - BOKIEM? Tam gdzie jaszczur? Czy to na pewno dobry pomysł? Może powinnaś Hotarubi udać się na zwiad drugi raz i sprawdzić INNE boki?
- Niech będzie… Pójdę jeszcze zobaczyć inne drogi, ale wy przejrzyjcie ekwipunek…

Shalelu stała na uboczu obserwując ich poczynania i słuchając układanych planów, być może ich oceniała być może wypatrywała innego zagrożenia spoglądając od czasu do czasu na mury i niebo jakby spodziewała się dostrzec tam nieprzyjaciela.
-Atak z boku będzie rozsądniejszy zwłaszcza jeśli się nas spodziewa i przygotował zasadzkę, z doświadczenia wiem że szaleńcy potrafią być groźniejsi niż się wydaje… Rzeczywiście rozsądnie będzie dokończyć rozpoznanie by uniknąć niespodzianek. - elfka w końcu się odezwała skupiając wzrok na Hotarubi.
- Rozumiem. Pani Shalelu już ruszam - Mikanka lekko się skłoniła przed elfkom. Następnie ruszyła w drogę.

Udała się do ogrodu, gdzie poprzedniego dnia stoczyli walkę z ogrami. Zachowując ostrożność, zajrzała do pomieszczenia, gdzie zapewne wcześniej kryła się Muthilda. Cztery kamienne kolumny wspierały strop przestronnej sali pogrążonej w ciemności. Sugerując się rozbitymi drewnianymi klatkami pomieszczenie, to musiało być kiedyś zamkową psiarnią.
Na środku znajdowała się sterta szmat oraz futer służących zapewne za prowizoryczne łoże. Obok zaś sterta śmierdzących zepsuciem kawałków, mięsa różnych małych zwierząt nadgryzionych i porzuconych przez półogrzycę gdy ta straciła zainteresowanie dalszą konsumpcją.
- “Na dodatek śmierdzi ogrem…” - pomyślała marszcząc nos.

Po przeciwległej stronie pomieszczenia dostrzegła też niewielkie drzwi prowadzące w głąb zamku. Jesli dobrze orientowała się w układzie pomieszczeń mogły one prowadzić w okolice głównej sali.
- Trzeba by to sprawdzić… Pamięć to dość zawodna rzecz. - uznała kierując się ku drzwiom.
Gdy wróciła na mały plac, jej uwagę przykuła północna ściana. Na pierwszy rzut oka nie było w niej nic godnego uwagi. Ale po bliższym przyjrzeniu dostrzegła specyficzny układ cegieł w murze oraz niewielką szparę między cegłami. Ulokowaną dość nisko, by nie rzucała się w oczy i na tyle niewielką by wetknąć w nią dłoń. W otworze wyczuła metalowy uchwyt mechanizmu służącego do otwarcia niewielkiej szczeliny w ścianie. Dość by jedna osoba mogła niepostrzeżenie wymknąć się do środka nim mechanizm ponownie się zamknie. Szybki rzut oka do wnętrza pozwolił jej ujrzeć krótki i szeroki korytarz. Po lewej stronie znajdowały się podwójne drzwi prowadzące zapewne do okrągłej sali. Jeśli sugerować się zewnętrznym kształtem muru.
Po prawej zaś znajdowało się dwoje mniejszych drzwi. Na północnej i południowej ścianie zaś pomiędzy nimi kolejne podwójne prowadzące w kierunku muru. W ścianie naprzeciw ukrytych drzwi dostrzegła podobną nisko ulokowaną szczelinę sugerującą że i w niej znajdował się podobny mechanizm.
Aktywując kolejną ukrytą dźwignię otworzyła następną szczelinę w ścianie ta prowadziła do niewielkiego dziedzińca który zapewne kiedyś był niewielkim ogrodem z oczkiem wodnym, jeśli sugerować się wszechobecnymi teraz chwastami zniszczoną ławką i zarośniętym algami skupiskiem wody. Szybko dostrzegła że pod powierzchnią krył się sporych rozmiarów owad wykorzystujący rośliny jako kamuflaż, gdy otworzyła drzwi drgnął niespokojnie jakby spodziewał się czegoś lecz nie ruszył z miejsca być może oczekując aż jego zdobycz zbliży się do krawędzi wody.
- Jest większy od jaszczura… skrzywiła się idąc do tyłu. Nie spuszczała oczu z robada. Liczyła, że gdy tylko się oddali, stwór zrezygnuje z łowów.
Dotarł z powrotem do towarzyszy. Opisała im co widziała i spróbowała im rozrysować na ziemi bardzo prowizoryczną mapkę.
- Sugeruję by wejść od strony pomieszczeń, gdzie dzień wcześniej pokonaliśmy ogry. To teren w miarę przez nas oczyszczony, nie dostrzegłam pułapek i może tam być jeszcze parę fantów - zasugerowała. - A idąc do sali głównej pójdźmy tak: omijamy jaszczura, to wejdziemy przez salę półogrów
- Zarżnijmy to bydle i po kłopocie… żachnęła się maguska, karmiąc gąsienicą swoją gekonkę, która czaiła się pod kołnierzykiem swojej pani.
- Z doświadczenia wiem że to nigdy nie jest tak proste. - skomentowała po nosem elfka następnie dodała - Zróbmy jak sugeruje Hotarubi i zachowajmy ostrożność na wypadek gdyby jednak wystawił straże. Nie podoba mi się że nie zastaliśmy nawet jednego stwora na czatach to dziwne…
- Dziękuje za zaufanie, o dostojna Shaelu - Hotarubi lekko się skłoniła przed swoją idolką.
 
Kaworu jest offline