- Doskonale - podsumował Kanclerz po tym, jak uzyskał już pełny obraz sytuacji, awanturnicy opowiedzieli mu o wydarzeniach związanych ze śmiercią Urestesa i rytuale na cmentarzu, a także odpowiedzieli na ponad tuzin dodatkowych pytań, które im zadał. - Dziękuję Wam za dotychczasową współpracę i jeśli można, chciałbym ją kontynuować. Wszystko to jest problematyczną sprawą, taką która, jak czuję ma głębsze znaczenie i szersze motywy. Tam gdzie zaangażowana jest religia, emocje sięgają zenitu. Już teraz pogłoski i plotki na temat rytuału na cmentarzu krążą po mieście i obawiam się, że wkrótce przemienią się w oskarżenia, skutkujące przemocą. Muszę dokładnie wiedzieć co się dzieje, ale mam wrażenie, że lepiej będzie jeśli w tej sprawie interesy kancelarii i króla nie zostaną ujawnione, a to wyklucza użycie tradycyjnych metod. I w tym miejscu zwracam się do Was. Chciałbym abyście zbadali tą sprawę, dowiedzieli się, czy istnieje w niej drugie dno i w miarę możliwości ugasili ogień, nim zbytnio rozgorzeje. Oczywiście za usługi uczynione Kancelarii zostaniecie sowicie wynagrodzeni.
Z dalszej rozmowy, którą podjęli po propozycji Kanclerza wynikało, że gotów jest on zapłacić po tysiąc srebrnych luna każdemu ze śmiałków. Publius był również gotowy na wypłacenie zaliczki w wysokości czwartej części umówionej kwoty. I to natychmiast. Natomiast zupełnie zignorował pytanie o możliwość wystawienia dokumentu ułatwiającego śledztwo. Najwyraźniej cała sprawa miała być przeprowadzona zupełnie nieoficjalnie, tak aby w razie kłopotów Kanclerz mógł się wszystkiego wyprzeć.
- Aby ułatwić Wam zadanie, poradzę abyście szukali Essenica w Alei Róż - oświadczył na koniec z chytrym uśmiechem na ustach. Widząc zdziwienie na twarzach awanturników, wyjaśnił tajemniczo. - Przecież zostawiliście swoją broń na wartowni.