Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2018, 23:54   #24
Jaracz
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
Odnalezienie Billa nie było problemem. Mając mapę budynku udostępnioną przez Ramireza łatwo było odnaleźć się w trójsekcyjnej architekturze. Klatka schodowa pozwoliła trafić nie tylko na odpowiednie piętro, ale również umożliwiła zmianę korytarza na niebieski. Wystarczyło odnaleźć odpowiednie drzwi, ale i to nie stanowiło większego wyzwania.

Opal dotarła tam jako pierwsza. Wpierw usłyszała detektywa, a dopiero później ujrzała go, gdy już otworzyła drzwi. Znajdował się w łóżku wraz z sex-podem, mocno zajęty zadowalaniem jej i siebie. Byli zwróceni frontem w stronę wejścia. Oczy obojga były mętne i nieobecne - takie same jak niedawno Opal mogła ujrzeć u Smitha. Dopiero teraz też mogła ujrzeć morfa Fergussona w całej jego okazałości. Metalowe pokrycie karku i szyi rozciągało się na oba barki oraz prawą rękę. Blizny na piersi sugerowały, że rękaw widział i przeżył swoje, zanim został przekazany na użytek policjanta.

Smith co prawda musiał poruszać się niezależnie od Opal - opuścił swój pokój nieco później, a dziennikarz używała aktywnego kamuflażu. Nie dostrzegł jej także, gdy już dotarł na miejsce i wszedł przez otwarte drzwi do środka. Był za to Bill i jego wynajęta kobieta w sex-podzie. Wydawali się być bardzo zadowoleni i zajęci sobą, na co wskazywały głębokie ruchy bioder, bujające się piersi oraz grymasy uniesienia na twarzy. Ich oczy były jednak mętne i nieobecne.

Pomimo obecności intruzów, Bill i sex-pod nie przerywali. Albo całkowicie ignorowali przybyszy, albo ich nie zauważali. Sam pokój nie różnił się mocno od pozostałych pomieszczeń: Pojedyncze łóżko (tym razem bez baldachimu), kredens na którym stała karafka z alkoholem (i niewątpliwie wirusem) i dwoma opróżnionymi szklankami, a także zestaw kodów AR na ścianach skierowanych do użytkowników lokalnej aplikacji.

Tymczasem Ramirez wciąż działał w meshu. Nie znalazł niczego na temat samej właścicielki. Nie było nigdzie potwierdzenia, że to ona używała synthmorfa. Z drugiej strony, miała dostęp do serwerowni. Była też w stanie zmusić windę do zjechania na niższe poziomy, które nie były dostępne z poziomu pięcioprzyskowego panelu. Zauważył za to (nie przez kamerę, a dzięki własnym oczom) poruszenie przed wejściem do burdelu.

Przed wejście zajechała nieduża, czarna ciężarówka z wymalowanym na boku logiem jednej z mniejszych korporacji ochroniarskich uzupełniających te nieliczne luki pozostawione przez DirectAction w marsjańskim świecie. Tylne drzwi otworzyły się i leniwie wyleciał ze środka reaper. Synthmorf zamarł w powietrzu i tylko błysk ruchomych soczewek zdradzał jakąkolwiek aktywność. Ramirez natychmiast uświadomił sobie, że taki rękaw nie należy do najtańszych, a najemnicy takowych używający potrafią policzyć dużo za swoje usługi. Stało to w całkowitej opozycji do stanu lokalnej sieci i jej zabezpieczeń... chyba że to nie był rutynowy patrol.


 
Jaracz jest offline