Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2018, 14:01   #481
druidh
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Przenikliwy umysł wyćwiczony dzięki estalijskiej edukacji, która nie miała sobie równej na całym świecie już nieraz wybawił Leonor z kłopotów. Dzięki niemu i łasce Wszechmocnej zdobyła w krótkim czasie piękny zdobiony rapier, a do tego imponujący napierśnik. Teraz jednak umysł podpowiadał jej morał jednej z lekcji odebranych w ojczyźnie: “Każdy szermierz dupa, kiedy wrogów kupa.” Stojący naprzeciwko niej mężczyzna użył słowa “aresztować”, które, jak się dobrze zastanowić, w połączeniu z dziesięcioma mężczyznami niepierwszego sortu brzmiało jak zwiastun kłopotów, których estalijka się w tym miejscu i czasie nie spodziewała zupełnie. Łaska Przewidującej sprawiła, że po wydaniu jednym tchem chyba setki rozkazów i zadań ostatecznie skończyło jej się w płucach powietrze. Tak więc zamarła na dłuższą chwilę wpatrując się w człowieka stojącego naprzeciwko, któremu została dana wyjątkowa łaska dokończenia zdania w obecności akolitki Myrmidii. Czas ten jednak, spędzony w bezruchu w żadnym razie nie mógł zostać uznany za bezczynny. Do Leonor bowiem odnosiła się z całą pewnością tajemnicza zasada odkryta przez genialnego altdorfskiego maga Wernera Heisenberga na temat “przedziwnych właściwości niektórych fizycznych materyi”. Mówiła ona mianowicie, że jeśli ustalić miejsce przebywania akolitki, nie da się w żaden sposób stwierdzić w jakim kierunku się porusza. I odwrotnie, jeśli już ustalić, gdzie pędzi, wtedy nie wiadomo gdzie aktualnie jest.

Mężczyzna marnował czas mówiąc, akolitka pracowała intensywnie w bezruchu, tak, że gdy ten skończył na twarzy de la Vegi zagościł uśmiech połączony z podziwem.
- Znakomicie żołnierzu, znakomicie. Dowódca Detlef byłby z was dumny! Szlachetny ten krasnolud ten ceni sobie nad wyraz przytomność umysłu i czujność, a nade wszystko przestrzeganie rozkazów. Nade wszystko! Leonor Teodora Batista Mendoza y Lasso de la Vega, kapral wojsk Imperialnych i akolitka Najwspanialszej Myrmidii w jednym - wykonała też coś w rodzaju salutu. - Niech Was Bogini ma w swojej opiece. Wróg przypuszcza właśnie atak na mury i istnieje obawa, że zaatakuje również od strony portu. Spójrzcie no uważnie na drugi brzeg, a zobaczycie oddziały przeciwnika w gotowości. Co więcej, dysponuje również barkami, których może użyć do desantu. Widzieliście coś może? Obrona portu i przystani to mój rozkaz od dowódcy, a skoro wy też tu jesteście to nawet lepiej. Jakie kroki podjęliście w celu obrony, żebyśmy nie robili równocześnie tego samego? Muszę natychmiast zaraportować do dowódcy stan przygotowań i potencjalne zagrożenie. Nie możemy zwlekać! Wróg szturmuje miasto! - zrobiła przy tym kilka dramatycznych pauz i uważnie obserwowała reakcję mężczyzny.
Generalnie nie miała na niego czasu, dużo ważniejsza była organizacja obrony i ustalenie, kto i skąd będzie atakować, ewentualnie jeśli nikt, to czy nie da się stworzyć jakiegoś kontrataku. Dlatego żołnierz jawił jej się jako groźny i drażniący jednocześnie… no i miał 10 ludzi, którzy wyglądali na zdolnych do walki. W tym mieście kobiet, dzieci i starców liczba to była niebagatelna. Plan wysłania ich na, według niej, najbardziej zagrożony odcinek walki spełzł na niczym, ale może tutaj mógł też się przydać...
 
__________________
by dru'
druidh jest offline