Przenikliwy umysł wyćwiczony dzięki estalijskiej edukacji, która nie miała sobie równej na całym świecie już nieraz wybawił Leonor z kłopotów. Dzięki niemu i łasce Wszechmocnej zdobyła w krótkim czasie piękny zdobiony rapier, a do tego imponujący napierśnik. Teraz jednak umysł podpowiadał jej morał jednej z lekcji odebranych w ojczyźnie: “Każdy szermierz dupa, kiedy wrogów kupa.” Stojący naprzeciwko niej mężczyzna użył słowa “aresztować”, które, jak się dobrze zastanowić, w połączeniu z dziesięcioma mężczyznami niepierwszego sortu brzmiało jak zwiastun kłopotów, których estalijka się w tym miejscu i czasie nie spodziewała zupełnie. Łaska Przewidującej sprawiła, że po wydaniu jednym tchem chyba setki rozkazów i zadań ostatecznie skończyło jej się w płucach powietrze. Tak więc zamarła na dłuższą chwilę wpatrując się w człowieka stojącego naprzeciwko, któremu została dana wyjątkowa łaska dokończenia zdania w obecności akolitki Myrmidii. Czas ten jednak, spędzony w bezruchu w żadnym razie nie mógł zostać uznany za bezczynny. Do Leonor bowiem odnosiła się z całą pewnością tajemnicza zasada odkryta przez genialnego altdorfskiego maga Wernera Heisenberga na temat “przedziwnych właściwości niektórych fizycznych materyi”. Mówiła ona mianowicie, że jeśli ustalić miejsce przebywania akolitki, nie da się w żaden sposób stwierdzić w jakim kierunku się porusza. I odwrotnie, jeśli już ustalić, gdzie pędzi, wtedy nie wiadomo gdzie aktualnie jest.
Mężczyzna marnował czas mówiąc, akolitka pracowała intensywnie w bezruchu, tak, że gdy ten skończył na twarzy de la Vegi zagościł uśmiech połączony z podziwem.
- Znakomicie żołnierzu, znakomicie. Dowódca Detlef byłby z was dumny! Szlachetny ten krasnolud ten ceni sobie nad wyraz przytomność umysłu i czujność, a nade wszystko przestrzeganie rozkazów. Nade wszystko! Leonor Teodora Batista Mendoza y Lasso de la Vega, kapral wojsk Imperialnych i akolitka Najwspanialszej Myrmidii w jednym - wykonała też coś w rodzaju salutu. - Niech Was Bogini ma w swojej opiece. Wróg przypuszcza właśnie atak na mury i istnieje obawa, że zaatakuje również od strony portu. Spójrzcie no uważnie na drugi brzeg, a zobaczycie oddziały przeciwnika w gotowości. Co więcej, dysponuje również barkami, których może użyć do desantu. Widzieliście coś może? Obrona portu i przystani to mój rozkaz od dowódcy, a skoro wy też tu jesteście to nawet lepiej. Jakie kroki podjęliście w celu obrony, żebyśmy nie robili równocześnie tego samego? Muszę natychmiast zaraportować do dowódcy stan przygotowań i potencjalne zagrożenie. Nie możemy zwlekać! Wróg szturmuje miasto! - zrobiła przy tym kilka dramatycznych pauz i uważnie obserwowała reakcję mężczyzny.
Generalnie nie miała na niego czasu, dużo ważniejsza była organizacja obrony i ustalenie, kto i skąd będzie atakować, ewentualnie jeśli nikt, to czy nie da się stworzyć jakiegoś kontrataku. Dlatego żołnierz jawił jej się jako groźny i drażniący jednocześnie… no i miał 10 ludzi, którzy wyglądali na zdolnych do walki. W tym mieście kobiet, dzieci i starców liczba to była niebagatelna. Plan wysłania ich na, według niej, najbardziej zagrożony odcinek walki spełzł na niczym, ale może tutaj mógł też się przydać...