19-03-2018, 10:41
|
#224 |
| Anna zamarła widząc upadającego zakonnika. Na chwilę jej serce zamarło. Ruszyła biegiem w stronę mężczyzny obawiając się najgorszego. Czyżby stracili kolejnego towarzysza? I to tego samego dnia. Przed oczami stanęła jej leżąca bez życia, niemal w tym samym miejscu, Michal. Szybko przypadła do mężczyzny upewniając się czy ten żyje.
Oddech Fyodora był słaby, a Anna szybko zorientowała się czemu. Duszący dym ze spalonych ksiąg wydobywał się na korytarz. Po co on tam wszedł? Czyżby dlatego by sprawić sobie ból tak jak wtedy w kościele? To nie było istotne, trzeba było go ratować.
- Musimy go zabrać na dziedziniec. - Obejrzała się na Gerge. Dobrze, że był obok, sama pewnie nie byłaby w stanie nawet przesunąć nieprzytomnego mężczyzny, a co dopiero gdzieś go wynieść.
Gerge przytaknął i chwycił zakonnika, chwytając go pod ramię. Anna podniosła niewielki przedmiot i wsunęła go do kieszonki w rękawie. Chwyciła Fyodora pod drugie ramię i jakoś wspólnymi siłami udało im się wynieść go na zewnątrz. Gdy już ułożyli go na boku zakonnica zaczęła w pośpiechu przeszukiwać swoje sakwy. Nie była w stanie zrobić zbyt wiele. Widziała ludzi wyciąganych z palących się domów… słyszała że podczas palenia na stosie część osób dusi się samym dymem. Nerwowymi ruchami wydobyła z sakwy kilka liści. Jedyne co mogła zrobić to udrożnić drogi oddechowe. Roztarła w dłoniach zioła i przysunęła je pod nos zakonnika. Uważnie obserwowała czy mężczyzna nie traci oddechu, modląc się po cichu i czekając na cud. Niech tylko jego oddech stanie się silniejszy... bała się prosić o więcej. |
| |