Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2018, 12:57   #5
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Ochrona karawany była dla Kharricka jak zbawienie. Szukał roboty, a ta sama niemal do niego przyszła. Niemal. W zasadzie nie wiedział tylko po co on był tam jeszcze jak jakaś paladynka z całą świtą podróżowała razem z nimi. Ale kupiec zamierzał zapłacić. Spróbował by tylko nie. Nie spróbował. Och jaki miły był ciężar monet w sakiewce.

Nie, Kharrick nie był bogaty. To mało powiedziane. Przed zleceniem zostało mu zaledwie kilka złotych monet. Nie dawał po sobie poznać, że się martwi. W zasadzie chyba się nie martwił. Opowiadał jakieś niestworzone histowie przy wieczornych ogniskach, zabawiając resztę. Czasami parodiował innych, zazwyczaj jak akurat nie było ich obok, dość wiernie oddając ich zachowanie. Czasami patrzył za siebie na drogę, którą przebyli. Wyglądał jakby czegoś szukał, albo na coś czekał. Póki co się nie doczekał.

Kharrick nie był wysoki. Nie był też przesadnie umięśniony. Ciężko było jednak ocenić pod tą stertą łachów jakie miał na sobie. Było zimno, to się nosił w ciepłym ubraniu, jakiś podróżniczych ciuchach i skórzaną zbroją. Miał jakieś bambetle w plecaku, i przytroczony koc. Sprawiał wrażenie nieco niechlujnego. Brązowe włosy były w ciągłym nieładzie, a twarz porośnięta trzydniowym zarostem. No i ten uśmiech. Niby przyjazny, ale było w nim coś nieszczerego.

***

Tłumy były fajne, ale lepiej było mieć sakiewkę schowaną głęboko pod połami kurty. Starał się iść najbliżej jaszczura, bo choć był nieco straszny to ułatwiał przebrnięcie przez ten bajzel. Wtedy tez zobaczył dziewczynę. Jeśli ktokolwiek zaprzątał sobie głowę patrzeniem wtedy na niego mógłby zobaczyć jak na jego twarzy pojawia się cień. Było to bardzo chwilowe. Wejście na scenę dwóch towarzyszy ewidentnie dało Kharrickowi wiele rozrywki. Najchętniej wziął by prażone orzechy i się temu dalej przyglądał. Tylko ci kusznicy... i jakoś tak ych. Szkoda dwójki aby tak szybko skończyła swój przydatny zywot. Do tego pomoc dziewczynie... może okazać nieco wdzięczności. Tylko najpierw trzeba było się odsunąc od swoich.

- HEJ! Wiedźma! Czemuś nie uleczyła córusi burmistrza? Dał za mało złota? A może nie chciałaś brać do buzi? - zakrzyknął nie swoim głosem zaraz chowając się z powrotem w tłumie.
- No! Dajcie jej powiedzieć! - odezwał się kobiecy głos gdzieś z tyłu.
- Wiedźma! Pewnie z zawiści! Piekielny pomiot!- drugi tym razem bardziej zły i chrapliwy.
- Bądźcie litościwi panie! To tylko dziecko - głos staruszka ledwo przebił się rosnący gwar.
Karrick wrócił się do grupy rozglądając się dookoła kiwając do siebie głową.
- No! Jak mam kupić dziewkę to chce wiedzieć dlaczego nie uleczyła córki zacnego burmistrza! Daliście wcześniej mówić, to dajcie i teraz!
 

Ostatnio edytowane przez Asderuki : 19-03-2018 o 14:40.
Asderuki jest offline