Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2018, 17:34   #5
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Przedtem
Opus

Korzystając ze swojego zestawu zwiadowczego, Opus zdołał wylądować wewnątrz wieży. Po jej zewnętrznej stronie znajdowały się schody odgrodzone zaledwie balustradą. Lądując w ten sposób i chowając się za winklem jednego ze środkowych pięter mężczyzna mógł pozostać w tajemnicy. Początkowo wnętrze budowli wydawało się dość typowe, choć Opus szybko spostrzegł, że wygląda bardziej na konstrukcje wydrążoną w litej skale niż zbudowaną z cegieł, bądź innych elementów budowlanych. Wnętrze było dość ciemne, oświetlane jedynie przez odbite światło księżyca wpadające przez wejście, oraz okazjonalne dziury w ścianach. Sufit oraz ściany wymazane były w nieznanej Opusowi mazi.
- Baza, rozpoczynam infiltrację budowli. - Opus zakomunikował do swojej przełożonej. Noktowizor dostosował się do panujących warunków, pozwalając naukowcowi rozejrzeć się po wnętrzu budynku. Główną uwagę poświęcił mazi, celując w nią wolnym ramieniem by system czujników laserowych przeskanował substancję w celu szybkiej analizy jej składu, a tym samym potencjalnych zagrożeń dla zdrowia jakie mogła ze sobą nieść.
- Gaudi jak najszybszą analizę poproszę. - drugi komunikator stanowiący nieodłączny element Janusa, pozwolił mu szybko skontaktować się ze swoim robotem pomocnikiem.
Ciemne, owalne pomieszczenie było kompletnie puste, zbierając w sobie jedynie maź i kurz.
- Wygląda na niegroźne przy pobieżnej analizie. Brak właściwości żrących, brak skatalogowanych niebezpiecznych cech morfologicznych. Wykazuje niewielką aktywność biologiczną. - zabrzmiał raport. Zaraz po nim, Opus usłyszał bardzo głośny wydech i wdech, ba, nawet kilka.
Znikąd, pod jedną ze ścian niedaleko pęknięcia, pojawiła się młodo wyglądająca kobieta. A przynajmniej tak mógł Opus zgadywać po jej twarzy — była odziana w dość obszerny, czarny płaszcz z kilkoma neonowo-zielonymi elementami. W jej ręku znajdowała się snajperka. Niewielki, podręczny model, prawdopodobnie nieco słabszy od standardowego ekwipunku cesarskiego. - To niegroźne kolonie bakterii. - wyjawiła, łapiąc oddech i patrząc uważnie na Opusa. - Cześć.
To, jak udało jej się umknąć spostrzegawczości inżyniera, było niepewne. Noktowizor nie wykrywał ciepła typowych organizmów żywych, a jego obraz nie był aż tak wyraźny, jak gołe oczy. Dobrze wykorzystany kamuflaż w i tak ciemnym pomieszczeniu miał dość spore szanse być efektywnym.
- Symbol jakiegoś kultu, czy przypadkowy wylęg? - Opus miał nadzieje brzmieć spokojnie, nie chciał pokazać po sobie zaskoczenia. Liczył też na to, że jego kompani słysząc w słuchawkach ton rozmowy domyślą się, że naukowiec napotkał inteligentną formę życia - potencjalnie innego łowcę artefaktów. Zwrócił uwagę na szczegóły, a szczególnie oddechy. Usłyszał ich kilka, a wtedy pojawiła się dziewczyna, która wydawała się zasapana. Spojrzał na dziurę w ścianie oraz strój kobiety - długi płaszcz zakrywał większość jej ciała, co sugerowało wbudowany system maskujący. - Wspięłaś się tu z samego dołu? - jego umysł połączył fakty wysuwając najprawdopodobniejszą teorię pojawienia się kobiety.
Dziewczyna pokiwała głową. - Zobaczyłam wasz przylot. Nie byłam pewna co chcę zrobić. Ale jakoś...nie czuję się zagrożona. - przyznała. - Ahh, ale nie obraźliwie, czy coś. - zaczęła się niezdarnie poprawiać. - Bardziej, nie wyglądasz na złego człowieka. Tak po prostu. - stwierdziła, patrząc na wizjer stroju Opusa. Miała wyjątkowo okrągłe oczęta. - Te bakterie tu żyją. Są inteligentne. - wyjaśniła. - Niektóre nawet potrafią mówić.
Opus przechylił lekko głowę. - Jak wyglądają nasze statki? - wypalił nagle, unosząc w jej stronę karabin. - Wolałbym poznać konkretne typy, niż same kolory. - Wykonał kilka kroków do tyłu, tak by ich medyk mógł widzieć kawałek jego sylwetki. - Wybacz, równie dobrze możesz być amorficzną bakterią. - stwierdził, czuł wewnętrzną potrzebę wytłumaczenia się kobiecie. - Wolałbym dowiedzieć się od ciebie czegoś co tylko człowiek by wiedział.
Dziewczyna zaśmiała się. - Hej, ja cię nie obrażam. Cóż... - zamyśliła się. - Jeden wyglądał jak miecznik. Był też fighter Jet, z robotem za sterami. Chyba jeszcze dwa wyszły z waszego okrętu, ale nie widziałam ich stąd wyraźnie. - wzruszyła ramionami. - W sumie wasz okręt też jest niestandardowy. Wolni strzelcy? - spytała.
- Zboczenie zawodowe. - odpowiedział, po czym spojrzał na jej karabin. - Wolni strzelcy to dobre określenie. - przytaknął jej. - Twój karabin i płaszcz maskujący sugeruje, że też pełnisz rolę zwiadowcy. Twoja grupa jest duża? - zapytał, a gdy w słuchawce zadźwięczał głos Victora dodał. - Ta czarna maź...znaczy bakterię. Spotyka się ją tylko w tej wieży, czy na całej nocnej części planety? - Opus próbował przekazać towarzyszą jak najwięcej, utrzymując ton normalnej rozmowy.
- Huh? Ah...Chyba wszędzie, nie wiem. Też tu jestem kilka godzin. - przyznała, podnosząc karabin. - Moi poszli do świątyni w słonecznej części, więc działam za wsparcie. - spojrzała na dziurę. - Więc jakbyś mógł, to...No. - nie mogła dobrać słów. - Nie przeciągaj powitań. Jak was ciekawi ta bakteria, to idź na samą górę po prostu. Jak się jej nie zaczepia, to jest niegroźna.
- Jasne. - Opus kiwnął głową, po czym poderwał karabin wciskając spust odpowiedzialny za elektryczny ładunek obezwładniający celując w kobietę. Jednocześnie szybko zakomunikował. - Czarna maź to inteligentna bakteria, prowokowana może być agresywna, prawdopodobnie na szczycie jest jej główna kolonia. Nie jesteśmy tutaj sami, druga grupa ruszyła do świątyni po drugiej stronie planety, przystępuje do procedury pojmania członka ich oddziału.
Opus strzelił dość nagle, wbrew przeczuciom dziewczyny która zaufała swoim pierwszym wrażeniom na temat nieznajomego żołnierza. Niestety, gdzieś pomiędzy unoszeniem broni w stronę kobiety, a wystrzeleniu, ta zniknęła. Trafienie nie miało gwarancji, acz ogólnie rzecz biorąc, płaszcz maskujący nie powinien być jednocześnie tarczą energetyczną. Z drugiej strony czy kobieta taką miała, jak silną i czy włączoną...tego Opus też nie wiedział.
Opus reagował instynktownie. Raca wypuszczająca kolorowy dym wystrzeliła w stronę otworu z urządzenia na jego ramieniu. Przestrzelenie pomieszczenia pociskiem sygnalizującym, pozwoli mu utworzyć kolorowy szlak w miejscu gdzie powinna leżeć dziewczyna. Jeżeli zdołała zminimalizować wpływ ładunku ogłuszającego, jej ruchy czy też nieruchomą sylwetkę będzie łatwiej można wykryć po zachowaniu gazu. Naukowiec nie przestawał celować w miejsce, na którym dziewczyna powinna leżeć poruszając się w tamtym kierunku.
Technikowi udało się przestrzelić racę poza pomieszczenie. Dym, który ta pozostawiła po drodze, zaczął rozchodzić się na boki, jednak nic się dzięki niemu nie ukazywało. Prawda, w dalszym ciągu Opus oglądał wszystko przez noktowizor, którego obraz nie był najwyraźniejszym na świecie. Dziewczyna jednak była dość szeroka z uwagi na płaszcz, więc nawet stojąc w miejscu prędzej czy później byłaby widoczna. Mimo tego nie było śladu jej obecności.
- Słoneczna strona planety, Luu sprawdź to. - naukowiec próbował minimalizować liczbę wypowiadanych słów. - Włączyła jakiś system maskujący, nie mogę jej zlokalizować, wypełniłem pomieszczenie dymem. Mam pozwolenie na ostrą amunicję?
- Sprawdź co? - zapytała Lu, niezadowolona z nieprecyzyjnej prośby Opusa.
- Pozycję świątyni, to na pewno duży obiekt. - Opus ruszył w specyficzny sposób ręką, a jego zbroja zafalowała. Z okolic kołnierza zaczęła wylewać się ciemniejsza substancja, która zaczynała pokrywać ciało żołnierza. Wypuścił on z ręk swój karabi, a wyrzutnia rac opadła obok niego. Płyn szybko przechodził w ciało stałe, otaczając i utwardzając cały dotychczasowy pancerz. Większe jego ilości skupiały się w okolicy barków i rąk, formując się w potężne naramienniki i rękawice których pięści sięgały niemal podłogi. W wielu miejscach pancerza otworzyły się niewielkiego okrągłe szczeliny, błyszczące błękitnym blaskiem. Dało się słyszeć cichy syk, gdy z hełmu wysunęły się długie, grube kable przypominające dredy. Tryb bojowy Janusa został aktywowany, a Opus od razu upadł nisko do ziemi. W jego olbrzymich dłoniach błysnęło czerwone światło formując się w długie laserowe ostrze, sięgające niemal ścian pokoju. Opus wykonał obrót po posadzce, tak by jego miecz ściął nogi na wysokości kostek wszystkich ewentualnych niewidzialnych wrogów.
Lasery ze świstem przeszły przez pomieszczenie. Mające w miejsce w pomieszczeniu wydarzenia zaczęły powoli rozjuszać galaretowatą masę, która zaczęła lekko dygotać i się rozchodzić, zbierając w znacznie mniejsze ugrupowania. W pewnym momencie Opus usłyszał głośny wydech. Pani snajper pojawiła się w pomieszczeniu leżąc na ziemi tam, gdzie wcześniej stała. Gdyby ostrza laserowe Opusa na nią zadziałały, to byłaby już martwa. Nie minęła sekunda, nim kobieta ponownie zniknęła.
W słuchawce Opus usłyszał głos Victora. - Na którym piętrze wylądowałeś? -
Zaraz po tym, miejsce miała krótka wymiana zdań między Karasu, a Lu.
Karasu zapytał - Lu, czy jest możliwe, aby inni rekolektorzy poza nami byli na tej planecie? Ewentualnie coś Ci wiadomo o łowcach artefaktów w tym segmencie? .
- Okręt ma kopie cesarskiej bazy danych na temat łowców. Mam tu wszystkie rejestracje, ale nie wygrzebię wam nic na temat “kobiety z snajperką”. - odpowiedziała Lu. - System póki co nie znajduje żadnej świątyni, zaś co do łowców...Jakiś okręt ukrywał się za księżycem. - Lu umilkła na chwilę. - Dostaję od nich połączenie przychodzące. Zawieście broń na moment. - nakazała, myśląc głównie o Opusie.
- Przyjąłem. - Opus odpowiedział swojej przełożonej, jednocześnie zbliżając się do miejsca gdzie leżała niewidzialna zwiadowczyni. Przyklęknął tak by w razie jej materializacji móc ją pochwycić.
Zapadła dłuższa cisza, po czym Lu odezwała się ponownie.
-Viktor, słuchaj mnie uważnie. Na planecie jest grupa licencjonowanych rekolektorów. Nie wiem ilu. Dostali sygnał alarmowy od swojej snajperki i znaleźli wasze statki w pobliżu budowli. Proszą o zawieszenie broni. Decyzje pozostawiam tobie. Jeżeli będziecie ich atakować, to szykuj się na zabicie każdego. Teoretycznie nie jest to legalne, ale nikt się nic nie dowie, a ja w wasze metody nie wnikam. Myślcie szybko, zanim odbiorą ciszę za odmowę.
Głos dowódcy oddziału zatrzeszczał w słuchawce.
- Lu, możesz mnie jakoś z nimi połączyć? Może mają artefakt którego szukamy. -
-Hmm...To będzie dość nietypowe, jeżeli połączę admirała z dowódcą w terenie. Z drugiej strony nie powinien to być większy problem. Jeżeli chcesz, to mogę was przekierować.
- Nie ma potrzeby. - rzucił na prędce dowódca oddziału.
- Wobec tego zostawię ich z ciszą radiową. - postanowiła Lu.
Opus bacznie oczekiwał ruchu swojej przeciwniczki. Wsłuchiwanie się w tą dyskusję nie było dla niego czymś rozpraszającym, był wystarczająco doświadczonym żołnierzem, aby mieć podzielność uwagi. Jego oponent miał jednak pewną przewagę, z której naukowiec nie zdał sobie sprawy. W momencie, w którym kobieta zmaterializowała się ponownie, olbrzym zobaczył przed oczami koniec lufy i usłyszał wystrzał.
Pocisk z tej odległości był na tyle silny, aby rzucić opancerzonym mężczyzną w tył. Opus zaczął spadać wzdłuż schodów, próbując odzyskać kontrolę w locie, aż w końcu udało mu się wbić wolną dłoń w ścianę i wyhamować ześlizg. Wylądował naprzeciw swojej drużyny. Hełmu na głowie już nie miał, z czoła krwawił, a jego twarz była oparzona. Co prawda nic, czego nie da się naprawić drzemką w szpitalnej tubie, których okręt na pewno miał mnóstwo. Jednak mimo wszystko rzecz nieprzyjemna. Strój Opusa działał, ale wydawał się cięższy, mniej responsywny. Broń musiała być elektryczna albo energetyczna. Pancerz przyjął i zneutralizował strzał, ale został przeciążony i teraz gorzej się sprawował.
W drugiej dłoni Opus trzymał połowę niestandardowego karabinu snajperskiego.
 
Fiath jest offline