Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2018, 22:13   #38
Ehran
 
Ehran's Avatar
 
Reputacja: 1 Ehran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputację
Victor pochwycił dziewczynkę, nie pozwalając się oddalić. - Nie oddalaj się. - rzekł Victor rozkazująco do dziewczynki. - poczekaj tam. - Victor wskazał na obdrapaną drewnianą ławeczkę stojącą w cieniu pobliskiego budynku.
Victor był zaintrygowany zdolnościami małej. Może mogły by im się przydać. Dobrze było mieć osobistego jasnowidza.

Dopiero potem skupił swą uwagę na irytującym przybyszu. Powoli, nieśpiesznie wstał z kucków. Przeciągnął się naprężając kark. Obrócił głowę raz w lewo, raz w prawo. Coś nieprzyjemnie chrupnęło w kręgosłupie. Potem Victor ostentacyjnie wysmarkał się w dłoń. Bardzo paskudnie i niesmacznie. Strzepnął rękę, a gęsta maź mlasnęła o piasek.
Stojące nieopodal dziewczęta czekały na rozwój wydarzeń, gotowe w każdej chwili otworzyć ogień do nieznajomego. Obecnie jednak nie celowały do niego.
- Grit? Tak? - rzekł znudzonym głosem Victor. Stał pozornie spokojny przed agresywnym mężczyzną. Jego nagi i wilgotny od potu tors lśnił w prażącym słońcu.
- Po pierwsze. Nie jestem twoim kolegom. - rzekł surowo, jakby karcił niesfornego ucznia. Jego umięśnione ramiona zwisały niby to spokojnie wzdłuż ciała, pod skórą pracowały jednak mięśnie, napinając się niczym stalowe postronki by za chwilę się rozluźnić.
- Po drugie. Nie odpowiadam za twój słaby żołądek, idź do jakiejś babki, to ci melisy zaparzy. - kontynuował, pozostawał w miejscu, jakby się niewiele przejmował przeciwnikiem.
- Po trzecie, i owszem, niechętnie współpracuję. Wiesz, mam taką przypadłość, która utrudnia przyjacielską współpracę, reaguję alergicznie gdy ktoś macha mi scyzorykami przed gębą. Wtedy mam ochotę zabrać mu te zabaweczki i wepchnąć głęboko w dupę. To jak cukiereczku , schowasz je, czy mam ten twój gejowski taniec rozumieć jak zaproszenie do czułych igraszek? - Victor uniósł nieco brodę, odsłaniając gardło w jawnym wyzwaniu. Ugiął nieco kolana, prawie niewidocznie, szykując się do walki. Ramiona zaś rozpostarł na boki, odkrywając nagi tors. Pokazując, że jest całkiem bezbronny i nieopancerzony. To była oczywiście tylko częściowo prawda. Owszem, nie miał przy sobie broni białej, śrutówka szturmowa również została w ciężarówce, ale miał przy sobie jeden pistolet przy biodrze. Drugi wraz z kamizelką i koszulką był zamknięty w ciężarówce.
Victor otwarte dłonie ułożył tak, że mały palec nie dotykał pozostałych i kierował się nieco w dół. Co było ustalonym sygnałem dla dziewcząt.

Nie spuszczając nieznajomego z oczu Lucy odchyliła się nieco do Pir 'a. - Victor się chce pobawić, ale gdyby co, zdejmujemy gnojka. - wyjaśniła, na wypadek, gdyby Pir nie pamiętał haseł i znaków. Ten oznaczał mniej więcej tyle, co, owszem zatańczę, ale nie zamierzam umierać z powodu źle pojętej dumy czy uporu. Grit był przybłędą. Victor nie traktował jego wyzwania poważnie. Nie była to walka o przywództwo ani o łup... w sumie Victor nie wiedział o co chodzi nieznajomemu. Traktował go jak każde inne zagrożenie. W szczególności, że ten był uzbrojony i palił się do walki.
Lucy zmustrowała otoczenie, podobnie Vanessa. Zachowanie nieznajomego było nieracjonalne. sugerowało, że ma jakieś wsparcie.
 
Ehran jest offline