Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-03-2018, 16:46   #17
Flamedancer
Konto usunięte
 
Flamedancer's Avatar
 
Reputacja: 1 Flamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputację
Niewolnictwo było tematem przyprawiającym Amberlie o dreszcze niepokoju. Był on wyjątkowo problematyczny, prowadzący do wielu kontrowersji. W jednym miejscu jest to legalne, w drugim nie. Tu są osoby brane w niewolę z powodu swoich przewinień, a tam “bo tak”. Miała zbyt mało informacji na temat Oakhurst, by mogła działać w obecnej sytuacji wobec pozostałych więźniów. Dziewczyna, o którą się teraz dosłownie bili… zdaje się być skazana niesłusznie. Powiodła jeszcze wzrokiem za odchodzącym wieśniakiem wraz ze swoim żywym “towarem”, myśląc nad tym. Może tamta kobieta będzie miała lepsze życie z tym człowiekiem, niż w jakiejś klatce?
Może… Może nie… Morze jest szerokie i głębokie.

Stwierdziła, że jeśli faktycznie dziewczyna jest kapłanką Lurue, to zapewne doszło do nieporozumienia, na wskutek którego dziecko nie było w stanie chronić się przed furią lokalnego prawa. Byłaby zaskoczona, gdyby w tak młodym wieku jakaś dziewuszka została pełnoprawnym sługą bożym, ale sama się błyskawicznie uczyła, a wiara w Lurue wymaga mniej nauki, a więcej instynktu niż mniej związane z naturą bóstwa. Ona i Lea, jeśli dobrze usłyszała jej imię, były bardzo podobne do siebie.

Pomimo chłodnego usposobienia oraz poddania swoich działań i rozważań logice krew ją zalewała od środka, kumulując się i zaczynając powoli naciskać na granice cierpliwości. Dla burmistrza liczyły się bardziej pieniądze i urażona duma niż faktyczne zdrowie swojej córki, pomimo że tak o nią “dba”. Tak jakby to wszystko miało pomóc mu, gdy organizm chorej przegra walkę i zostanie pochłonięte. Pewnie się zdziwi. On chyba pragnie cudu boskiego, ponieważ swoim zachowaniem wcale nie zachęca do prób udzielania mu pomocy przez innych medyków.

Uroczo. Tragicznie uroczo! Aż się zaśmiała niezbyt dyskretnie pod nosem. Czarny humor się jej udzielał w takich chwilach.
A nie powinien.

Każda sprawa była dla niej niczym partia szachów, czyli seria starannie zaplanowanych ruchów, by osiągnąć ostateczny cel, czyli rozwiązanie. Nie miało jednak znaczenia jak długo ona trwała. Ta tutaj wcale nie wyglądała inaczej. Burmistrz rozstawił już swoje czarne piony i figury, teraz próbując przekonywać ich teraz o swoim rychłym zwycięstwie. Skoczki już czyniły chaos na planszy, dokonując swych przewrotnych akcji i swą obecnością wprowadzając zamęt w szeregach przeciwnika. Laufry już się ustawiły, oczekując na dogodny moment na uderzenie, podobnie jak wieże. Hetman, wezwał swe piony, zaczynając nimi dyrygować. Czarny król poruszył się w stronę Anathema. Uznała to za dobry znak.
To była ta pora, kiedy biały król musiał wykonać swój ruch.

Tyle że wcześniej postanowił zadziałać hetman.
~ Cholerni paladyni i ich sądy Tyra - pomyślała, dusząc przekleństwo w sobie. Nie lubiła, gdy ktoś jej krzyżował plany, zwłaszcza paladyni.

Poprawiając wcześniej pasy podtrzymujące kołczan, łuk i miecz na jej plecach, jakby chcąc dodać sobie nieco pewności siebie, kobieta wyszła na środek, by została dostrzeżona przez burmistrza, po czym ściągnęła kaptur przesłaniający jej niczym wykonane z marmuru idealne oblicze. Skrzyżowała ręce na piersi i przemówiła:
- Pragnę do wygranej próby dołożyć jeszcze jeden warunek, być może nieco lepszy dla ciebie niż dotychczas zaprezentowany przez paladyna Tyra - mówiła głośno i stanowczo, zupełnie zupełnie inaczej niż dotychczas ją znali i słyszeli - Dziewczyna ma pójść razem z nami w celu poznania używanych przez nią metod leczniczych oraz innych interesujących nas rzeczy dotyczących tej sprawy. Dla równowagi - jeden bądź dwóch z waszych łowców niewolników może pójść z nami, by przypilnować jej i nas, byśmy z nią nie uciekli i by twej sprawiedliwości stało się zadość - spojrzała na paladynkę, unosząc brew, po czym znów skierowała wzrok na burmistrza.
I tak pozostała, czekając na odpowiedź. Był to ryzykowny ruch, ale wątpiła, by w swej wściekłości zgodziłby się na przesłuchanie bez zastosowania go. Ponadto wierzyła w zwycięstwo Anathema. Po cóż miałby w tym uczestniczyć, gdyby nie był pewny swych umiejętności? Przynajmniej miała taką nadzieję… wyobraziła sobie jak bełt przeszywa jego czaszkę i powstrzymała odruch skrzywienia się. Może by zamknęła oczy, by na to nie patrzeć, ale musiała.
W końcu to była jej praca.
 
__________________
[FONT="Verdana"][I][SIZE="1"]W planach: [Starfinder RPG] ASF Vanguard: Tam gdzie oczy poniosą.[/SIZE][/I][/FONT]

Ostatnio edytowane przez Flamedancer : 22-03-2018 o 00:55. Powód: Paskudne powtórzenie na końcu.
Flamedancer jest offline