Anathem nie mógł się nie uśmiechnąć słysząc słowa burmistrza. Przecież dokładnie o taki rozwój wypadków mu chodziło. Nie wiedział jakiego kalibru przeciwnikiem byłby czempion wystawiony przez Radę, ale strzały i bełty znał dosyć dobrze. Podczas swojego treningu Zaté poświęcił dużo czasu, odbijając różnego rodzaju pociski rzucane i wystrzeliwane przez Braci i tylko przez pierwszy miesiąc miały stępione końce. Nawet wytrawny kusznik nie powinien być w stanie powalić go pierwszym strzałem.
Zanim odpowiedział na zadane pytanie, skinął jeszcze glową w stronę Zorena i Volfa, wyrażając w ten sposób swoją wdzięczność za wsparcie towarzyszy. Uśmiechnął się jeszcze do Lady Diany i zwrócił się znowu w stronę burmistrza.
- Dziękuję dobry Panie za Twą łaskawość. Nie widzę powodu by czekać. Niech kusznik szykuje najostrzejszy bełt, niech tłum szuka miejsc z najlepszym widokiem, a Bogowie niech przemówią!