Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-03-2018, 18:50   #130
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
8 września 1503, wieczór

Ranek wampirzy, czyli dokładniej wieczór, zapowiadał się jak zwykle cudownie, zwłaszcza od pewnego czasu. Szczególnie teraz, bowiem kolejny raz poczuła, jak leży na prawym boku, jak za nią jest ułożony markiz. A tak, doskonale znała już jego zapach, dotyk jego dłoni, która obejmowała jej szczupłą talię. Oraz wielkość jego penisa, którego czuła tuż przy swojej szparce. Markiz wprawdzie nie był w niej. Może nie mógł się odpowiednio ułożyć, może ona leżała nieco zbyt wyprostowana, jednak jego stojąca męskość znajdowała się pomiędzy jej udami w wolnym trójkąciku tuż pod kwiatem łona. Znalazła tam swoje miejsce i delikatnie przesuwała się do przodu - do tyłu - do przodu - do tyłu. Czubek męskości oraz grzbiet jego ptaka przesuwał się po jej płatkach pieszcząc owo delikatne miejsce. Powoli, bardzo powoli. Wampirzyca czuła to wzrastający to słabszy nacisk jego bioder na swoją pupę, zaś od góry delikatne pocałunki jej włosów. Słyszała jego głos:
- Kocham cię … - cichy, pieszczotliwy, kojący.
Powiek jeszcze nie uniosła, jednak już czuła ową słodycz miłości swego kochającego wybranka.
Agnese poruszyła biodrami wychodząc mu naprzeciw, przez co jego czubek na chwilkę zahaczył o jej już wilgotną szparkę.
- Ja ciebie też kocham, Alessandro.
- Jesteś bardzo piękna, moja najdroższa, oraz bardzo seksi - mówił powtarzając swoje ruchy, które pieściły oraz słodko drażniły.
Oprócz jednak uczucia przyjemności płynącego ze słodkiego dotyku, uczuła aromat purpury. Tuż obok łoża musiał leżeć kielich świeżutkiego pożywienia położonego tam tuż przed jej wieczornym obudzeniem. Agnese czuła jak jego męskość zaczyna się ślizgać na wypływającej z niej wilgoci. Zapach vitae przyjemnie ją pobudził, jednak poddawała się ruchom mężczyzny. Nie chciała przyspieszać tej przyjemności. Zresztą mężczyzna chyba podobnie. Delikatnie bowiem przesuwał swoją męskość po jej szparce ocierając płateczki. Owszem, one nieco rozchylały się, obejmując męska twardość, jednak markiz na razie nie wchodził głębiej, czasem jedynie leciutko dotykając dna słodkiego wąwozika. Natomiast dłoń, lewa dłoń Alessandro, z taliii przesunęła się na jej pierś. Ujęła ją zaczynając pieszczoty. Nieco unosiła, ugniatała, bądź przesuwała się tuż nad powierzchnią skóry ażeby podrażniać miło swoim muskaniem tylko powierzchnię sutka. Agnese czuła, że jej narzeczony ma na nią ochotę, ale też widać było, że powoli stopniuje napięcie.
Z ust wampirzycy zaczął się wydobywać cichy pomruk. Jej ciało zaczęło delikatnie poruszać się wbrew jej woli, chcąc pogłębić przyjemność. Agnese czuła jak drży. Naparła piersią na dłoń mężczyzny, chcąc lepiej poczuć jego ciepło. Mężczyzna uścisnął mocniej jej cycuszek, zaś purpurowy czubek jego penisa zaczął powoli wchodzić coraz głębiej, Wszakże dalej jeszcze ślizgał się głównie pomiędzy samymi płatkami, jednak końcóweczka już zaliczała wejście do jamki. Wślizgiwała się, rozciągała je, rozwierała, dotykała wewnętrznych ścianek kobiecej piękności, podrażniała ich delikatność. Później jednakże ponownie się wycofywała, żeby wędrować po zewnętrznych częściach jej łona. chociaz raczej czuł, że nie wytrzyma dłużej takiego odwlekania. Jego męskość sztywna była niemal boleśnie i chciała w niej rozładować swoje napięcie, on zaś tak bardzo pragnął ją posiąść oraz dać jej swoim ciałem rozkosz.

W końcu wampirzyca nie wytrzymała, szybkim ruchem obróciła markiza i nim zdążył coś powiedzieć, usiadła na nim, biorąc go gwałtownie w siebie. Z jej ust wyrwał się okrzyk rozkoszy gdy poczuła jak nagle jego miecz, niemal przebił jej tylną ściankę.
- Ach! - wręcz krzyknął niemal Alessandro, kiedy narzeczona wskoczyła do niego i wsunęła w siebie całego potężnego penisa. Nadziała się niczym na pal wchodzący do samej głębi. Ale nie tylko wspaniałe uczucie płynące z podbrzusza sprawiło, że aż podrzuciło go z przyjemności tak, iż wierzgnął niczym młody rumak, ona zaś zatańczyła na nim swoim ciałem. Twarz kobiety, cudownie pulsujące, falujące, podskakujące piersi wywoływały wręcz hipnotyczny efekt. Patrzył się w nie i zaczął coraz mocniej poruszać się, tańczyć biodrami, podskakiwać, ona zaś rozpoczęła galopadę. Agnese oparła się obiema dłońmi o jego pierś by nie spaść i nie przerwać rozkoszy, którą czuła. Docisnęła nogi do jego bioder, jednocześnie zaciskając się na jego męskości. Czuła jak jej głowa niemal odpływa od rozkoszy. Natomiast jej ciało wewnątrz poczuła, jak męskość markiza jeszcze mocniej twardnieje, jak pręży się w niej zaciskana przez mięśnie jej pochwy, jak wreszcie zbiera się, by wystrzelić, potem zaś jak te malutkie, kleiste kropelki hurmem uderzają w jej arcywrażliwe miejsca w środku kwiatu, wewnątrz najgłębszej części intymnego kwiatu.
- Ach! - wręcz krzyknął znowu marki prężąc się cały, łapiąc odruchowo za jej barki, ciągnąć do siebie, żeby w tym wyjątkowym momencie nie tylko kochać się fizycznie, ale także łączyć usta gwałtownym pocałunkiem. Gdy Alessandro pochylił ją, doszła gwałtownie zaskoczona wbijając paznokcie w jego pierś. Ich usta niemal się spotkały, ale pocałunek utrudnił okrzyk, który w tej kulminacyjnej chwili z siebie wydała. Chwilkę jeszcze poruszali się tak spleceni, niby dzielny jeździec na narowistym ogierze, po chwili dopiero uspokajając oraz czując wspólną, słodką bliskość. Jego wielka męskość już nie była taka wielka, właściwie całkiem mała, zaś jego spojrzenie oraz usta uśmiechały się do niej. Jeszcze drżał, jeszcze jego pierś unosiła się ciężkim dechem, ale dochodząc powoli do normalności już się uśmiechał.
- Dobry wieczór, kochanie.
Agnese nie schodziła z niego. Uśmiechnęła się tylko czule.
- Dobry wieczór. - Sięgnęła po kielich i patrząc na markiza sączyła zawartość. Był wspaniały. Jej cudowny narzeczony. Delikatnie zakołysała biodrami czując jak jego zmalała męskość pływa w ich sokach. Odsunęła kielich, wciąż w połowie pełny, od ust i oblizała się.
- Pozwolisz mi na odrobinę szaleństwa?
- Na co tylko chcesz. Jestem twój - powiedział wpatrując się w nią, ciekawy co wymyśli jego ukochana dama.
Agnese chwilę przyglądała mu się, by w końcu, niechętnie wysunąć go z siebie. Stanęła nad nim w rozkroku i pomalutku zaczęła wylewać zawartość kielicha. Zaczęła od obojczyka i kreśląc jakiś wzór, zmierzała ku dołowi. Markiz widział jak obserwuje go z głodem w oczach, oblizując się. Gdy skończyła odstawiła pusty kielich i chwilę przyglądała mu się z zachwytem. Niespiesznie nachyliła się nad jego ciałem i przesunęła językiem po jego obojczyku. Powolutku, smakując każdy milimetr.
- Kocham cię mój piękny smakołyku. - Ruszyła dalej zlizując, scałowywując i zsysając z niego krew. Była pyszna, ale rozgrzana znajomym, kochanym ciałem, smakowała jeszcze lepiej. Agnese z przyjemnością zostawiała na męskim ciele krwawe malinki, aż dotarła do pępka gdzie wlała odrobinę więcej. Piła z niego krew niczym z kielicha, jednocześnie bawiąc się umorusanymi w posoce intymnymi włoskami Alessandra. Oblizała palce i zaczęła także i z nich wyssać krew, by powolutku dotrzeć do unoszącej się, także czerwonej męskości. Oblizała ją czubkiem języka.
- Jesteś wspaniałą kolacją, skarbie. - Wzięła go do ust i zaczęła mocno ssać.
Penis markiza już na początku całej zabawy zaczął ponownie się unosić. Wylewanie czerwieni, wysysanie jej, całowanie, pieszczenie było obłędnie podniecające, zaś kiedy zabrała się za jego męskość, wręcz odlot. Była mokra od wylanej krwi, jednak także od jego nasienia oraz jej soczków, które pozostały po poprzedniej zabawie. Wszystko to obecnie pochłaniała ona, zlizywała, zasysała.
- Ach, Agnese – wymruczał Colonna, którego biodra zaczęły się odruchowo poruszać – proszę, chcę, chcę dojść wewnątrz twoich ust.
Nie odpowiedziała, nie chcąc przerywać zabawy. Czuła jak pulsuje w jej ustach, jak jego zapach miesza się z zapachem krwi, pobudzając jej apetyt. Jej kły wysunęły się i gdy już poczuła, że na jego skórze nie ma śladu po vitea, wgryzła się w jego naprężoną męskość. Wzięła delikatny, powolny łyk, bawiąc się przy tym jego woreczkiem.
- Ach! - jęknął z szarpiącego bólu, który później zmienił się w gwałtowną rozkosz. Odruchowo poruszył mocniej biodrami biorąc jej usta, identycznie jak łono. Poza tym wręcz nie wiedział co się dzieje w kłębie gwałtownej, ogarniającej go przyjemności. - Cudo - jęknął, potem zaś już tylko przeżywał. Nagle szarpnął biodrami, wbijając głębiej w jej usta i gwałtownie strzelając kleistym, jasnym nasieniem. Agnese szybko wysunęła kły, nie chcąc zrobić mu krzywdy, jednak krew Alessandra wymieszała się z resztą. Powoli spijała zawartość, zalizując jednocześnie niewielkie ranki po ugryzieniu, aż jego męskość była tak czysta, jak na początku ich zabawy. Ostrożnie wypuściła go z ust i ułożyła się tak, by jego penis znalazł się między jej rozgrzanymi piersiami.
- To teraz jestem nawet po kolacji. - Uśmiechnęła się do mężczyzny.
- O rety - wysapał jedynie. Tyle tylko zdołał powiedzieć, zaś na jego twarzy rysowała się kompletna rozkosz. Chwilę jeszcze przeżywał ją, zaś ułożenie męskości w tak strategicznym miejscu, jak jej biust jedynie powiększał oraz przedłużał doznanie.
 
Aiko jest offline