Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2018, 11:38   #92
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Powrót do rezydencji nie zajął im długo. Zdążyli przed świtem, a nawet zastali jeszcze Boyla z głównym salonie. Wampir poczęstował ich krwią i winem, po czym zaczął wypytywać jak podobał im się ogród i cała rezydencja. Wydawało się że magik mimo swego samotnego żywota, wyraźnie łaknie towarzystwa, a rezydencja jest mu bardzo bliska.

Tuż przed świtem rozeszli się. Boyle udał się do podziemi, a oni do przydzielonych im komnat. Sypialnia była bogato zdobiona. Jej wystrój odpowiadał raczej wiekowi rezydencji niż czasom współczesnym.


Wampir mimo wszystko nie był jeszcze specjalnie senny. Czyżby było to coś co zostanie już z nim na zawsze? Okazałoby się wtedy, iż powinien być wtedy wdzięczny nieznanemu magikowi za owe cuda. Przynieść miały zło, tymczasem przyniosły dobro. Rozglądał się.
- Niesamowita komnata – mówił tonem pełnym podziwu starając się jak najwięcej zapamiętać. Wyglądała bardzo elegancko, specjalnie oraz doskonale mogła się sprawdzić, jako sypialny pokój. Wielkie łóżko zapraszało. - Hm, chciałbym podobny pałac, może kiedyś … gdzieś tutaj powinna być także łazienka – rozejrzał się.
- To stara rezydencja, Łazienka pewnie będzie w korytarzu. - Charlie także z zaciekawieniem rozglądała się po pomieszczeniu. - Ech.. chciałabym by mnie było stać na taki pałac.
- Biorąc pod uwagę, że masz bank, stać byłoby cię na dziesięć takich pałaców, jak nie dwadzieścia. Kwestia tylko taka, że wymagałoby to ruszenia kapitałów bankowych, które wszak pracują na siebie
- dumny był, iż mocno studiował finanse starając się uzyskać odpowiednie informacje, dzięki którym choć trochę potrafiłby dorosnąć do jej wiedzy oraz stanowiska.
- Te pieniądze to także gwarancja tego, że jestem właścicielem… nie chce ich ruszać, gdy sytuacja jest jaka jest. - Charlie uśmiechnęła się do wampira.
- Oczywiście to są akcje potwierdzające udział. Być może za jakiś czas dywidendy wystarczą na zakup czegoś takiego. Tak czy siak jednak, będziesz potrzebowała czegoś eleganckiego dla celów reprezentacyjnych. Bowiem choćby spotykając kogoś, wyprawiając przyjęcia, będziesz musiała pokazać się odpowiednio wspaniale.
- Dużo się nauczyłeś
. - Kobieta stanęła na palcach i pocałowała go w policzek. - Jeszcze trochę i nie będę ci potrzebna.
- Będziesz mi zawsze potrzebna, natomiast co do banku, to raczej może być na odwrót. Kocham cię oraz pomagam ci bardzo chętnie, ale tylko wtedy, jeśli naprawdę chcesz. Poza tym nie będę wchodził do tego ogródka
- powiedział poważnie. - Znajdę wreszcie coś sobie, czym także będę mógł się pochwalić zawodowo. Póki co niewątpliwie potrzebne ci moje umiejętności raczej wampirze przy kwestii przejmowania kontroli, jednak kiedy będziesz miała już bank całkowicie stabilnie, wspomniana rola będzie mniejsza. Przynajmniej poza jakimiś szczególnymi przypadkami wsparcia negocjacyjnego alboli innego - wyjaśnił jej. - Śliczna moja jednak przecież jesteśmy ze sobą nie dla pracy, stanowczo tylko dla wspólnego uczucia.

Piękna Charlie pocałowała go ponownie. Teraz jednak namiętnie w usta, przywierając do niego całym ciałem. Oddał jej swoją pełną namiętności siłę.
- Hm, to jak, poszukamy łazienki? Jeszcze nie czuję się tak bardzo senny, jednak wolałbym do łóżka ułożyć się czystym, aby móc już swobodnie skoncentrować się na nas? - oglądał się dookoła toreadorskim spojrzeniem.

Seksowna szalenie Charlie przytaknęła i wybrali się na poszukiwania. Salon kąpielowy, bo pomieszczenie ciężko było nazwać łazienką znajdował się kilka drzwi dalej. Podczas kąpieli udało im się zachowywać w miarę przyzwoicie i nie licząc przerw na pocałunki wymyli się sprawnie. Do pokoju za to dotarli nie tylko czyści ale i potwornie podnieceni oglądaniem swoich nagich ciał. Charlie niemal pociągnęła wampira na łóżko zrzucając z siebie to co założyła by przejść z salonu kąpielowego do sypialni. Rycerz zaś wcale nie pozostawał dłużny więc właściwie pędzili podczas mycia, niczym dwa charty, ażeby jak najszybciej wskoczyć do wspaniałego łóżka. Tutaj było bezpiecznie, okiennice zamknięte, zasłony zaciągnięte, wampir przeto nie musiał obawiać się nagłego nadejścia promieni słonecznych. Dlatego skupił się na pięknej Charlotcie, szturmując jej ciało tysiącem pocałunków. Od ust, policzków, szyi, poprzez piersi, talię, aż do najintymniejszych fragmentów. Dziewczyna była smaczna niczym najwspanialszy posiłek. Wampirze kły zaś nie raz leciutko zagłębiały się w jej ciało, nie tyle, żeby pić, ale dostarczyć jej przyjemności. Najważniejsz jednak było, iż przy wspólnym pocałunku nakłół lekko swój język sprawiając, iż mogła całować jednocześnie pijąc jego krew. Gaheris swoje potrzeby uzupełnił kolejnymi kielichami, jednak ją pragnął oraz musiał napoić. Charlie wpiła się mocniej w jego usta i już po chwili wampirza krew zaczęła robić swoje. Ruchy kobiety nabrały drapieżności, a w pomieszczeniu uniósł się zapach kobiecych soków. Ghulica piła łapczywie ocierając się całym ciałem o ciało kochanka. Rycerz podobnie namiętnie oddawał jej pieszczotę, całował, poił krwią, na chwilę zaś uniósł lekko biodra, by móc odwiedzić jej kwiat nie przerywając pocałunków. Ślizgał się początkowo wzdłóż jej intymności pieszcząc swoją końcówką płateczki, aż wreszcie dotarł pod odpowiednim kątem do tajemniczego sezamu kobiecości. Powoli wbił się oraz pozwolił otoczyć swoje biodra jej gorącymi udami. Jednocześnie całował, słodko oraz krwawo, prawdziwie wampirzo. Charlie ssała jego skaleczony język gdy tylko miała taką możliwość, podczas gdy jej nogi zaciskały się na nim, pogłębiając połączenie. Poruszali się rytmicznie, dobrze tylko, iż łóżko doskonale wykonanie nie trzeszczało wcale. Inaczej byłoby całkiem dużo hałasu. Było coraz milej, coraz cudowniej, zaś podniecone ciała falowały na miękkiej pościeli.
- Charlieee - głos wampira nagle podniósł się, podczas kiedy jego biodra wykonały kilka gwałtownych ruchów wyrzucając kolejną porcję wewnątrz jej ciała. Gaheris uwielbiał to, czuł szaleństwo, niesamowitą energię, wspaniałą rozkosz, która rozpływała się po całym ciele powodując, że niemal opadł na leżącą pod nim piękną kobietę.
Charlie opadła bez sił na poduchy. Uśmiechała się rozkosznie tak jak to może robić jedynie usatysfakcjonowana kobieta. Gaheris czuł, że ma jeszcze chwilę nim uśnie. Więc korzystając z tej chwili wbił kły prosto w jej bark popijając bardzo, ale to bardzo leciutko. Delektując się bardziej niźli naprawdę pijąc, jednocześnie wzmacniając oraz przedłużając jej słodkie doznania przed swoją dzienną drzemką. Kobieta wtuliła się w niego mrucząc cicho z rozkoszy. Czuł jak jej ciało pulsuje, jak jej ciepło otula jego męskość. Te doznania ukołysały go do snu.


37 maja 1853


Obudził się obok śpiącej Charlotty, wtulonej w jego pomału rozgrzewające się ciało. Nie był tak zmęczony jak przy poprzednich nocach. Czuł też apetyt na krew, pobudzany przez zarumienione policzki i czerwone, rozchylone wargi leżącej obok narzeczonej. Postanowił jej póki co nie budzić. Ciekawe, jaka była pora. Wciągnął zapachy starając się wyczuć ewentualną krew. Sympatycznie byłoby wypić coś bardziej odpowiedniego. Przygotowany kielich stał na stoliku obok łóżka. Z korytarz dobiegały jakies ciche kroki, zapewne służby. Nie mogło więc być zbyt późno. Niestety z uwagi na okiennice i zasłony nie był w stanie ocenić czy jest już po zmroku. Dlatego sięgnął raczej po kielich delektując się. Właściwie chciałby nawet zerknąć na słońce, dalekie wspomnienie pociągało, jednak obawa przeważała. Postanowił czekać.

Po jakimś czasie u drzwi rozległo się pukanie.
- Czy można? - Bez trudu rozpoznał głos Gehrego.
Okrył szybko Charlottę tak, że była osłonięta po szyję. Natomiast sam usiadł przykrywając się jedynie do pasa.
- Proszę, wejdź, ale staraj się cicho - powiedział półgłosem.
Ghul wsunął się do środka.
- Chciałem poinformować, że Lord Boyle wstał i zaprasza państwa serdecznie na kolację. Polecił też zapytać, czy będą państwo chcieli zabrać się z nim do Londynu, po posiłku. - Głos mężczyzny był spokojny i monotonny, mógł raczej kogoś uśpić niż obudzić.
- Rozumiem, dziękuję, przekaż jego lordowskiej mości, że po przygotowaniu stawimy się.

Kiedy usypiający Gehry wyszedł, rycerz pocałunkiem obudził swoją królewnę. Potem jeszcze paroma kolejnymi.
- Najdroższa, musimy wstawać - wyszeptał pomiędzy całusami.
- Jeszcze chwila. - Charlie przytuliła się do niego mocno, wyraźnie chcąc go zatrzymać w łóżku.
- Bardzo chciałbym, moja najdroższa - wyszeptał całując bez przerwy - ale nie wypada zrobić przykrości gospodarzowi, dlatego - zaczął ją odkrywać, siebie zresztą także, powolnym ruchem ręki. - Cudownie wyglądasz nago - powiedział uśmiechając się - uwielbiam cię tak oglądać.
- Tylko oglądać
? - Charlie uśmiechnęła się zadziornie, a jej dłoń przesunęła się po nagim torsie wampira, powoli zmierzając ku dołowi.
- No dobra, złapałaś mnie, nie tylko - przyznał. - Ale jeszcze kilka takich ruchów, hm - przerwał na moment - chyba że będziemy się bardzo śpieszyć, co ty na to? - leżeli obok siebie, ale on nagle przewrócił ją na plecy znajdując się nad nią, dalej przytulony, lecz jednocześnie opierający się na łokciach, żeby zmniejszyć nacisk swojej wagi.
- Szybki numerek na początek nocy? - Udała zaskoczenie, szybko jednak na jej twarz ponownie wypłynął uśmiech. Delikatnie rozchyliła nogi, wysuwając je spod wampira, tak że teraz miał do niej pełen dostęp. - Nie mogę się doczekać.
- Wobec tego moja piękna, nie będziesz musiała czekać
- szybkim ruchem wszedł w nią, używając przy tym Akceleracji, co sprawiło, iż pojęcie “szybki numerek” nabrało całkiem nowego, wyjątkowego znaczenia. Błyskawicznie przesuwa się wewnątrz niej muskając rozgrzane, wewnętrzne ścianki jej ciała, czując, jak bardzo działa na jego własne odczucia. Imperium szaleńczych zmysłów powiększało swoją powierzchnię, aż wystrzeliło ku górze wraz z gwałtownymi, niekontrolowanymi ruchami bioder. Gaheris czuł szybko narastającą przyjemność. Podnietę nieokiełznaną, której centrum znajdowało się tuż pod trzonem, coraz bardziej mocne, coraz większe, aż wreszcie gwałtowne rozprężenie wyrzuciło ku jej otchłaniom wszystko, co tam się narodziło, zaś ciało przeszył cudowny zamęt obłędnej przyjemności. Już teraz szczerze zaskoczona Charlie, doszła z okrzykiem, wtulając się mocno w swego kochanka. Jej nogi owinęły się wokół bioder mężczyzny, starając się go docisnąć i pogłębić odczucia. Co niewątpliwie jej się udało. Bowiem jej mężczyzna podniecony bardzo kochał ją uderzając kolejnymi wystrzałami pobudzającymi arcywrażliwe ścianki głębiny jej słodkiego kwiatu. Dopiero chwilkę potem jakby zaczął odzyskiwać świadomość, zaś jego zamglone przed chwilą spojrzenie rozjaśniło się.
- Kocham cię moja najcudowniejsza - jego usta popędziły ku jej słodkim wargom całując namiętnie. - Szkoda, że nie mamy teraz możliwości spędzenia ze sobą jeszcze paru chwil, ale pamiętaj - pogroził jej słodko - jak dojedziemy do siebie, już się nie wywiniesz - uśmiechnął się czule podnosząc się nieco. Klęczał teraz nad nią wpatrzony w jej piękną buzię oraz cudowne, nagie ciało.
- A czemu się tak spieszymy? - Charlie uniosła się na łokciach i ucałowała ukochanego. Jej nogi delikatnie poluzowały chwyt, ale nadal ich nie opuszczała.
- Dlatego, iż Boyle na nasz czeka - wyjaśnił jej. - Gehry zawiadomił, że oczekuje przy kolacji, później zaś wziąłby nas do Londynu. Jest gospodarzem, więc nie mogę mu odpowiedzieć, iż wolę się kochać aż do zwariowania zamiast gdzieś jechać, nawet jeśli wolę. Dlatego wstawaj moje kochanie. Musisz być dzielna - uśmiechnął się do niej. Potem pochylił całując słodko. - Chodźmy więc, oczywiście zaraz po założeniu naszych ubrań.
- Myślisz, że dla Boyla przeszkadzałoby gdybym przyszła bez ubrania
? - Charlie zażartowała, jednak grzecznie zabrała się za ubieranie.
- Boylowi pewnie nie, ale mi przeszkadzałoby bardzo, bowiem stanowczo nie potrafiłbym się skupić na jakimkolwiek jedzeniu tylko na twoich wspaniałościach - także zaczął szybko przywdziewać strój. Szybciej niż ona, bowiem jakby nie było, męskie ubrania było praktyczniejsze oraz nie tak bardzo skomplikowane.
- Jakoś wytrzymujesz leżąc cały dzień obok mnie. - Mrugnęła do niego, upinając pończochy.
- Tylko dlatego, że tracę na ten okres świadomość, inaczej zamęczyłbym cię - uśmiechnął się do niej bardzo wesoło.
 
Kelly jest offline