Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-03-2018, 13:48   #93
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Boyle oczekiwał ich w jadalni. Na stole oczekiwał na Gaherisa kielich, obok którego stała wypełniona karafka, a na Charlottę kolacja. Robert odłożył gazetę i spojrzał na nich uśmiechając się.
- Czy dobrze się spało?
- Dobry wieczór
- przywitał się. - Niewątpliwie wspaniale. Wprawdzie nie pamiętam tego, ale biorąc pod uwagę, iż jestem wypoczęty musiało być doskonale. Jeszcze ponownie pozwolę sobie przekazać podziękowania. Oczywiście za pomoc, ale także za zaproszenie nas do tego uroczego zakątka. Ech, może kiedyś też nabędziemy coś podobnego - usiadł za stołem. - Cudownie musi być tutaj mieszkać oraz cieszę się, iż mogłem to piękne ustronie widzieć.
- A gdzie obecnie mieszkacie? - Boyle upił ze swego kielicha. - Na pewno to także wspaniałe miejsce.
- Wspaniałe o tyle, że tam jest Charlotta. Obecnie przenieśliśmy się do gościnnych pomieszczeń Carltona, póki grasuje tamten mag oraz wspomniany Tarquin. Jednak poza tym mieszkamy w ładnym apartamencie w piętrowej kamienicy - wyjaśnił mu rycerz zawiłości obecnego miejsca zamieszkania.
Charlie wydała się lekko speszona. Upiła wina i w ciszy zabrała się za spożywanie kolacji. Wyglądało na to, że temat jej obecnego lokum był dla niej drażliwy.
- To rozsądne rozwiązanie. - Nie wiadomo było czy Boyle skomentował to gdzie mieszka Charlie czy też to, że na czas niepokoi przenieśli się do Carltona. - Pomyślałem, że skoro i tak wybieram się do Londynu po nowych “pacjentów”, mogę was podwieźć.
Akurat jednak rycerz się nie wstydził, gdzie mieszkają, zaś przeprowadzka chwilowa miała rozsądne podłoże. Stanowiła identyczny środek ostrożności, jak ustawienie przez Peela dodatkowych strażników chroniących przestrzeń wokoło książęcego pałacu.
- Chętnie skorzystamy. Wiemy wszak, że jest jeszcze trzyosobowa paczka mających podobne problemy, choć pytanie, czy wszyscy zechcą skorzystać - powiedział dumając głośno. - Cóż, ja jestem wdzięczny - wampir mówił popijając smaczną czerwień.
- Jeśli nawet nie będą chcieli teraz to skuszą się za kilka dni. - Boyle odpalił fajkę i w pomieszczeniu uniósł się przyjemny zapach tytoniu. - O ile zmiany teraz są całkiem przyjemne, to z czasem zacznie się to pogarszać.
- Przepraszam właściwie, jednak co masz na myśli? - zadrżał wręcz.
- Nie ma zaklęć, które przywracają człowieczeństwo. Za to jest wiele takich, które zabijają. - Boyle spokojnie pykał fajkę. - O ile teraz zmiany mogły być sympatyczne. Bo czemu możliwość zjedzenia czy posiadania potomka nie miałby taka być. To zmęczenie, które czułeś zwiastowało jednak coś więcej. Zaklęcie wysysało siły i zapewne za kilka tygodni zaczęłoby cię zabijać, pomału wykańczając ciało.
- Uffffffffffff - przełknąłem ślinę. - Chyba jestem ci jeszcze więcej zobowiązany, niż myślałem Boyle. Draństwo okropne. Pytanie tylko, czyja to sprawka? Czy cokolwiek już zostało odkryte?
- Chyba nic ponad to czego dowiedzieliśmy się wczoraj. Ale upewnimy się gdy dotrzemy do Londynu.
- Wobec tego, jestem gotowy - rycerz spojrzał na Charlotte. Jeśli ona także mogli ruszać.

Charlie dokończyła kolację i udali się do powozu. Podczas podróży Boyle opowiedział im co nieco o Wiedniu, a gdy pociągnęli go za język także o innych podróżach. Wydawało się, że ciężko go zastać w jednym konkretnym miejscu.
- No dobrze, a gdzie was wysadzić?
- Może przy klubie, albo … kochanie, gdzie wolałabyś? - wampir spytał Charlottę.
- Myślałam czy nie wysiąść w Soho i nie przejść się na teren Jessie. Jeszcze czynne są sklepy więc mielibyśmy wymówkę.
- Właściwie masz rację, nawet całkowitą rację.
Oczywiście dziewczyna miała świetny pomysł. Szkoda nie wykorzystać takiej pięknej nocy na romantyczny spacer.
- Wobec tego Soho.
Boyle przytaknął.
 
Aiko jest offline