Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-03-2018, 23:13   #184
Perun
 
Perun's Avatar
 
Reputacja: 1 Perun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputację
Drake zachodził w głowę czy Stary kiedykolwiek był normalny - to pozwalało oderwać uwagę od gorszych problemów.
- Kurwa - nie mógł skleić gęby, przekleństwo samo uciekało spomiędzy ściśniętych szczęk kiedy gapił się na swoje popalone ręce, żywcem wyjęte z filmów o Koszmarze z Ulicy Wiązów.

Wyglądało paskudnie, w świetle lamp widział ścięgna i mięso, a nawet kości. Chyba, bo mimo wszystko musiał odwrócić wzrok kiedy Linda go składała.
Wolałby już oberwać po mordzie, mniejsza szkoda. Ale ręce?
Potrzebował ich aby walczyć. Strzelać, rąbać i trzymać na dystans to, co zalęgło się im na statku. To był jego obowiązek - chronić cywili. Tych, których wciąż miał szansę ochronić. Mimo lat spędzonych bez munduru wciąż czuł ten durny przymus.
Szczególnie w sytuacjach ciężkich, jak teraz.
Ciemność, uruchomienie zapasowego generatora i krzyki agonii w eterze. No i Tichy.
Sam nie wiedział co gorsze.

- Na razie podaruję ci tego steka i kapelutek - mruknął do lekarki tonem jakby godził się na ogromne poświęcenie i wspaniałomyślność przy okazji. Lepszy zabieg niż popadanie w deprechę. Stracił na sprawności, potrafił to poznać. Stawy paluchów nie były już tak elastyczne, napięta strupami skóra stawiała opór przy próbie mocniejszego zaciśnięcia pięści.

Już miał dorzucić inne spostrzeżenie, gdy panel komunikacyjny na jego przedramieniu zawibrował. Kanonier spojrzał na niego, kołkowatym palcem otwierając wiadomość.
Nie była długa, zawierała dwa słowa. I napisała ją Nivi:
“Jesteś bezpieczny?”

Nie mógł odpisać, nie ze świeżymi opatrunkami w połowie zakładania. Wybrał komunikację głosową, ustawiając połączenie z rudą biolog, a coś w dołku ścisnęło go i nie chciało puścić.
- Tak, a ty? Gdzie jesteś?

Panel zaświergotał, wyświetlając odpowiedź:
“U siebie. Z Edgarem. Badamy spalone przez Teddy resztki.
Badaliśmy. Póki nie padło światło.”

- Nivi bierz Edgara i chodź do medlaba. Jesteśmy tu z Lindą, działa zasilanie rezerwowe. Nie bój się, to zaraz obok. wyjdę po ciebie. Masz broń?
- spytał, a uzyskawszy potwierdzenie tekstowe trochę się uspokoił.

- Zaraz wrócę. Poczekamy aż chłopaki wsadzą wtyczkę. - obrócił się do Lindy i uśmiechnął się dość sztucznie - Nie podchodź do drzwi póki nie wrócimy. Zaraz będę. - wskazał na wyjście i westchnął. Musiał być w stanie przez najbliższe godziny trzymać broń.
Co będzie dalej się nie liczyło, nie kiedy mogli nie mieć żadnego “dalej”.
 
__________________
Jak zaczęła się piosenka, tak i będzie na końcu,
Upał na ulicy i plamy na Słońcu.

Hej, hej…
Perun jest offline