Strzał był spektakularny, ale jego efekt już rozczarowywał. Widać po śmierci dawne hierarchie traciły ważność, a może ożywione zwłoki były za głupie, żeby zrozumieć, co się wydarzyło?
I coś podobnego stało się też po chwili udziałem Enki: eksplodujące nagle i bez żadnego ostrzeżenia trupy sprawiły, że łowczyni buzia lekko się rozwarła ze zdumienia... aż nie uświadomiła sobie, że to był efekt jakiejś magii wiedźmy. Momentalnie dostała gęsiej skórki; przebywać w jednym, niedużym pomieszczeniu z szalejącą wewnątrz dziką magią to nie były warunki, w jakich Enki marzyła się znaleźć. A co, jak uwolnione energie i ją rozszarpią na strzępy?!
Trupów zostało jednak dość, by także nimi się martwić; co prawda skupiły swoją uwagę na Ianusie, zostawiając strzelców (w tym jednego dość pechowego) w spokoju, ale łowczyni zaklęła pod nosem, widząc co robi wiedźma. Zamiast spokojnie wykosić ożywieńców, korzystając z tego, że nie podchodzą bliżej, oni pchali się w sam środek sfory! Łowczyni splunęła na ziemię; od magii widać mieszało się w rozumie, ale nadal nie był to powód, by zostawić towarzyszy na śmierć.
Naciągnęła kolejną strzałę na cięciwę i poszukała kolejnego celu; umyśliła sobie, że następny oberwie ten zdechlak, który znajdzie się najbliżej Zahiji albo legionisty, tak by osłaniać kompanów w ich parciu w kierunku grobowca.