Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2018, 22:45   #63
Zapatashura
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
XXVII. Rodzinny obiad



1

Alicja kroczyła dróżką, która chyba była znajoma. A przynajmniej tak znajoma, jak to możliwe było w snach. Jechała już nią kiedyś… a może szła? Krok w krok towarzyszyła jej Kotka z Cheshire, uśmiechając się szeroko.
- Dużo tam widziałaś ptaszków? - spytała, by urozmaicić spacer.
- Co? Nie... w sumie to żadnych ptaków. Widziałam karty i ludzi. - Odparła dziewczyna, jakby przytomniejąc. Rozejrzała się badawczo wkoło. To chyba była okolica posesji Księżnej. Tylko skąd ją pamiętała? Przecież nie z przejażdżki powozem, bo wtedy lało.
- Jak to bez ptaków? - zapytała niepocieszona kocica. - To co oni tam jedzą?
- W sumie to... nie wiem. - Przyznała zmieszana dziewczyna. Skupiona na swoim własnym celu nie bardzo interesowała się specyfiką życia ludzi w niebiosach. Doprawdy, marny byłby z niej badacz.
Cheshire widząc, że z jej przyjaciółki jest słabe źródło informacji o nic już nie dopytywała, tylko przyspieszyła kroku. Rzuciła tylko pod wąsikiem:
- To muszą być tam strasznie głodni.
Jak na zawołanie, uwaga ta uświadomiła Alicji, że i ona jest głodna. Nie jadła niczego od śniadania u Kapelusznika. Na szczęście posiadłość Księżnej była już blisko, siedzące na bramie kruki przyjrzały się uważnie nadchodzącym, ale zachowały ciszę.


2

Może to były te same ptaki, które ciągnęły książęcy powóz a teraz miały wolne, a może zupełnie inne? Panna Liddell nie orientowała się zbyt dobrze w klasie pracującej krukowatych. Tak czy owak, raz dwa i stała z kotką u drzwi budynku. Cheshire załomotała kołatką i po chwili otworzyła im sama Księżna. Nietypowe, bo przecież miała dość służby by nie musieć tego robić osobiście. Nietypowy był też jej wygląd, a to dlatego że był typowy.


3

Dekolt nie był gorszący, w zielonej sukni nie było żadnych rozcięć odsłaniających nogi, a ręce miała okryte prawie że po koniuszki palców. Jej kreacja, choć bezdyskusyjnie elegancka, nie wzbudziłaby w Anglii większego zainteresowania.
- A cóż mi tu kot przyniósł pod drzwi? - zapytała rozbawiona i podrapała kocicę za uchem. - Dzień dobry Alicjo.
- Dzień dobry... - Odparła i ukłoniła się grzecznie dziewczyna - Byłam w okolicy i... - dalszą część zdania wypełniło burczenie jej brzucha. Alicja zarumieniła się.
Księżna stłumiła śmiech, żeby nie obrazić swojego gościa.
- Skoro już jesteś, to zapraszam cię na obiad. Nie przyjmę odmowy - zastrzegła.
- Nie będę próbować odmawiać. - Odparła skruszona blondynka.
Starsza kobieta zaprosiła ją gestem do środka i od razu zaczęła kierować się do pokoju stołowego.
- Normalnie jedlibyśmy dopiero za dwie godziny, ale dla tak wyjątkowego gościa zrobimy wyjątek - wzrokiem przesunęła po noszonym przez Alicję mieczu, ale nic o nim nie powiedziała. - Masz może ochotę na coś konkretnego?
- Och, nie, wystarczy cokolwiek. Nie chcę robić kłopotu. - Pospieszyła z zapewnieniami Alicja, machając przy tym lekko dłonią.
- Skromna jak zawsze - stwierdziła w odpowiedzi. - A może poza obiadem chciałabyś zaspokoić jakiś inny głód? - Księżna nie byłaby sobą, gdyby nie złożyła jakiejś niedwuznacznej propozycji.
- Ja em... chętnie dowiem się co u Was i... będę chciała porozmawiać.
- Tylko porozmawiać? - uśmiechnęła się lubieżnie. - Wielka szkoda, ale decyzja zawsze należy do ciebie.
Jadalnia stała pusta. Choć bliżej prawdy byłoby stwierdzenie, że to wielki stół był pusty, bez żadnych półmisków i talerzy. Gospodyni zawołała jedną ze swych kuso ubranych służących i wydała jej polecenie wcześniejszego zorganizowania posiłku. Dopiero wtedy zaproponowała pannie Liddell by sobie usiadła. Kotka z Cheshire, swoim zwyczajem, zdążyła już gdzieś zniknąć.
- A Księcia nie ma z Panią? - zapytała ciekawie dziewczyna.
- Jest za domem, ćwiczy jazdę konną - odparła, przysiadając się obok. - Każdy książę musi umieć jeździć na białym koniu.
- No tak, oczywiście. - Zgodziła się Alicja, po czym zapytała nieśmiało - Jak... jak wam się układa?
- Tak na co dzień, czy w łóżku? - zapytała by zawstydzić rozmówczynię.
Zadziałało. Alicja spuściła głowę. Po chwili jednak, mimo pałających policzków, uniosła twarz i spojrzała w oczy księżnej. W końcu nie była już tak niewinna jak przy jej ostatniej wizycie tutaj.
- Nie chcę być niegrzeczna, to zależy od Pani Księżnej.
- Och, Alicjo - westchnęła teatralnie. - Tyle razy ci już mówiłam, że musisz odważniej wyrażać swoje chęci. Przy mnie nie masz się czego wstydzić.
Dziewczyna skinęła głową.
- Interesują mnie oba te aspekty. - Wyznała wreszcie.
- Nie było tak trudno, prawda? - uśmiechnęła się kobieta. - Moim szlacheckim obowiązkiem jest dobrze wychować Księcia, zatem dbam o jego etykietę, szermierkę, jazdę konną, taniec - w końcu znudzona machnęła dłonią - i tak dalej. Ale to bardzo chutliwy młodzieniec, więc trudno mu się skupić. Dobrze wiesz, jak sobie z tym radzę - oblizała się. - Ale nasza ostatnia rozmowa… Nie wiem, czy sama nie stałam się za bardzo chutliwa - tak, jakby wcześniej nie była. - Prawie dałam mu się posiąść. Gdyby tylko wytrzymał i przedwcześnie nie skończył - pannie Liddell chyba się przywidziało, bo Księżna wydawała się lekko rumienić.
- Och, czyli... wy nie...? - Alicja nie umiała tego z siebie wydusić.
- My nie co? - przekomarzała się. - Kochaliśmy się? Gziliśmy? Pieprzyliśmy? - zakończyła wulgarnie.
Tego jednak było za dużo dla Alicji, nawet na jej rosnący poziom pewności siebie. Odwróciła wzrok.
- W sumie to... nie moja sprawa. Nieważne.
Księżna zachichotała.
- Ta niewinność jest w tobie ujmująca. Szczególnie, że kryje się pod nią ciekawość. Odwracasz wzrok, ale myślisz o tym i będziesz dalej o tym myśleć. Rozumiem, czemu tak pociągasz mojego siostrzeńca. Ha! Im częściej z tobą rozmawiam, tym bardziej pociągasz mnie - przyznała.
Ciężko to było jakoś skomentować. Toteż Alicja zmarszczyła brwi i nagle poruszyła zupełnie inny temat.
- Mam już miecz. Mogę zmierzyć się z Lalkarzem. Potrzebuję tylko wiedzieć, gdzie go szukać.
- Widziałam. Trudno nie zauważyć, że obija ci się o nogę - wskazała na ostrze. - Lalkarz… - zamyśliła się. - Gąsienica pewnie coś wie. Albo można przesłuchać kogoś z Enklawy Lalek - podpowiadała, choć z obu możliwości Alicja już skorzystała. Konserwatorka wspominała nawet coś o Dolinie Straconego Czasu, ale gdzie to w ogóle było?
- Tak, wiem i już z nimi rozmawiałam. Żeby jednak wiedzieć gdzie idę i... mieć jakieś szanse... potrzebuję wsparcia, wojska. Potrzebuję... - przełknęła ślinę - Przymierza z twoją siostrą, Pani.
- Przymierze z Królową… - powiedziała pod nosem. - Czy dlatego mnie odwiedzasz? Żebym się za tobą wstawiła? - spytała wprost.
- Chciałam cię o to prosić, będąc w okolicy. Nie będę jednak zaprzeczać.
Pokiwała głową na te słowa.
- A gdybym chciała czegoś w zamian? - uśmiechnęła się lubieżnie. - Czegoś, co mogłaby wymyślić tylko taka niegrzeczna ciotka, jak ja? Co byś wtedy zrobiła?
Nie zaskoczyła tym Alicji. Dziewczyna wszak miała już podobną sytuację z jednym z Dyludylów w niebiosach.
- Rozważę to, choć nie ukrywam, że budzi moją irytację fakt, iż chcę bronić tej krainy bardziej chyba niż jej mieszkańcy. - Rzekła wyjątkowo ozięble. - Naprawdę nie odczuwam przyjemności ani na myśl o pojedynku z Lalkarzem, ani o zabijaniu kogokolwiek. - Spojrzała ciężko na miecz, który teraz wisiał na pasku, przewieszonym przez poręcz krzesła.
- Szczerość to kolejna twoja ujmująca cecha - Księżna wciąż się uśmiechała, ani trochę nie dotknięta usłyszanymi słowami. - Niczego od ciebie nie zażądam, pomogę z własnej woli. A mieszkańcy Krainy są jacy są. Mamy swoje przywary, chyba nawet więcej od zalet, ale to nas czyni unikalnymi.
Domostwo zaczęło wydawać hałasy. To znaczy, pewnie nie samo domostwo jako takie, tylko jego mieszkańcy, ale wyraźnie doszło do jakiegoś ożywienia.
- O, proszę. Obiad się już szykuje. Może chciałabyś się odświeżyć przed jedzeniem, albo przebrać?
Ponieważ kamień spadł z serca Alicji, teraz odważyła się na nieśmiały uśmiech.
- Chętnie. Choć pewnie nigdy nie będę wyglądać tak pięknie jak ty, pani.
- I pomyśleć, że ja ci kiedyś zazdrościłam wyglądu - odparła. - Mogłabym ci coś doradzić, jeśli chcesz - zaoferowała.
Ta propozycja nieco zdziwiła Alicję. Co prawda obecnie najbardziej interesował ją temat obiadu, ale skoro i tak musiała czekać...
- Chętnie przyjmę parę porad, pani. - Rzekła podnosząc się ze swojego siedzenia.
- Możesz pominąć to “pani”, kiedy jesteśmy na osobności - poprosiła Księżna. - Tytulatura jest ważna wśród ludu, ale w końcu byłyśmy razem w łóżku - przypomniała, również wstając. - Pamiętasz, gdzie jest łazienka? Ja przygotuję parę kreacji w sypialni, w której gościłaś.
- Tak p... Księżno. - rzekła z uśmiechem Alicja i skierowała się do łazienki, w której ostatnim razem doprowadzała swój wygląd do porządku. Nic się w niej nie zmieniło. Dalej była pełna ręczników i dywaników, jakby była futerkiem jakiegoś wielkiego stwora, który tylko udaje łazienki. Kolorowe buteleczki kusiły ze stolika, a umywalka i wanna mogły zapełnić się wodą za przekręceniem jednego kurka. Arystokracja żyła na poziomie niezależnie od tego, czy mieszkała w Anglii czy w Krainie Dziwów.
Blondynka spojrzała na to bogactwo, po czym powoli podeszła do zwierciadła, by się w nim przejrzeć. Miała rozwiane włosy, ale z estetycznych niedostatków to było tyle. No, jeszcze ubrudziła sobie trochę buciki spacerem.
Nie była jednak zadowolona ze swojego wyglądu. Skrzywiła się, po czym podeszła do misy z wodą i opłukała twarz z niewidocznego kurzu. Efekt był odświeżający. Woda nie była ani za zimna, ani za ciepła. Taka w sam raz. Słoiczki ze specyfikami kusiły zapachem nawet mimo tego, że były zakręcone. Wiedząc jednak - czy raczej nie wiedząc - czego spodziewać się po Krainie Dziwów, Alicja postanowiła przezornie ich nie dotykać.

Sypialnia też nie zdążyła się zmienić od ostatniej wizyty. Gustowny pokój na piętrze, zdominowany przez wielkie i wygodne i łóżko, na którym obecnie leżało bardzo dużo fatałaszków. Jakaś służąca musiała w międzyczasie przynieść wielkie, stojące lustro, bo jego akurat Liddellówna nie kojarzyła. Księżna stała właśnie przed nim i rozczesywała włosy. Sama zdążyła się już przebrać w elegancką, ale dużo bardziej wyzywającą, czarną kreację. Odsłaniała ramiona i choć z tyłu była długa, to z przodu odsłaniała nawet kawałek ud.
Na ten widok młodsza z kobiet aż przystanęła i lekko rozdziawiła usta. Księżna, choć już niemłoda, wyglądała doprawdy bardzo zmysłowo. Podłapała chyba spojrzenie Alicji w lustrze, bowiem odwróciła się z promiennym uśmiechem.
- Jeśli chodzi o twoje naturalne piękno, to mogę ci najwyżej zazdrościć - zaczęła lekko żartobliwym tonem. - Nie wyglądałam tak dobrze w twoim wieku. Ale jeśli chcesz wywierać piorunujące wrażenie, to musiałabyś trochę tego piękna wyeksponować.
Alicja podeszła onieśmielona z lekka, ale i zdeterminowana.
- Pokażesz mi? - zapytała cicho.
- Z przyjemnością, ale jak daleko chcesz się posunąć? - spytała poważnie. - Powierzchownie, czy gruntownie?
- Może... może tylko lekkie zmiany? Nie chcę całkiem się zmieniać... od razu. - Wyjąkała Alicja, czując lekką panikę na myśl o gruntownej zmianie wizerunku. Wyobraźnia podpowiadała jej bowiem jak bardzo wyuzdane mogłyby się okazać propozycje Księżnej.
- Jak wolisz. Zatem pominiemy wybór bielizny - zadecydowała starsza kobieta. - Zresztą, ty nie musisz niczego maskować, ani podtrzymywać - mrugnęła okiem i zaczęła zrzucać z łóżka pończochy, podwiązki i biustonosze. - Zatem zmienimy coś z wierzchu. Jakiś odważny ubiór. Może na początek chociaż pokażesz swoje nogi? - podsunęła jej czarno-błękitny komplecik.
- Ale... ale to przecież nie wypada. - Wzbraniała się Alicja, choć piękny strój kusił ja i przyzywał ulubionym zestawem barw.
- Nie wypada też robić fellatio swojemu siostrzeńcowi, a jednak to robię - rozłożyła ręce. W swoim stylu wybrała najbardziej gorszącą odpowiedź. - Myślę, że w porównaniu z tym pokazanie nóg nie jest takie straszne.
Dziewczyna na tę argumentację zaś zatrzepotała rzęsami, ale że nie znalazła stosownej riposty, po prostu zaczęła się rozbierać z sukienki, którą miała na sobie obecnie. Czuła na sobie spojrzenie Księżnej, ale ta dawała jej przestrzeń i nawet nie próbowała jej zawstydzać żadnymi uwagami.
O dziwo to Alicja, gdy była odziana już tylko w koronkową bieliznę i pończochy, spojrzała na Księżną i zapytała.
- Pomożesz mi z gorsetem?
- Uwierz mi na słowo, gdy powiem z przyjemnością - jej uśmiech przypominał trochę ten Cheshire. Czy kotka miała go po swojej pani, czy to po prostu było naturalne dla mieszkańców tego domostwa? - Bardzo ładne majteczki - pochwaliła ni z tego ni z owego, zaciskając mocno sznurki.
Blondynka aż zachłysnęła się powietrzem.
- Dziękuję... choć to służąca Kapelusznika je wybrała... - wysapała Alicja z trudem.
- Ma dobry gust - starsza kobieta nagle wsunęła nogę między uda blondynki. Przesuwając palcami po szyi, odgarnęła jej włosy z pleców i zawiązała węzeł. - Dobrze leży?
Gdy jej chłodne palce dotykały skóry dziewczyny, ta odruchowo napięła mięśnie i zadrżała. Dotyk Księżnej zdawał się mieć jakąś niezwykłą moc, bowiem teraz Alicja półprzytomnie spojrzała w odbicie lustrzane i dopiero po chwili wyprostowała się, by sprawdzić efekt.
- Tak... leży świetnie... choć jest ciasny.
- Trudno się oddycha? - spytała, odsuwając się. Kusiła, swoim zwyczajem, ale zgodnie ze swoją obietnicą nie robiła nic bez prośby Alicji.
- Trochę... - Przyznała dziewczyna, choć sama nie była pewna czy źródłem owej trudności w zapanowaniu nad oddechem jest akurat gorset.
- Nic dziwnego, całą pierś masz skrępowaną. Może w czymś z dekoltem byłoby ci lżej? - zaproponowała dość wyszukaną kreację. Spódniczka spływała warstwami gdzieś do wysokości kolan, a za gorset służyły jakieś zapiski. Były wypisane na wyprawionej skórze. - No i skoro już i tak jest tu gorset, to może zrezygnujesz z biustonosza? - zachęciła niezobowiązująco.
- Dobrze... - Dziewczyna zgodziła się, choć czuła, że pakuje się w kolejne szaleństwo. Żeby nie było niezręcznie, zapytała:
- A czy ty p... czy wiesz coś więcej o Lalkarzu? Dlaczego robi to co robi? Jakim jest... był człowiekiem?
- Nie wiem nawet, czy jest człowiekiem - przyznała, zerkając z zainteresowaniem na blondynkę. - Słyszę głównie opowieści. Że stworzył armię lalek i próbował podbić Krainę, że znęca się na ofiarami, że jest w konszachtach z Wiedźmą - wymieniała.
- Ta Wiedźma... mieszka gdzieś w pobliżu? - zapytała Alicja, pozbywszy się górnej części bielizny.
- Nie, nie - zaprzeczyła Księżna, wręczając dziewczynie ubranie. - Królowa wygnała ją poza swe ziemie. Nawet pociąg tam nie dojeżdża.
- Nie chciała ściąć jej głowy? - zainteresowała się Alicja, przyglądając się koszuli, którą powoli zaczęła wkładać. Miała ochotę się obrócić chociaż tyłem do Księżnej, lecz biorąc pod uwagę wspólne doświadczenia i fakt, że kobieta już widziała jej wdzięki, uznała, że byłoby to po prostu głupie. Toteż patrzyła teraz w oczy Księżnej, zapinając guziki na dekolcie.
- To rzeczywiście dziwne - przyznała starsza kobieta. Twarzą w twarz nie wypadało jej wędrować wzrokiem po odsłoniętych wdziękach Liddellówny. - Nie pomyślałam o tym wcześniej. Może się czegoś obawiała? To w końcu Wiedźma.
Zamyślona Alicja tylko skinęła głową i sięgnęła po gorset. Księżna, jak przy poprzedniej kreacji, postanowiła jej trochę pomóc przy wiązaniu, ale tym razem nie zaciągnęła niczego za ciasno.
- Pasuje ci - stwierdziła. - No, to jeszcze spódniczka.
Alicja posłusznie ubrała się w podawane przez Księżną rzeczy, po czym przejrzała się w zwierciadle. Po prawdzie nie bardzo widziała, by jej wygląd się zmienił, ale nie chciała sprawiać przykrości Księżnej. Szczególnie, że ta wydawała się wysoce zadowolona z efektu. Ale chyba mogła być zadowolona jeszcze bardziej.
- Czegoś tu jeszcze brakuje - stwierdziła i wnet stała już tuż przy Alicji. Objęła ją bez ostrzeżenia. Jedną dłonią powędrowała w dół, pod spódniczkę, ku udom. Drugą przesunęła po piersiach.
- Sztuką jest trochę odkryć, by wzbudzić zainteresowanie, ale nie na tyle by zaspokoić ciekawość - wyszeptała jej do ucha, podciągając kieckę w górę i obciągając dekolt w dół.
Zaskoczona Alicja jęknęła, lecz nie powstrzymywała Księżnej. Nieco zdziwiona patrzyła na swoje oblicze, które nagle jakby się odmieniło, przedstawiając młodą, prowokującą kobietę. Nawet jej ogromne, niebieskie oczy wydawały się naiwne... prowokacyjnie.
- To... ciekawe. - Przyznała.
- Prawda? Mogłybyśmy jeszcze cię jakoś uczesać, ale chyba już nam nie starczy czasu przed obiadem - westchnęła starsza kobieta, odsuwając się o krok. - Jeśli ci się nie podoba, mogę jeszcze zaoferować sukienkę, którą nosiłaś ostatnio. Również była kusząca.
Dziewczyna tylko skinęła głową, nie wiedząc co powiedzieć.
- Czy ja... mogę iść tak na obiad? - zapytała jeszcze.
- Nie widzę żadnych przeszkód. Wyglądasz smakowicie - zapewniła, mrugając okiem. - Ale czy mogę cię najpierw o coś spytać?
Blondynka skinęła głową twierdząco. Nie mogłaby wszak odmówić Pani tego domu. Przynajmniej nie odpowiedzi.
- Czy wizja mnie splecionej w miłosnym uścisku z moim siostrzeńcem jest dla ciebie podniecająca? - spytała bez ogródek.
Zapewne jeszcze niedawno takie pytanie wytrąciłoby Alicję z równowagi. Może nawet spowodowało jej ucieczkę. Teraz jednak, gdy odkrywała Krainę Dziwów na nowo, po trochu spodziewała się tego rodzaju pytania. I choć policzki jej pokraśniały, odparła krótko, nie spuszczając wzroku:
- Owszem.
Księżna, o dziwo, odetchnęła z dostrzegalną ulgą. Jakby ta odpowiedź uspokoiła jakiejś jej obawy. Zamiast jednak podzielić się swymi odczuciami, kontynuowała indagację.
- A jeśli po obiedzie położyłabym się na stole, rozłożyła nogi i pozwoliła mu się posiąść, co byś zrobiła? Uciekła? Patrzyła? A może chciałabyś się przyłączyć? - nie uśmiechała się przy tym zalotnie, ani nie mrugała. Pytała z zaskakującą powagą, choć przecież pytanie takie musiało być uznane za niedorzeczne.
Widząc jednak jej podejście, Alicja również zachowywała powagę. I tylko zaczesane za ucho włosy zdradzały nerwowość.
- Ja... nie wiem. To też zależy... czego wy byście chcieli.
- Książę to zakazany owoc i właśnie dlatego mnie tak podnieca - przyznała. - Ale to też sprawia, że mam opory mimo tego wszystkiego co już zrobiłam. Dlatego, gdy ktoś na nas patrzy, jest mi… łatwiej. To trochę jakby to akceptował.
Dziewczyna przełknęła ślinę. Czyżby miała być swoistym impulsem, który popchnie młodego Księcia w ramiona Księżnej?
- Ja... ja to akceptuję. Ale on też musi. - Wydukała wreszcie.
- Myślę, że nie będzie miał nic przeciwko - tym razem starsza kobieta uśmiechnęła się szeroko. - Wprost przeciwnie, myślę że uzna to za najszczęśliwszy dzień w życiu. Proszę tylko, byś zostawiła tu swój miecz na czas posiłku. Jeśli go zobaczy, to zapomni o całym świecie.
Wtem rozległ się dzwonek wzywający na obiad. Jakby tylko czekał na to, aż Alicja i Księżna dogadają się co do swoich planów na deser.

_____________________________
1 - grafika pochodzi z komiksu Grimm Fairy Tales: Return To Wonderland #6
2 - okładka gry Mansions of Madness: Second Edition
3 - grafika koncepcyjna z gry Assassins Creed: Unity
 
Zapatashura jest offline