Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2018, 00:59   #133
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Markiz chyba trochę stracił rezon, ale pochylił się nad ghulicą.
- Ach tak? - złapał ją za nogi unosząc mocno tak, że wypięła do góry pośladki doskonale eksponując cipkę. Także była mokra, rozchylona, otwarta, jeszcze usiłowała się poruszyć w tego rękach by jeszcze lepiej się ustawić pokazując mu, czego pragnie. Skoro pragnęła, otrzymała, chwilkę potem markiz wszedł w nią mocno wręcz uderzając.
- Ach! - krzyknęła ghulica, nie wiadomo, czy z bólu, czy z przyjemności, ale chyba to drugi bowiem chwilę później wygięła się, zaś na jej twarzy rozlało się gwałtownie rosnące napięcie zwiastujące przyjemność. Agnese uśmiechała się patrząc na nich. Dwoje jej cudownych, śmiertelnych kochanków. Rozcięła palec o kieł i wysunęła go w stronę markiza. By się napić musiałby wygiąć Gillę tak jak ją wyginał.
- Masz ochotę skarbie?
Skinął jedynie potwierdzająco, uderzając mocno, wchodząc w ghulicę, która nadziana na jego męskość dostawała właśnie orgazmu.
- Nie przerywa .... - wyjęczała, czy nawet krzyknęła poddając się całkowicie.

Wampirza piękność Agnese uniosła się lekko i przesunęła zakrwawionym palcem po wargach markiza, starając mu się nie przeszkadzać.
- Pij, musisz wymęczyć naszą kochaną Gillę. - Oparła dłoń na jego policzku, wsuwając kciuk do jego ust. Wiedziała, że jej krew doda mu sił, a ona chciała by miał ich dużo.
- Agnese … - jęknął chwytając jej palec w usta i wysysając. Nie przerywał wcale ruchu i widać było, że Gilla, która na moment jakby wróciła do siebie, ponownie jęknęła dochodząc znowu i jeszcze raz. Agnese dostrzegła, że z jej kwiatu pomiędzy płatkami oraz penisem zaczęły wypływać jasne krople nasienia, zaś markiz napełniony krwią narzeczonej wydawał się mieć ochotę. Wyszedł z ghulicy, która wymęczona leżała z rozłożonymi nogami pokazując, jak mocno była wypełniona, jak wiele jego nasienia z niej wpływa, zaś pewnie drugie tyle zostaje.
- Agnese - markiz patrzył chwilkę na uniesioną narzeczoną, która przyklękała podając mu krew. - Agnese, odwróć się, proszę, chcę cię - powiedział rozgorączkowanym głosem chwytając ją za ramiona. Wampirzyca przekręciła się, tak że znalazła się na rozpalonej Gilli. Przesunęła swymi piersiami po piersiach ghulicy, jednocześnie unosząc pupę i wystawiając ją dla Alessandra. Zakręciła pośladkami zaczepnie.
- Tak może być, mój narzeczony?
- Tak, kochanie, tak moja narzeczono, tak! Kocham cię, pragnę cię
- skoczył za nią, zaś jego wyprostowany drąg drżał przez chwilę trzęsąc się, dopóki nie spotkał się jego czubek wraz jej płatkami. Ułożył ręce na jej tyłeczku rozciągając go tak, że kwiatek Agnese jeszcze lepiej był rozciągnięty. - Muszę cię mieć - krzyknął niemal wchodząc w nią mocno, od razu głęboko, ostro posuwając po jej wewnętrznych karbkach ścianek. Dotarł do samego końca uderzając nawet troszkę w najdalszą część, szybko się wycofał, potem znowu uderzył. Wampirzyca miała na sobie zebrać owoce nakarmienia go krwią. Trzymał ją za pupę dłońmi, zaś jego biodra były naprawdę szybkie i głębokie, czuła te uderzenia, zaś na zewnątrz gwałtowne zetknięcia się jego woreczka ze swoimi rozdętymi płatkami. Wampirzyca była blisko. Jej ciało napierało na Alessandro, zaciskało się na nim, pragnęło go, a umysł i serce Agnese się z nim zgadzały. W tym szalonym pędzie, doszła zaledwie po kilku uderzeniach, wydając z siebie głośny okrzyk.
- Alessandro.. Alessandro… - Powtarzała jego imię jak mantrę, wykrzykując je przy każdym uderzeniu. Zwłaszcza, że po chwili jej narzeczony naparł na jej barki przygniatając ją tak, że musiała ułożyć twarz na ciele Gilli jeszcze mocniej, wręcz naciskając ją, A potem do tego doszedł jeszcze jeden ruch. Długie, szerokie męskie palce, całe dwa wpiły się bezpardonowo w jej drugi otworek do samych końcówek. Pozostały tam chwilkę poruszając się wewnątrz pupy tak, iż zaczęła czuć z jednej strony penisa, z drugiej właśnie paluszki. Aż wreszcie także zaczęły się wsuwać i wysuwać synchronicznie z jego ptakiem. Na ściance pochwy czuła, jak przez pewien czas pędzą obok siebie nawzajem naciskając się oraz jej delikatną ściankę. Dla Agnese która przed chwilą szczytowała, była to niemal tortura. Ale jaka przyjemna. Na zmianę pojękiwała i całowała ciało znajdującej się pod nią ghulicy.
- To takie wspaniałe… - ucałowała mocno skórę Gilli, zostawiając na niej malinkę. Była niemal otumaniona przyjemnością, kiedy poczuła, iż Alessandro nagle głośniej jękną, stał się sztywniejszy, zaś z jego końcówki wystrzeliło mnóstwo bladych, kleistych kropel uderzających w jej delikatne, pobudzone ścianki.
- Agnese!

Potem kolejny wystrzał uderzył niewiele słabszy od tego wcześniejszego. Jej wymęczone ciało odpowiedział spinając się po raz trzeci tej nocy. Agnese czuła jak jej szparka niemal boleśnie zaciska się na męskości markiza. Wampirzyca z rozkoszy ugryzła ramię Gilli zagłębiając w nim kły. Ostatkiem sił udało się jej powstrzymać przed piciem. Zamiast tego delektowała się ciepłem skóry, w której zagłębione były jej kły i gorącem wypełniającym jej kobiece głębiny. Czuła jak nasienie markiza, wypływa z niej spływając i drażniąc lekko poturbowane płatki. Była wypełniona przyjemnością, podobnie jak kąsana Gilla, ale nie markiz. Wyjął swój instrument z niej i co najciekawsze, wcale nie był osłabiony, wcale nie był mniejszy, wcale nie stał się miękki. Stał dalej, potężny pal wysunięty do przodu, czerwony oraz kapiący białymi kropelkami. Drżał podniecony.
- Agnese - wyjąkał - ja chcę dalej.
Agnese obróciła się kładąc się plecami na Gilli, tak, że jej głowa znalazła się między piersiami kobiety. Uśmiechnęła się do narzeczonego rozkładając nogi i ukazując swoje zaczerwienione płatki.
- Zapraszam kochanie.
Uśmiech Alessandro wskazywał, iż trafiła w sedno. Aczkolwiek faktycznie, markiz jurny niezwykle, jak każdy młodzian, który w dodatku przedtem nie miał nigdy okazji stracić swojego prawiczostwa, wykazywał już wcześniej wielkie chęci oraz spore siły. Jednak zazwyczaj po spełnieniu tracił zdolność przynajmniej na chwilkę, zaś tutaj ... Przynajmniej tyle mogło przelecieć przez myśl Agnese, zanim ponownie poczuła go w swojej jamce. Wbił się ponownie mocno oraz głęboko przytrzymując jednocześnie jej kolana podciągnięte i rozłożone. Signora leżała teraz po prostu na Gilli, która objęła ją mocno ściskając piersi, jednocześnie zaś poruszając nimi. Poniżej zaś jej kobiece gniazdko coraz mocniej i szybciej penetrował narzeczony.

Piękna wampirzyca Agnese wydała z siebie okrzyk. Czuła jak Alessandro boleśnie uderza o jej płatki. Przez sekundę jej ciało chciało nawet uciec, jednak przytrzymała je Gilla. Szybko ból przytłumiła rozkosz i wampirzyca mogła otumaniona przyjemnością poddać się swemu narzeczonemu, która trwała długo. Penis markiza był twardy, zaś wystrzał nie nadchodził. Rozdęte płateczki Agnese przyjmowały go pomiędzy siebie przytulając. Zaś Alessandro ciągle i ciągle działał. Orgazm! Niczym strzał przecięła jej ciało niespodziewana rozkosz. Później kolejna. Jej ścianki stały się tak potwornie wrażliwe, tyle że markiz nie ustawał jeszcze dłuższy czas doprowadzając ją do kolejnego obłędnego szczytu. Zaczęła krzyczeć wręcz! Właściwie nawet niemal nie czuła, kiedy wystrzeliwał w nią wreszcie nasienie. Wampirzyca prawie się podrywała. Gorący strumień wypełnił jej wrażliwe wnętrze, wywołując kolejny impuls. Jej ciało chciało się wyrwać od nadmiaru wrażeń, ale Gilla pewnie ją przytrzymała. Wiła się więc pod markizem w rozkosznych spazmach, a pokój wypełniały jej jęki, wymieszane z okrzykami. Z oczu popłynęły krwawe łzy, jednak na twarzy wyraźny był szczery uśmiech, kobiety spełnionej.

Mości markiz ciężko oddychał. Jego męskość trochę faktycznie zmalała, ale nie wróciła do normalnej. Alessandro faktycznie szalał.
- Nieźle, nie przypuszczałem - mruknął do siebie, jednak wampirzyca, choć dopiero dochodziła do siebie usłyszała. - Muszę podziękować – wymruczał cichutko. - Czy miałby ktoś ochotę na jeszcze? - spytał głośno.
Agnese zaczęła się śmiać cichutko. Stworzyła potwora... cudownego, kochanego potwora. Powoli sięgnęła do jego męskości i przesunęła po niej dłonią.
- Już ci nie wystarczam, mój piękny? - W jej głosie pojawiło się lekkie rozbawienie.
- Myślałem właśnie o tobie, jeśli jeszcze mozesz oraz masz ochotę - odpowiedział. Agnese dostrzegła, że jego męskość ponownie zaczyna się unosić całkiem szybko oraz przygotowywać na kolejne działanie.
Gilla spojrzała zdziwiona.
- Nono - wyrwało jej się. Zeszła powoli z łóżka siadają sobie na krzesełku tak, żeby mieć dobry widok.
- Hm… jeśli chwilę mnie porozpieszczasz - Agnese puściła jego męskość i ruszyła dłonią ku górze. Jej wzrok dokładnie studiował ciało Alessandro. Było wspaniałe i całkowicie należało do niej. Dotarła do jego ust i wsunęła swój paluszek między jego wargi. - Z przyjemnością będę kontynuować.
- Wobec tego wybierz proszę, najukochańsza, jak chcesz, byśmy to zrobili, ja zaś się dostosuję jak najbardziej chętnie
- widać było, iż wręcz markiza ciągnie do ponownej bliskości. Chciał jej szaleńczo. Ponownie gotowy czekał na odpowiedź licząc, że da mu znać, jak może sprawić jej największą przyjemność.
- Na początek, może ucałujesz, każdy mój fragment, który ci się podoba? - Wampirzyca uśmiechnęła się i ułożyła się wygodnie na materacu, rozchylając nogi, tak by jej wilgotny kwiat był dobrze widoczny dla Alessandro.

Uczynił to z wyjątkową ochotą oraz pośpiechem. Ulubione miejsce? Właściwe takim miejscem było każde miejsce na jej ciele. Dlatego Contarini wręcz została szturmem zacałowana, zapieszczona oraz zalizana. Markiz całował, ale tak bardzo mocno oraz szybko, że wręcz aż zdziwiła się ochocie markiza, któremu ponadto cały czas niemal stało. Owszem, dawały się niekiedy zauważyć chwile słabszej erekcji, która jednak szybko wracała do normy. Od czubka głowy do pięt, wszystkie najwrażliwsze miejsca, łącznie z jej szparką, piersiami, ustami, po prostu wszystko! Wręcz zjadał ją niemal, przygryzał miejscami zostawiając malinki na jej wspaniałym ciele. Agnese wiła się pod nim z rozkoszy, raz na jakiś czas zerkając na Gillę. Czuła jak jej świeżo napojone ciało regeneruje się j nabiera wigoru. Nie minęła chwila, a jej szparka, wciąż rozpalona, zaczęła niemal drżeć z tęsknoty za jego męskością.
 
Kelly jest offline