Chyba będzie musiał się przyzwyczaić do tego, że w rozwikłaniu całej tej sprawy, będzie zdany tylko na siebie. Nikt mu nie pomoże… Nie chcą, albo nie mogą, tak jak w przypadku pani adwokat. Najlepiej zakryć się za tajemnicą adwokacką, a on będzie się męczył sam ze sobą, cały czas nie wiedząc kim jest.
Trzeba ruszyć w drogę, trzeba zacząć coś kombinować. Gdzieś tam na pewno będzie w stanie odnaleźć odpowiedzi na wszystkie dręczące go pytania. Musi tylko opuścić w końcu ten przeklęty szpital i ruszyć w drogę. Nie wiedział tylko za bardzo od czego zacząć.
- Oczywiście, że nie jestem usatysfakcjonowany… Ale w sumie na co ja liczyłem? Wiedziałem, że od pani i tak się niczego nie dowiem… – było to trochę niesprawiedliwe z jego strony. Kobieta po prostu nie mogła mu nic więcej powiedzieć, jakby to zrobiła, pewnie zwolniliby ją z pracy. Dowiedział się jedynie o kancelarii ze stanu Maryland. Może warto zacząć od tego.
John nie czekając dłużej, zostawił swój odcisk palca na każdym dokumencie, który podała mu pani adwokat.
- Jeżeli to wszystko, chciałbym w końcu stąd wyjść – powiedział niecierpliwym tonem. Wstał od stołu, zabrał torbę ze swoimi rzeczami, upewnił się, że paczka papierosów i zapalniczka są w kieszeni i ruszył do wyjścia.
Nagle zatrzymał się tuż przed progiem, odwrócił się w stronę sanitariusza, szybkim krokiem podszedł do niego i wyrwał mu z rąk zdjęcia policyjne.
- To akurat, może mi się jeszcze przydać – rzucił krótko i wyszedł z sali. |