Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2018, 21:03   #79
Slan
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Na posterunku
Hasis popatrzyła ze smutkiem na Marko.
- Mój starszy rozstał się niedawno z takim jednym marynarzem, podłym i niestałym człowiekiem, sami wiecie jaki to zawód. „Nowy chłopak w każdym porcie”. A policjanci to ludzie stali, którzy są nie skorzy do zmieniania partnerów jak rękawiczek. Albo taki Lee, ile to już lat – popatrzyła na partnera.
- Chyba dziewiętnaście… Ale nadal nie mam ochoty o tym mówić. To było znacznie więcej niż trudne rozstanie - - głos starszego policjanta był ponury i pełen bezgranicznego smutku.

Jadeitowy Sen

Dziewczyna zrobiła wielkie oczy. Potem trochę otrzeźwiała, choć nie całkiem
- Coo! Ale Zheng… Ty nie jesteś Zheng! Ty jesteś Psem! Ratunku! Badyci atakujo! Biją! Niewolą ludzi! Handlarze kobiet! – skuli ją i zalała się łzami. Pozostała dwójka jednak nie stawiała oporu. Kobietę na podłodze musieli nieść, a mężczyzna z fajką zrezygnowany nie stawiał oporu. Kobieta krzyczała i płakała, lecz nikt z gości i obsługi nie zwracał na nich uwagi, jakby tego typu błagania były na porządku dziennym. Wreszcie w radiowozie się uspokoiła, tylko powiedziała.
- Zheng, Mako i Cień was załatwią. Zobaczycie. Nie będziecie wiedzieli nawet kiedy wam te durne psie łby z pleców pospadają! – wysyczała cicho.

Na posterunku odprowadzono wszystkich do aresztu, choć do nieprzytomnej kobiety wezwano lekarza, który postanowił zabrać ją do szpitala więziennego na obserwacje, a zarekwirowane dobra trafiły do policyjnego magazynu. Przeszedł czas na przyszykowanie się do koncertu.

Aiko
- To nie tylko o to chodzi! Nie możemy pozwolić, aby nas okradano. To godzi we wszystkich słabych i bezbronnych, a po za tym wydałem całe swe oszczędności na tę kolię. Może opowiemy o tej strasznej zbrodni naszemu Marko, temu sąsiadowi policjantowi z republiki, co umówił się z tobą na kawę – Hideki Gestykulował energicznie, a ich gość na klatce schodowej uniósł rondo kapelusza i Aiko mogła zobaczyć jego zimne, stalowoszare oczy. Nie było w nich zła, tylko coś znacznie gorszego, tak czysty brak dobra i jakichkolwiek wyższych uczuć godny nie człowieka ani ducha, a żywej maszynie uwięzionej w nędznym ludzkim ciele. Nie widać było w nich zła, zło to kategoria moralna, a jedynym celem owych zimnych niczym samo serce lodu oczu było rejestrowanie świata takim jakim jest, be żadnych filtrów nakładanych przez Delikatny ludzki umysł. Dla ich właściela tego typu zabezpieczenia nie były potrzebne. On mógł oglądać samo jestestwo zła, i nawet nie wzdrygnąć się, najwyżej ziewnąć ze znudzenia wywołanego marnowaniem je cennego czasu, który mógłby spożytkować na poważniejsze zajęcia, na przykład sprawdzanie co ludzie mają w środku.
- Policjant z republiki znany jako marko? Być może już się poznaliśmy. Wielce byłbym rad go spotkać – rzekł przybysz głosem, który zdradzał podobny poziom zainteresowania jak ten oczuwany przez wilka, który osaczył bezbronne Jagnindyczątko w lesie i zamierza pożreć je żywcem skamlące o litość, bo właśnie błagania o miłosierdzie osaczonej ofiary czynią zeń prawdziwego władcę śmieci i życia.
- A to bardzo fajnie! Może przyjdzie pan niespodziewanie, gdy moja siostra będzie piła z nim kawę. Wie pan, takie nagłe wejście pana i spotkanie z dawno niewidzianym przyjacielem byłoby naprawdę piękne i to wszystko na oczach mojej samotnej, pięknej, mądrej, pracowitej i samotnej siostry. – zawołał Hideki wyraźnie zachwycony perspektywą spotkania.
- To byłoby przeżycie niesamowite i jedyne w swoim rodzaju, którego nikt by nie zapomniał – słowa gościa brzmiały niczym zapowiedź końca świata z ust nieomylnej wyroczni przekreślająca wszelkie plany i marzenia.
Gdy gość udał się do wyjścia Hideki rzekł siostrze na ucho.
- Widzisz! Jednego dnia spotkałaś dwóch miłych panów. Powinnaś wziąć to sobie do serca, bo jeszcze skończysz jak samotna stara panna. Chyba, że wolisz dziewczyny, alevjeśli wtedy spikniesz się z kimś takim jak ta policjantka, to się wyprowadzam i twój biedny sponiewierany rozum zabieram ze sobą… I pewnie dostane nań alimenty po pierwszej rozprawie – na końcu zaczął zażarcie gestykulować.

Na koncercie.
Koncert na którym miała wystąpić Aibo był największym tego typu, lub mówiąc szczerze jakimkolwiek w całym porcie w ciągu roku. Przybyło czterdzieści tysięcy ludzi, z których najwyżej jedna szwarta miała bilety, reszta postanowiła się zebrać wokół parku akademiczkiego, by przynajmniej w oddali posłuchać muzyki. Wielu z nich należało do różnych organizacji takich jak Bractwo dwóch światów noszące duże kolororiwe transparenty, Azulci noszący swe ponure i groźne sztandary zapowiadające przybycie prawdziwego dziecdzica heroicznej księżniczki, pacyfistów protestujących przeciw polityce Deski, Unionistów popierających politykę Deski, progresy wistów chcących wprowadzenia w mieście prawdziwej demokracji, zwolenników Awatar i Anarchistów chcących być się z kimkolwiek. Nie brakowało też ulicznych sprzedawców oferujących chyba nie trujące smakołyki. Marko i Daichi pilonowali zachodniej części błoni koncetowych, niepokojąco stłoczeni między obydwiema masami ludzi. Daichi ze zdziwieniem dostrzegł, że Ginger nie przybyła na koncert, a Marko zobaczył, że ogólnie mało tutaj jest duchów, zwłaszcza tych starszych i potężniejszych. Byli uzbrojeni i odziani w zbroje. Koło nich przejeżdżała pani Tsuki, matka dziesięciorga dzieci z dziewięciorga ojców, które ją otaczały i zaganiały klientów do jej wózka sprzedającego kotlety podejrzanego autoramentu.

Tymczasem Aiko z bratem i jego kumplami, którzy jakimś cudem przybyli i zdobyli wejściówki. Odziana na trupiolado Blask promieniała stojąc przy Hidekim, który w nieprzytomnym oczekiwani wpatrywał się w trybuny, na których na saksofonie grał jakiś dziwny mag wichru.., Oczekiwali…
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline