Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2018, 02:29   #19
Zell
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację
Dziewczyna czuła podekscytowanie zmieszane z obawą, gdy usiadła przy ostatnim wolnym stoliku naprzeciw swojego byłego chłopaka. Całą drogę próbowała nie myśleć o tym dziwnym odczuciu, jakby był on zawiedziony jej obecnością, ale nie była w stanie tego od siebie odegnać.

- Musisz być potwornie głodny. - uśmiech Eileen miał maskować jej nerwowość - Co chcesz zjeść?

Steven nie spojrzał nawet na kartę, która leżała na stoliku. Był tutaj stałym bywalcem.

- Dla mnie New Yorker z frytkami - uśmiechnął się lekko. - Dla ciebie grillowane warzywa?

Pamiętał jej ulubioną potrawę.

Eileen uśmiechnęła się do Stevena i skinęła głową.

- Tak... Dokładnie tak. - skryła pod stolikiem dłonie, aby jej dawny chłopak nie widział ich drżenia - ...wciąż pamiętasz.

Steven odrzucił grzywkę.

- Nie zapomniałem tego co nas łączyło Eileen - uśmiechnął się blado. - ale musisz w końcu zaakceptować to, że to już przeszłość.

- Dlaczego? - zapytała, ale zaraz sprecyzowała - Dlaczego to ma być przeszłość? - spojrzała na blat stolika - Zmieniłam się, Steven. Nie popełniłabym takich błędów…

- To już nie ma znaczenia - uśmiechnął się smutno. - Eily, wsiadłaś do pociągu i ten pociąg odjechał. Teraz jestem z Breanne. Jest nam ze sobą dobrze - wzruszył ramionami. - Im szybciej się z tym pogodzisz, tym szybciej będziesz mogła być szczęśliwa… z kimś innym - podkreślił. - Złożę zamówienie.

Wstał i odszedł do baru.

Eileen poczuła gorzkość w gardle, patrząc na odchodzącego Stevena. Schrzaniła wtedy i wiedziała o tym. Schrzaniła. Czemu on jej nie jest w stanie przebaczyć, nie będą znowu razem? Ta Breanne na pewno jest obrzydliwym babsztylem, nic ciekawego.
Na pewno.
I z kim niby ma się według niego związać? Nie ma nikogo przecież, tylko z Shawnem łazi... a przecież on się nie nadaje na jakikolwiek związek. Nawet jeżeli by zechciała.

Wyciągnęła swojego smartfona i położyła go na stoliku, po czym zaczęła bez zainteresowania przeglądać kanał, jaki robił za jej "pracę".

Wrócił chwilę później z tacą z dwoma talerzami i dwiema butelkami coli. Potrawy pachniały znakomicie.

- Smacznego - powiedział. - Chciałaś o czymś porozmawiać Eileen… o czymś innym niż nasz były związek?

Dziewczyna bez pośpiechu zaczęła przeżuwać jedzenie, które w tym momencie wydawało się jej mieć smak tektury. Przełknęła jednak, starając się skupić myśli na innych sprawach niż związek.

- Miasteczko. - zwróciła uwagę na niewygaszony ekran telefonu leżącego niedaleko talerza - A raczej... - na chwilę zatopiła się ponownie w oczach Stevena - ...jego niechlubne miejsca. Te, które się unika. Potrzebuję wiedzieć gdzie są... - zakręciła smartfonem po blacie - ...aby się tam udać.

Spojrzał na nią uważnie.

- Zawsze szukałaś kłopotów - skwitował. - Niechlubne miejsca?

Okroił kawałek soczystego steka po czym wpakował go do ust. Myślał przez chwilę żując.

- Cała wschodnia część miasteczka jest pełna pustostanów i niezbyt przyjemna. Dużo osób straciło pracę i... hmmm... za mało? To może stare hangary po południowej stronie kopalni, w których została reszta sprzętu po jej zamknięciu? Ta część, która już się nie nadawała do sprzedania. Większość i tak została już rozszabrowana przez złomiarzy. Niebezpieczna okolica i nie polecam się tam pojawiać samej - spojrzał na nią groźnie, po czym się uśmiechnął i wrzucił kolejną porcję jedzenia do ust. - Chociaż to na pewno cię nie powstrzyma - dodał gdy już przełknął. - Jeżeli mówimy o niechlubnych miejscach - dodał jeszcze po chwili zastanowienia, - jest jeszcze garstka indian za więzieniem stanowym. Taaak... Myślę, że to najbardziej niechlubna część historii miasteczka. Chyba nie zamierzasz tam chodzić sama, co?

- Zgłaszasz się na ochotnika, aby mi towarzyszyć? - zapytała niewinnie Eileen - Bo tak, mam zamiar się udać, w któreś z tych miejsc... albo we wszystkie. Nie boję się iść sama, duża jestem... a i tak w razie czego... - skrzywiła się - ...nikt płakać za mną nie będzie.

- Nie - roześmiał się uroczo poprawiając włosy. - Nie jestem taki szalony jak ty. No cóż… - otarł usta chusteczką, - muszę już lecieć. Wpadnij kiedyś i opowiedz jak ci poszło. - Wstał. - Nie daj się zabić wariatko!

***
Patrzyła bez wyrazu na miejsce, gdzie jeszcze przed minutami siedział Steven. Sama wciąż zajmowała to samo krzesło i choć zawsze uwielbiała to danie, to teraz nie była zainteresowana rozgrzebanymi warzywami na talerzu.

On nie rozumiał.

Nie chciał rozumieć.
Jak wszystko by zrobiła dla niego.

Ciągle pamiętał.
Przeszłość.

A ta przeszłość też przecież pamięta.

I wciąż kocha.


Eileen zwróciła wzrok na smartfon, przesuwając palcem po jego ekranie. Jej kanał otworzył się posłusznie, ale zamieszczona na nim treść i ludzkie odczucia ukryte w komentarzach... miały ten sam posmak kartonu, co stojące przed nią warzywa. Czemu Steven jej nie chce przebaczyć? Dlaczego...

Miał inną, młodszą.
Pustą gnojówę, kurwę zwykłą.

Czy w taki sposób...
...chce się odegrać...
...jak i ona chciała lata temu?


Zamknęła przeglądarkę w komórce, aby wybrać numer Shawna. Chciała płakać, szukać pocieszenia w kimś, komu najbliżej do określenia "przyjaciel", ale nie wiedziała czy to zrobi. Czy okaże słabość...
Steven nie był zachwycony jej chęciami odwiedzenia tych "niebezpiecznych" miejsc. Co z tego? Jeżeli by mu na niej naprawdę zależało poszedłby z nią. Skoro też mówi, że nie jest tak szalony co ona - to czemu kiedyś to szaleństwo mu nie przeszkadzało? Czemu dziś musi iść z Shawnem lub nawet sama do tych hangarów?
W końcu...

Wszystko ma znaczenie.
Bo ona nigdy nie zapomni.
I nigdy się nie pogodzi.

A Steven w końcu to zrozumie.


 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.

Ostatnio edytowane przez Zell : 27-03-2018 o 07:44.
Zell jest offline