Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2018, 15:37   #54
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację

Ostatni Akt

W ciemnościach każdy usłyszy twój krzyk

Ionachkt wylądował pomiędzy buntownikami.
- Wróg! - ryknął jeden z tych co mieli na oczach noktowizory. Ich spojrzenia się spotkały. Robakowate oczy wejrzały zdało się w głąb duszy buntownika. Uczucie którego w tym życiu nie zaznał narosło w nim z intensywnością wodospadu. Krzyknął przeraźliwie przewracając się na ziemię zamiast zalać aptekarza płynnym promethium. To trwało tylko chwilę. Dwa cięcia miecza i jedna struga plugawego ognia i grupa była martwa. Ionachkt poruszał się powoli, ale nieubłaganie, a w walce jego ostrze cięło szybciej niż zdawało się być możliwym dla jego napuchniętej, powykrzywianej fizjonomii. Jakby dary Nurgla nie dbały o czyjeś poczucie logiki, czy rozsądku…

~ Zbyyyt wwwolnooo… ~ odezwał się w jego głowie głos którego nie słyszał od rozbłysku Astronomicanu. Słowa były przeciągłe i leniwe. Jakby całe godziny miało zająć wypowiedzenie ich, ale niosły ze sobą więcej treści niż powinny. Jakby samo ich usłyszenie naprowadzało Ionachkta na wnioski które miał wyciągnąć. “Buntownicy są znacznie dalej niż się wydaje”. “W tym tempie nie zdążysz uratować Czterdziestej Dziewiątej Woli Typhusa. Obrzydliwy, gulgoczący śmiech rozległ się na skraju świadomości Ionachkta.

- Wiem geniuszu, że za wolno, ale ty pewnie siedział byś na swojej śmierdzącej dupie i nie robił nic. Obaj wyznajemy Nurgla, ale mierzi mnie twoja apatia. Chcę żeby Nurgle dał mi nieśmiertelność, a nigdy jej nie osiągnę jak nam rozpieprzą ten statek - Ionachkt podjął zaczepkę, ale nadal z pełną determinacją szukał buntowników. - Już raz ci powiedziałem, że dopóki starczy mi sił będę z tobą walczył i nie pozwolę się kontrolować, bo chcę wyznawać Nurgla na mój sposób a nie twój. Mnie interesuje ewolucja, a nie entropia, ale nie spodziewam się żebyś to zrozumiał swoim zdegenerowanym umysłem.

Ionachkt usłyszał w swej świadomości plugawe warknięcie i jakby mentalnie splunięcie.
~ Staałłłośććć… to jedyne ccoo zosstaje ~ przed oczami duszy Ionachkta stanął widok gwiazd. Niepojęcie potężnych, trwających dłużej niż życie w galaktyce. Stałych. Nieewoluujących.
~ Typhus chcsse ten okrętt, więc okręęt nalleży do Typhusa ~

- I co masz zamiar z nim zrobić gdy w próżni zostaną tylko jego kawałki? - Ionachkt zatrzymał się gdyż w korytarzu z lewej usłyszał szuranie, szczeknięcie metalu i jakieś szepty. - Będziesz miał wtedy swoją stałość, mnie też ogarnie stałość, a póki żyję ten stan mnie nie interesuje. - Odpalił racę i cisnął w kierunku z jakiego dobiegł go głos. Dostrzegł trzech buntowników próbujących wcisnąć się w ściany przed aurą zalewającego ich światła. - Jak buntownicy zniszczą najważniejsze komponenty statku to też niewiele będziecie mieli z niego pożytku. - Konsyliarz ruszył korytarzem w kierunku wroga. - Idę po Was! - zwrócił się tym razem do buntowników. Słyszeli go ale jeszcze nie byli w stanie dostrzec. Posłali w jego kierunku kilka niecelnych strzałów. Gdy pojawił się w zasięgu światła puścił strugę z miotacza. Jeden z mężczyzn momentalnie padł martwy, drugi z terminalnymi obrażeniami zaczął wyć z bólu, a trzeci mamrocząc coś w przerażeniu zaprzestał walki i zaczął odpełzać w najdalszy kąt. Ionachkt podszedł do rannego i uciszył go miażdżąc mu czaszkę ciężkim butem, a następnie skierował się w kierunku uciekiniera, który właśnie dotarł do końca korytarza technicznego.

Gdy aptekarz mordował, jego ludzie także walczyli, choć im nie szło to wcale tak łatwo, ani bezpiecznie. Wielu ginęło, mimo przewagi percepcji jaką im zapewniono.

~ Mmam rozswiązanie… Mmogę zzalać ccałę enginnarium morrowym powietrzszem ~ przed oczami duszy Ionachkta stanął obraz. Rytuał, bardzo potężny, który zaleje całe enginarium wirusem… chorobą zdolną zabijać w ciągu sekund. Widział też swoich ludzi… umierających jako paliwo dla rytuału. Ich dusze miały go zasilić.

- Plan dobry, ale potrzebujemy naszych ludzi. - Ionachktowi nie przeszkadzało prowadzenie dialogu w czasie rzezi jakiej dokonywał. Dodawało to wręcz lekkiego aspektu szaleństwa do jego postaci. - To głównie cywile, a kto potem będzie obsługiwał statek? To samo tyczy się też radnych. Umiesz ich zastąpić na ich stanowiskach?

~ Zdecydować musisz… ~ powiedział krótko a Ionachkt zrozumiał, że demon każe mu porównać co jest ważniejsze… kilka setek ludzi czy silniki Ostatniej Nadziei.

- Ale ty mnie wkurwiasz… - rzucił ze złością konsyliarz - ... a najbardziej tym, że możesz mieć rację. Pokaż mi jeszcze raz ten rytuał - polecił heroldowi i skierował swoje kroki z powrotem do wejścia. - Zmiana rozkazów! Przegrupować się w okolicy barykady! - rzucił na lokalnym kanale.

Chwilę potem Ionachkt zebrał pozostałości swojego doborowego oddziału.
- Działamy za wolno, a ja nie pozwolę ta no żeby ci posrańcy wysadzili statek. Pora na radykalne kroki. Ci co są ze mną i są gotowi przejść na stronę Nurgla przeżyją, a reszta skończy marnie. Bardzo marnie. Tym na barykadach nie daję wyboru. Macie go tylko wy.

- Przesuńcie tych z barykad w głąb enginarium i zabezpieczcie flanki. Ja zajmę się resztą. Powiedzcie im, że mają pilnować aby nikt z buntowników nie uciekł kiedy będę odprawiał rytuał. Gdy skończymy tutaj zajmiemy się resztą statku.

- Hudd'Rhagor - Ionachkt wezwał Herolda. - Przyjmij moich wybrańców w poczet sługów Nurgla. Potrzebuję ich, a dary jakie otrzymają niech ochronią ich przed naszymi metodami walki - wypowiadając te słowa Konsyliarz przystąpił do rytuału.

~ * ~

Kilka minut później wszystko było gotowe do rozpoczęcia
~ Jak się zgodzą będzie łatwiej.
- Co?
~ Ich zgoda poprawi efekty.
Ionacht zaklął pod nosem i zwrócił się do swoich ludzi
- Zgadzacie się?
Odpowiedziały mu konsternacja i zdziwienie
- Zgadzacie czy nie?! - warknął groźnie i tym razem dali się przekonać i zgodzili się nawet nie wiedząc na co. Nie aby samodzielne myślenie było kształtowaną cechą wśród motłochu czterdziestego pierwszego milenium…

~ * ~

Pierwszych siedmiu zginęło z ręki Ionachta. Była to liczba Nurgla. Jedynie jeden z nich rozumiał co się działo. Devlin, zdolny do myślenia, o wielkim potencjalne i ambicjach. Nieszczęsny w ponurym mroku czterdziestego pierwszego milenium gdzie potencjał, czy ambicje nie miały żadnego znaczenia, a jedynie aktualna potęga i łaska losu…

Tych siedmioro było pierwszym aktem. Z ich dusz demon wydestylował dość mocy by samemu kontynuować. Pozostałe dziesiątki padały jak muchy. Nienaturalnie szybko zżerani przez entropię. Ich umierające ciała lgnęły do siebie. Człapały i czołgały aż zebrały się w wielką górę, piętrzącą się niemal aż pod sufit, błyskawicznie przeobrażającą się w kupę gówna i rozkładu. Cały czas w ruchu. Cały czas drgającą i przewalającą się jakby w niej wciąż żyli ludzie. Zebrał się bąbel trujących gazów gnilnych. Potem kolejny i jeszcze dziesiątki. Wybuchając rozrzucały nieczystości po całym korytarzu, a sam Ionacht tylko mógł widzieć, że z każdego z nich wypełzała mała świadoma kulka gówna i nieczystości...


Mała, że sięgała konsyliarzowi ledwie kolan. Nieporadna i na swój plugawy sposób niewinna. Jakby właśnie się narodziła. Usłyszał rozkazy. Nie rozumiał mowy, bo nie było w niej słów, ale na komendę spoważniały. Wstały z tyłków, czy pleców i poboegły w stronę wybrańców Ionachta. Nie widzieli ich. Nie wiedzieli co się dzieje, a wielu zwyczajnie odwracało odmawiając patrzenia na ten horror i na to co zrobiono z ich towarzyszami i przyjaciółmi. Prawdopodobnie kilku z tyłu już wzięło nogi za pas i czy można ich winić? W tym czasie nurglingi dotarły do tych co zostali…

W wizji jaką Hudd'Rhagor ukazał przed oczami Ionachkta stało kilkadziesiąt gwardzistów o chorobliwym wyglądzie. Wizja znikła, a zaraz po niej zobaczył ich jeszcze raz, ale tym razem wszyscy tworzyli stos martwych, rozkładających się zwłok, z którego wydostawało się siedem potężnych sylwetek demonhostów Nurgla.
- Wybieeeeeraaaj - pytanie pojawiło się w głowie konsyliarza zaraz po tym gdy druga również wizja zniknęła.

Ionachkt zawahał się chwilę. Mniejsza ilość, ale potężniejszych, sługów będzie miała nieco mniejszą wartość bojową, ale mimo wszystko będzie bardziej odporna na straty i inne wpływy płynące od Lorda Zepsucia. Druga opcja, na którą się zdecydował, wydawała się najlepszym rozwiązaniem.

Nurglingi w jakiś sposób poznały jaką decyzję podjął konsyliarz gdyż rzuciły się na ludzi, których rytuał jeszcze nie pochłonął. Zaczęły żywcem rozszarpywać ich na kawałki i zaciągać na stos identyczny z tym jaki Ionacht widział w swojej wizji.

Nagle okrętem zarzuciło...
Fala uderzeniowa przeszła korytarzami zrywając zwłoki i miotając nimi wgłąb. Ionacht był jedynym który utrzymał się na nogach i to z trudem. Huk miał moc by przebijać bębenki, a nadchodząca za nim fala gorąca z pewnością posłałaby ludzi na dok medyczny z ciężkimi poparzeniami. Grom trwał. Reakcja łańcuchowa cały czas zachodziła choć już nie z mocą jak inicjująca eksplozja. To Generator Pola Gellara płonął. Już nic nie można było z tym zrobić więc nie było sensu się tym dalej przejmować, tym bardziej, że głos Herolda skupił większość jego uwagi.

~ Usuń się z drogi… ~
Usłyszał Ionacht w głębi umysłu.
~ Nadchodzi ~
Wspomniał demon i przed świadomością astartes stanęła wizja nadlatującej fali entropii… Miał parę minut nim przerżnie się tędy wgłąb enginarium i zabije wszytstko na swojej drodze… nowa gwardia Ionachta miała być na to odporna, ale sam Ionacht tylko częściowo.
- Cholernie jestem ciekaw co takiego wykombinowałeś Hudd'Rhagor - konsyliarz powiedział jednocześnie do siebie i Herolda. - Szkoda że nie mogę popatrzeć z bliska - jego ciekawość była autentyczna.
Ociągając Ionachkt ruszył w kierunku wyjście z enginarium.
- Jak daleko muszę się oddalić? - zapytał.
Wcześniejsze wizja nieco się rozszerzyła. Uzupełniła. Ionacht widział entropię przewalającą się jednym konkretnym korytarzem i widział pomieszczenie techniczne, kilkadziesiąt metrów od niego, w którym miał być całkowicie bezpieczny.

- Ionachkt do mostku - w czasie drogi konsyliarz otworzył kanał Rady, ale usłyszał tylko szum statyczny. Przeprowadził kilka szybkich testów. Voxy nie działały. Był odcięty od komunikacji.

Ionachkt był zaciekawiony tym co mogło właśnie wydarzyć się na statku i postanowił to sprawdzić. Zadanie jakie tyczyło się Enginatorium uznał za wykonane, a awaria VOX oznaczała, że kolejnego nie dostanie. Musiał działać sam. Teraz zatem przyszła pora na dalszą część statku. Najpierw postanowił poczekać na swoją nową gwardię, która zaraz powinna do niego dołączyć, a następnie udać się jedyną drogą, która prowadziła do Generatorium. Było to drugie według niego miejsce pod względem istotności dla ocalenia statku.

Doszedł do miejsca wskazanego przez demona i zamknął się w nim. Teraz musiał chwilę odczekać.
~ Pokażę ci… ~
Oczy duszy Ionachta się otworzyły i dostrzegł energie warp płynące w okolicy. Widział też to co mu specjalnie wskazywano. Wielką falę nekrotycznej energii. Nie wiedział skąd się ona wzięła, ale przewalała się korytarzami, po drodze przeszła przez jedno skrzydło buntowników wybijając je do ostatniego w ciągu sekund. Zbliżała się. Kątem oka widział także człapiące powoli sługi. Były na jej drodze, ale ich egzystencja odporna miała być na ten rodzaj entropii.

Dotarła. Przewaliła się obok… ledwie kilka cali grodzi od niego. Z tak bliska wyglądała… nie wiedział jak to opisać? Pięknie? Morderczo? Potężnie? Jakoś. Odporowadził ją spojrzeniem gdy ta fala wleciała i obejmowała enginarium. Całe. Nikt nie mógł przeżyć.

Przyszło mu na myśl, żeby zapytać Hudd'Rhagor’a czego od niego chce i jaki jest jego cel, ale rozmyślił się. Przecież się już tego domyślał. Herold chciał statek. Stracił swoją powłokę i wykorzystał jego samego aby dokończyć zadania. Ionchkt jest mu zbędny i pochłonie go jak tylko konsyliarz osłabnie. Nie ma sensu na żadne układy. Nie ze sługą Nurgla… oni nie uznają półśrodków. Konsyliarz musi wykorzystać jego moc, a potem się go pozbyć.

Z zamyślenia wyrwały go demonhosty Nurgla. Byli okazali. Potężni. Każdy z nich był wart przynajmniej dziesięciu zwykłych gwardzistów. Ich pojawienie się informowało o tym, że rytuał dobiegł końca i walka o Enginerium jest zakończona. Konsyliarz wydał im rozkaz udania się za nim.

Odgłosy i widok przedpola Generatoirium jakie wyłoniły się zza zakrętu korytarza sugerowały, że walka dobiegła końca. Na szczęście zwycięzcami okazali się sojusznicy, a konkretnie szarańcza Amona.

Ionachkt przyspieszył kroku aby znaleźć Radnego i wymienić z nim informacje o obecnej sytuacji gdy nagle wyczuł mentalny oślepiający błysk i usłyszał wewnętrzne warknięcie Hudd'Rhagor’a, ale pod gniewiem wyczuł strach.

Kilka sekund później uderzyła w niego fala o sile identycznej z tą jaką eksplodowało pole Gellara. Różnica polegała na tym, że była ona psychiczna, a nie fizyczna. Czuł jakby każda komórka jego ciała umierała indywidualnie. Wtedy ogarnęła go eksplozja. Granaty Plagowe wybuchły uwalniając morową chmurę a Ikona Rozkładu zapłonęła szarym ogniem i spłonęła do szczętu.

Gdy uczucie psychicznej agonii minęło potrzebował kilka sekund aby jego mózg potrafił na nowo interpretować informacje jakie płynęły z receptorów.

Nadal stał na nogach. Rozejrzał się. Czterech z siedmiu jego gwardzistów powoli podnosiło się z ziemi. Trzech leżało w bezruchu, w którym pozostaną już na zawsze. Tknięty przeczuciem podniósł swój miotacz na wysokość oczu. Jego obawy się potwierdziły - on również był “martwy”.
Ionachkt ze złością cisnął go jak najdalej od siebie i zaczął rozglądać się za nową bronią.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.

Ostatnio edytowane przez Raga : 27-03-2018 o 20:25. Powód: Update
Raga jest offline