Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2018, 20:25   #7
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Tymczasem, Eddie
Bang! Rozbrzmiał granat błyskowy. Moment później Eddie wylądował wewnątrz pomieszczenia, o mało nie wypadając z niego, gdy eksplozja ścigacza piętro niżej lekko zatrzęsła wyższymi. Eddie nie wiedział, ile bakterii może znajdować się w jednym centymetrze sześciennym mazi, którą zamieszkują. Nawet gdyby jednak wiedział, nie znał terminów na opisanie ich liczby w tym pomieszczeniu. Ściany i sufit były zgrubiałe od plazmy, a na podłodze miał jej po kostki.
Niebieskoskóry wylądował naprzeciw szukanej kobiety. Miała ona wbitą w bark strzałkę wystrzeloną wcześniej przez Karasu. Leżała na ziemi nieprzytomna. Jej ciało zanurzało się w plaźmie, która na nią nachodziła, wpychając się w przeróżne otwory na ciele dziewczyny. Nad nią stał potężny pancerz. Składał się z wielu szerokich żelaznych płyt i okryty był płaszczem, który równie metalicznie co reszta zestawu odbijał blaski księżyca. W ręku kreatura dzierżyła duże, szerokie i przeźroczyste ostrze. Olbrzym był dwa razy większy od Eddiego i wpatrywał się swoim pustym hełmem w oczy przemytnika.
- Gaah, w kur** mazi - werbalna reakcja niebieskoskórego tylko pozornie była zbędna. W praktyce słuchawki zaproponowane, czy raczej wymuszone na nich przez cesarstwo przekazywały wszystkie informacje w czasie rzeczywistym pozostałym członkom zespołu. Eddie również nie znał sytuacji na zewnątrz.
Wystarczyło spojrzenie na olbrzyma, by niebieskoskóry zyskał całkiem negatywny pogląd na sytuację w której się znajdował. Ustawiając priorytet swoich działań nie na umiejętnościach bojowych, lecz na mobilności stracił jeden ze swoich karabinów. Patrząc na gigantycznego przeciwnika naturalnie zaczął kwestionować słuszność tej decyzji. Miał przy sobie jedynie Mjorlguna, którego wykorzystanie w pomieszczeniu było wyraźnie ograniczone, oraz nieporęczny karabin snajperski.
Nie mając większego wyboru, Eddie dobył Destroyera, czekając na reakcję ze strony przeciwnika. Jeśli ten ruszy w jego stronę, niebieskoskóry wystrzeli potężną wiązkę w klatkę piersiową uzbrojonego pancerza. To powinno pozbawić go możliwości korzystania z ostrza. Ewentualny unik zamierzał przeprowadzić schodząc z linii ciosu tak, by znaleźć się między celem jego eskapady i przeszkodą w jej realizacji.
Olbrzymia istota wpatrywała się jakiś moment w Eddiego, po czym zabulgotała i zachrzeszczała. Dźwięk ten był dla przemytnika bezsensowny. Jednakże po chwili AI na okręcie odegrało zsyntezowane tłumaczenie wypowiedzi: -Jaki jest cel waszych zniszczeń?
Niebieskoskóry wskazał palcem na pokrytą dziwnym śluzem dziewczynę. Słyszał o osobnikach, dla których tego typu sceny byłyby porównywalne do prehistorycznych wizji raju, czy innej pornografii. Eddie nigdy nie był zbyt dobry w historii cesarstwa. Liczyły się przecież tylko pieniądze.
- Ja przyszedłem po nią. - stwierdził.
- Ona nie żyje. - zadeklarował olbrzym.
- Eddie? - chłopak usłyszał głos Lu. - Z kim rozmawiasz?
- Powinna być tylko unieruchomiona. - odparł, zyskując dziwną pewność co do wyważonych zdolności medyka ich oddziału. - Kurasu, mogłeś zabić ją trutką? - zapytał w eter.
- Nie w takim krótkim czasie - powinna być w pełni sparaliżowana, ale żywa - odpowiedział Karasu z zaskoczeniem w głowie.
- Gdy tu weszła, była nieruchoma. - przyznał pancerz. - Mając do dyspozycji tą znośną szatę, przywdzialiśmy ją. - wyjaśnił. - Żeby chronić to miejsce przed waszą inwazją.
- Oddaj jej truchło, a postaram się przekonać resztę moich kompanów do opuszczenia tej wieży - zaproponował.
- To nie dość gwarancji. - zadecydował pancerz. Ciało dziewczyny zaczęło wzdrygać w przypadkowy sposób. Po kilku spazmach, zaczęła ona próbować się unieść. Jej ruchy wyglądały nienaturalnie.
- Mam uznać to za odmowę? - spytał, przestawiając broń na tryb [vehicle destroyer].
Pancerz nie odpowiedział, czuwając nad konwulsującym ciałem kobiety.
- Może tak będzie lepiej - stwierdził, przesuwając złącze ponownie na [normal], następnie wystrzelił pierwszy nabój w wybrany wcześniej cel. Faktycznie ten strzał miał być bardziej wyrazem zmiany charakteru wydarzenia, a dopiero drugi powinien faktycznie wykluczyć tymczasowo przeciwnika. Zdał sobie sprawę, że de facto będzie musiał wysadzić całą wieżę.
Strzał utworzył niewielką dziurę w klatce zbroi, z której zaczęła wylewać się masa bakterii. Olbrzym ociężałymi krokami ruszył w stronę Eddiego.
Niebieskoskóry ruszył w stronę olbrzyma. Przełączył broń w tryb [vehicle destroyer], zwyczajne wiązki nie wywierały upragnionych skutków. Olbrzym był wyraźnie silniejszy od poprzednich ruchomych zbroi, a otaczająca cały pokój maź nie wróżyła zbyt dobrze na dalszy przebieg starcia. Musiał szybko uporać się z przeciwnikiem i zdobyć truchło dziewczyny. Kto wie co zrobi z nią ten syntetyk.
Plan Eddiego był prosty - wyczekiwać ataku przeciwnika miarowo się do niego zbliżając. Uniknąć, wykonując przewrót po ziemi, nie zamierzał jednak od razu wstawać, raczej - wykorzystać niską pozycję jako dodatkowa stabilizacja do strzału, następnie strzelić w lewą część miednicy przeciwnika.
Gdy Eddie lądował na ziemi, dostrzegł efekty chybionego zamachu giganta. Nie było żadnej zauważalnej różnicy pomiędzy prostotą wymachu w powietrzu, a jego kontynuacją we wnętrzu nagiej posadzki piętra. Potężny strzał odrąbał zarówno miednicę, jak i część pleców oraz uda pod i nad nią. Zbroja przewróciła się, opierając dłonią o podłoże. Niemal natychmiast masa bakterii z podłoża opadła w miejsce rany, razem ze stopionym żelazem, które ściekło z sufitu, zostało uformowane w ciągu sekund i równie szybko zastygło. Nim Eddie się zorientował, olbrzym był ponownie gotowy do walki.
Karasu zapytał Eddiego przez słuchawkę::
- Eddie, wszystko w porządku? Nie mam Cię w zasięgu wzroku, więc nie masz co liczyć na nanoby.
- Ze mną tak, maź dorwała cel pogoni, próbuję odzyskać ciało. - nie był zobowiązany do podawania jakiejkolwiek formy raportu syntetykowi, jednak nie miał wobec niego żadnych uprzedzeń. Nawet jeśli to rzadkość w cesarstwie, a co dopiero w będącym na bakier z prawem półświatku, Eddie cenił osobników spełniających swoją rolę. Oczekiwał od nich właściwie głównie tego. To mógł być człowiek, synt, czy nawet kseno. Jeśli działał zgodnie z planem i nie utrudniał wszystkiego, był dobrym towarzyszem.
- Jak to ciało Eddie? Miała być żywa… - przemówił rozgoryczony Victor w słuchawce.
- Może jest. Nie wiem ile szkód wykonała na niej ta maź - odparł.
Niebieskoskóry zaczął szybko cofać się w stronę coraz bardziej pochłoniętego przez maź truchła, skupiając się na unikaniu olbrzyma. Broń raz jeszcze znalazła się w trybie [normal]. Celem ewentualnej kontry został miecz przeciwnika.
Eddie rzucił się w stronę kobiety, gdy rycerz ruszył w jego kierunku. Niebieskoskóry uniknął groźnego cięcia poprzez przewrót w przód. Tak jak i poprzednio, ostrze przeciwnika ignorowało fizyczne właściwości złoża żelaza budującego komnatę. Gdy Eddie znalazł się pod ciałem kobiety, ta skoczyła na niego z wyciągniętymi rękoma, chcąc złapać go za szyję. Przemytnik pochylił się w przód, uderzając ją barkiem w brzuch i podnosząc się do góry. Ostatecznie stanął wyprostowany z kobietą przerzuconą przez ramię niczym worek kartofli. W tej pozycji nie była w stanie wyrządzić mu specjalnej krzywdy. Olbrzymia zbroja zaczęła wykonywać kolejne kroki w kierunku strzelca.
- Proszę o raport. - odezwała się Lu. - Jaki jest stan wasz, i waszych rywali? - zapytała. - Czy dostrzegliście jakiś artefakt?
- Możliwe że ten bakteryjny hive-mind coś wchłonął. Nie mam jak sprawdzić - stwierdził niebieskoskóry. Trzymając domniemane truchło kobiety na jednym z ramion, w drugim trzymając wycelowany w przeciwnika karabin snajperski. Owszem, był silniejszy niż gówniane kseno, jednak korzystanie z broni w takiej sytuacji nie było zbyt komfortowe. Eddie planował iść po planie koła , powoli zbliżając się w stronę wykorzystanego wcześniej wejścia. Tym razem rekolektor nie miał jednak możliwości sprawnego uniku. Jedynie blask wiązki energii wymierzonej w oręż może wyzwolić go od nadchodzącego ataku przeciwnika.
 
Fiath jest offline