Nie udało się, nie tym razem. Szczęście De Luci wzięło wolne i odwróciło się na pięcie, udając że wcale a wcale jej nie widzi. Zostawiło ją samą w dopiero odzyskującej komfortową temperaturę toalecie, ze zwłokami przed wejściem i czymś, co zbliżało się nieubłaganie, aż wpadło do kryjówki blondynki, burząc ciche marzenia na ujście cało i najlepiej z życiem.
Widok robota w pierwszej sekundzie zaskoczył Silvię. Spodziewała się bandyty w pancerzu wspomaganym, albo pokręconego potwora rodem z filmów grozy… a dostała robota. Może nawet robota strażniczego. Wrogo nastawionego. Czy dlatego ktoś zawczasu przemienił pole statku na tarczę EMP? Na pokładzie Vegi zbuntowała się SI?!
Za dużo pytań, za mało czasu i brak szans na odpowiedzi. Rozwiązaniem musiał być ołów. Kobieta nacisnęła na spust, posyłając w kierunku cybernetycznego cerbera pierwsze karabinowe kule.