Każdy dalszy rzut wolny, wymagający dogrania do kolegów, byłby egzekwowany przez Hiroshiego. Przy odległości pozwalającej na bezpośredni strzał, sam nie czuł się na tyle pewnie, by uderzać. A poza tym miał małe szanse przekonać Hajime, że to on powinien go wykonywać. Oddał piłkę koledze i padł gol. Ucieszył się, zostawienie wolnego okazało się dobrą decyzją, jednak lekka nuta gorzkości pozostała, że kolega strzelił z oddanej mu dobrej pozycji. Sasaki dograł też dwie kluczowe piłki, których nie wykorzystali Forfang i Toyota. Czyli generalnie nie zagrał najgorzej.
W szatni jako pierwszy odezwał się zdobywca bramki. To musiało dodatkowo podbić jego ego, które zazwyczaj znacznie przebijało sufit, a teraz pewnie mijało już alfa Centauri. Gdyby Sasaki w życiu myślał równie szybko, jak na boisku, to może zdążyłby mu się jakoś odgryźć, ale ubiegł go Johnatan. - Czemu mielibyśmy się cofać? - nie spodobała mu się propozycja bramkarza. - Podajemy, atakujemy, przeważamy. To po co się cofać? Pozbawiać się naszej siły w tym meczu?
Był w końcu rozgrywającym i nie lubił powolnie klepać piłki z obrońcami. Może nie miał takiej pewności siebie, jak Sorayama, ale zdecydowanie preferował pokazywać swoje szybkie podania do przodu w kombinacyjnej grze. Dyskutował, ale ostatecznie i tak miał zamiar słuchać się trenera. Na tym jednak wychodził najlepiej. |