Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2018, 01:20   #622
Zuzu
 
Zuzu's Avatar
 
Reputacja: 1 Zuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputację
Wychodziło na to, że goguś w białym gajerze jest równie enigmatyczny, co zamknięta i zalakowana talia kart - nowych i jeszcze nie używanych, więc tym bardziej nęcących. Zwłaszcza łapy poważnego, pełnoprawnego doradcy biznesowego. Prosto z Vegas.
Panna Faust z uwagą zapamiętywała kolejne info o nowym celu i choć na gębie miała firmowy uśmiech, to w duchu pozostawała poważna. Wydawało się jej, że od ostatniej wizyty w Grzeszniku minęły całe wieki. Wystarczyło parę dni aby narobiła sobie nowych wrogów, problemów… i sojuszników. Chyba przyjaciół, o ile poważny przedsiębiorca mógł używać równie bzdetnych i wyświechtanych zwrotów.

Głupoty wyleciały jej z głowy ledwo przekroczyła próg gabinetu. Coś ścisnęło ją w dołku na widok zarośniętej, ryżej gęby z czerwonymi plamami po wódzie i równie przechlanymi gałami.

- Brat! - przywitała się z nim, przełażąc przez pokój żeby z uczuciem cmoknąć go w czubek durnej głowy. Pomachała też pannie Forlov, rzucając w nią ciepłym, szerokim wyszczerzem, a potem zwróciła się do Kapelusznika.
- To z gabinetem to zajebisty pomysł! - nie zanegowała niczego co ruda menda gadała, ani do końca nie przyznała racji żadnej stronie, zaczynając gdzieś od środka. Lampiła się to na jedno, to na drugie z rodzeństwa, ale częściej oczęta jej uciekały do Egora - Tu w chuj miejsca, jebnij sobie własny. Książki sobie poukładasz, barek własny skompletujesz. I nikt nie będzie marudził że syf zostaje po testowaniu dziewczynek. A co tam u ciebie? Lecisz do Xaviera? - spytała na koniec Anny.

- Nigdzie nie lecę! Na pewno nie do Xaviera. Mam rozmowę o pracę. - Anna obróciła się napięcie na swoich fioletowych butach słysząc co powiedziała blondynka. W pierwszej chwili wyawała się nadal wzburzona co się też ulało i na smukłą blondynkę w błękitach ale jednak w końcu wydawała się trochę zmieszana za ten wybuch bo starała się chyba złagodzić ten wybuch.

- Masz rozmowę o pracę? Z nowymi dziewczynkami? A ja?! - Egor wydawał się poruszony tym pominięciem i do tego jakby te wcześniejsze podejrzenie mu się sprawdziło.

- A ty masz szlaban! - fuknęła z nową falą złości gospodyni lokalu. - I słyszałeś co Julia mówi? Własny gabinet to dobry pomysł! A ona się przecież zna na biznesach. - brunetka wskazała wymownym gestem na blondynkę wciąż patrząc na rudowłosego brata. Ten klapnął z rezygnacją dłońmi o uda jakby obydwie uknuły jakiś spisek przeciw niemu. Za to jego siostra z miną zwycięzcy odwróciła się do wyjścia. Egor zaś opadł z powrotem na jej fotel z samczym fochem na twarzy.

- No już brat, nie spinaj się bo ci żyłka pierdolnie - panna Faust westchnęła współczująco, klepiąc ryżego pojeba bo głowie czułym gestem. - Nie nakręcaj się, bo jakbyś miał własne biuro to nikt by ci libacji i testów nie przerywał. Ani nie wyganiał w połowie posuwania nowego sprzętu… właśnie. Mam sprawę do Max - popatrzyła na Annę i puściła jej oko - Poza tym przyszłam też tobie podziękować za przemelinowanie mnie i tego kwadratowego zjeba. Pamiętam o tym co ci obiecałam, pracuje nad tym - przypomniała i zaznaczyła że pamięta - A jak będziesz wolniejsza możemy się przejechać po mieście. Moją furą - wyszczerz się jej poszerzył.

- O, Angel. - Anna pokiwała żwawo ciemną głową na znak, że też pamięta tą niepowetowaną stratę nad jaką tak bolała już w czasie aukcji. - Oj, bardzo by nam się tutaj przydała. Takie cudo potrafi rozsławić lokal daleko poza dzielnicę. A pojechała do tych brudasów… Szkoda, że nie wiedziałam wcześniej bo bym wzięła więcej papierów. - wspomnienie o tamtej zmutowanej blondynce z aukcji nadal musiało być żywe u Forlow. I przy okazji chyba zapomniała się dalej gniewać na Egora.

- No jakby ci się udało jakoś ją zorganizować albo chociaż zrobić deal czy cokolwiek by ją odzyskać no to byłabym wniebowzięta. I nie bój się, nie będziesz stratna na tym interesie. - Anna pokiwała wreszcie głową i uśmiechnęła się wreszcie pierwszy raz odkąd Julia weszła do jej gabinetu.

- Ale ta Max też jest świetna. Tak jak już tutaj widziałam co potrafi no nie żałuję, że wydałam na nią papiery. - powiedziała gdy widocznie przypomniała sobie, że panna Faust wspomniała jeszcze o nowej kobyłce w jej stajni. - No i chcesz coś od niej? No w porządku, to pogadaj. Powinna być chyba jeszcze w swoim pokoju a jak nie to pewnie dziewczyny wiedzą gdzie jest. - Anna nie robiła trudności w spotkaniu z Max. Egor zaś siedział ze skrzyżowanymi na piersi ramionami i usilnie udawał, że nic a nic go ta rozmowa nie obchodzi ani nie dotyczy.

- Luz niuńka, pracuję nad tym. Ale… mam prośbę. - blondynka gładko przeszła do biznesów, siadając na biurku po stronie Egora. Założyła nogę na nogę, lampiąc się na Rosjankę przez ramię - Za parę dni odbędzie się deathmatch. W starej cementowni w Downtown. Stary Zgred się zgodził i nawet za bardzo nie marudził. Wystartuje parę ekip. W tym Dziki. W duecie z Blue Angel. Jakby twoje dziewczynki zapodały klienteli temat. Chcemy roznieść info po mieście.

- Oo.
- Annę najwidoczniej zaskoczyły te wieści. - I Dziki będzie w jednym duecie z Blue Angel? - ta wiadomość zdziwiła chyba Rosjankę najbardziej. W końcu jednak przyjęła to do wiadomości i zaczęła trawić tą informację. - Dobrze, że ty chociaż coś mówisz o tym. - Anna uniosła głowę by wymownie spojrzeć na brata z pretensją. - Dobrze, powiem dziewczynom by puściły ploty. - powiedziała w końcu ale na twarzy miała trochę nieobecny wyraz gdy pewnie już główkowała jak to wykorzystać na swoją korzyść.

- To świeża sprawa - Blue poczuła się w obowiązku stanąć za Ruskiem i wyjaśnić parę detali - Wczoraj skończyliśmy ogarniać co i jak. Wiesz jak jest ze Zgredem. Zanim coś postanowi trzeba odstawić szopkę z tym gównianym ciastem, kawą i całą pierdolencją. I tak: Dziki i Angel w jednym teamie. Najlepsze gwiazdy tego sezonu. Oczywiście nie musze mówić kto wpadł na ten genialny pomysł - wyszczerz jeszcze mocniej się jej poszerzył, gdy skromnie zatrzepotała rzęsami, odgarniając jasne włosy za plecy.
- Mam z tobą dogadać detale, brat - zwróciła się do rudego, przejmując od niego flaszkę i mocząc ryja w gorzale póki on jej nie wysuszył.

- Świetny pomysł. - rosyjska bizneswoman przyznała rację blondynce patrząc już nieco przytomniej a widząc pozę dziewczyny z Vegas nawet się lekko zaśmiała z tak postawionej aluzji. - A jak to załatwiałaś możesz coś wspomnieć tam i tu o “Grzeszniku”? Pewnie się tłumy zwalą do Downtown ktoś je będzie musiał pomieścić i obsłużyć prawda? Muszę pogadać z Allysą, może jakieś stoły i namioty uda się skołować. - powiedziała już bardziej do siebie niż do pozostałej dwójki zupełnie jakby odhaczała sobie w głowie punkty do załatwienia. Potem wyszła ale jak przystało na bizneswoman a nie rozwścieczoną osę.

Egor prychnął wciąż niezadowolony z przebiegu rozmowy ale nie chcąc inicjować kolejnej kłótni zrobił to już do zamkniętych drzwi.
- To o czym chcesz pogadać? - zapytał rozpierając się wygodniej na fotelu i patrząc w górę na siedzącą na biurku blondynkę. Wydawało się, że woli szybko zmienić temat na jakikolwiek inny.

Panna Faust zrobiła zbolałą minę, wyjmując z kieszeni paczkę fajek. Wystawiła ją do Kapelusznika, a potem sama wyłuskała fajkę i podpaliła żeby móc w spokoju zajarać, skoro Anna zmyła się z rewiru dzięki czemu zniknęło ryzyko że znowu zacznie piłować mordę.
- Pojebało się brat - westchnęła ciężko, pozwalając aby maska samozadowolenia spadła z wytapetowanego pyska - O tym deatchmatch chcę pogadać. Co, jak i kiedy… - zrobiła przerwę - I mam prośbę. - wzięła go za rękę, ściskając mocniej - Zgred mówił o niespodziance-niewiadomce. Ty jesteś jego człowiekiem od wyścigów… posłuchaj - westchnęła, zaciągając się od serca - Jadę z Angel w jednej furze, Zgred się na nią zasadził. Będzie chciał zdjąć, a jak ją to i mnie. Jeżeli się czegoś dowiesz… co to za niespodzianka, daj mi cynę, co? Wolę wiedzieć zawczasu z czym idę na parkiet i na ile może mnie rozjebać w tańcu.

- Ach tak…
- Egor złapał w mocny, pewny uścisk dłoń Blue gdy usłyszał jak wygląda ta cała afera z jej punktu widzenia. Zastanawiał się nad czymś intensywnie. - Oczywiście, że dam ci znać jak tylko się czegoś dowiem, dziewuszka! - zapewnił ją gdy może dotarło do niego, że jego milczenie może zostać niewłaściwie odczytane.

- Ale na razie nic nie wiem. Z “Ambasadora” przyszło polecenie, że mamy się nie wtrącać i dalej robić swoje na ligowe Wyścigi. Jakbyśmy mieli wziąć udział pewnie by nam o tym powiedzieli. No ale właśnie w barwach szefa ma wystąpić Dziki i ta federacka lambadziara. - Egor machnął ręką jakby Blue Angel stała obok i wskazywał właśnie na nią. Najwyraźniej wciąż nie przepadał za Federatką.

- Ale skasować ją… - Kapelusznik urwał i oparł swoją rudą głowę na ramieniu a te oparł o poręcze fotela. Zastanawiał się chwilę nad tym. - Teraz niestety nie. Stary wydał rozkaz a Steve tego pilnuje. Więc to oficjalne. Niestety. Ktoś teraz skasuje tą niebieską przybłędę no to pewnie będzie White Handowi się tłumaczył. A raczej White Hand jemu. W odpowiednim kalibrze. - Egor mówił zamyślonym głosem lekko obracając fotel w jedną i drugą stronę gdy analizował możliwości i sytuację.
- Ale sprawa jest dość świeża więc może nie do wszystkich to dotarło jeszcze o tym cofnięciu wyroku. - przyznał po chwili zadumy wpatrzony w blat biurka upstrzony zawartością rozsypanej popielniczki. - Ale wiesz, ona tym swoim wygrywaniem pewnie zalazła za skórę niejednemu. Więc niekoniecznie w Downtown mamy monopol na jej głowę. - powiedział przenosząc wzrok w górę na siedzącą na biurku bizneswoman w kolorach błękitu.
- I jakby chciał jednak nadal ją skasować to mi to trochę się nie klei. Wiesz, jak stary się na kogoś zaweźmie to wręcz dba by było wiadomo, za co, i że od niego. Zresztą Steve też. No ale tym razem może… - główkował dalej nad tym zagadnieniem. - Ale wiesz. Jakby te deathmatch wypalił to byłby złoty interes. A wtedy ten Dziki i ta cała “lady” to by byli jak kury od złotych jajec. No wiesz, szkoda im łeb ukręcać przynajmniej póki znoszą te złote jajca. A w ogóle to się nieźle wkręciłaś wiesz? Jako stary przyjaciel rodziny dam ci dobrą radę. Zainwestuj i zadbaj o ten deathmatch. To wtedy też dla ciebie może być to złoty interes. Wyrobisz sobie markę i takie tam. - na koniec zaciągnął się papierosem i przysunął sobie przewróconą popielniczkę. - Widziałaś jaka kochana siostrzyczka? Parę butelek i jakie sceny robi. I teraz jeszcze poszła testować jakieś nowe focze. No powiedz dziewuszka, kto by jej lepiej przetestował niż ja? No jak brat, z braterskiej miłości przecież to dla niej robię a nie dla siebie. - Rosjanin ulał swoje żale pod adresem siostry i jej niesprawiedliwego traktowania.

Panna Faust słuchała pilnie, kiwając jasnowłosą głową w rytm tego, co słyszała. Rzeczywiście, z perspektywy przedstawianej przez Kapelusznika dało się dostrzec to, co do tej pory umykało, no ale w końcu on był stąd. Znał wszelkie niuanse i resztę hierarchii zaplutej dziury o nazwie Det.
- Do wczoraj rana chciał ją skasować. Sam Rączka mi dał fuchę, pamiętasz? No ale plany się zmieniły - rozłożyła bezradnie ręce. biznes bywał nieprzewidywalny - Wiem brat… i dzięki - przyznała szczerze, bez zbytniego pierdolenia - Kto nie ryzykuje, ten nie gra, a wiadomo. Do stołu podchodzisz tylko jak stawka jest odpowiednio wysoka. Wiesz że tatko znał się ze Starszym z Downtown? - zmieniła nagle temat, wyjmując rodzinną fotę i kładąc ją na blacie.
- On mi załatwił operację ręki, jebany ma całą dokumentację - prychnęła, biorąc drugiego łyka. Jakoś po wódzie lepiej się jej myślało - A Annie przejdzie. Poboczy się, pomarudzi i odpuści. Na dobrą sprawę… jakieś focze chyba będę mogła ci podesłać jak cię złapie posucha - posłała mu uśmiech rodem z reklamy przedwojennej pasty do zębów - Wróciłam do gry, Mordo. Jak wyjrzysz za okno zobaczysz moją nową furę. Ta niebieska.

- O job twoju…
- Kapelusznik wydawał się kompletnie zaskoczony gdy Blue położyła przed nim fotkę z dawnego świata. Z dawną rodziną z której obecnie już niewiele zostało. Wziął w dłoń fotografię i przyglądał się jej z uwagą na tyle dużą, że pochylił się nad nią i wyprostował z rozwalonej dotąd pozycji.
- To Howard miał takie chody? O cholera… Ze Starszym? Ciekawe… - popatrzył w zamyśleniu na Julię lekko machając trzymanym zdjęciem. Z tą miną wydawał się jak żywcem zdjęty z grymasu jego siostry gdy też zaczynała coś kalkulować czy główkować.
- To musiałaś wywrzeć na nim niezłe wrażenie. Mnie się nigdy nie przyznał, że znał szefa. I to tak. - powiedział znowu unosząc zdjęcie nieco do góry bo na nim była ewidentnie urlopowa, sielska i rodzinna scena na jaką obcych się nie zaprasza. - I nawet o twojej ręce wiedział. I brał w tym udział? - kolejne rewelacje wymusiły na kapeluszniku skorzystania z butelki. Ale nawet gdy nalewał sobie w kieliszek to wciąż zdjęcie położone na biurku absorbowało jego spojrzenie i myśli.
- No, no, to niezły numer był z tego Howarda. - powiedział wracając do wygodnego opierania się o fotel. Dłoń zamarła mu na chwilę z napełnionym po brzegi kieliszkiem gdy nadal widocznie intensywnie myślał o całej tej sprawie.
- Ciekawe, że cię poznał. No bo na tym zdjęciu to jesteś całkiem mała. - powiedział wskazując na blond brzdąca siedzącego na kolanach też wówczas o wiele młodszego Starszego. Dorośli mniej się w końcu zmieniali przez dekadę czy dwie niż małe dzieci, których dopiero czekała cała metamorfoza w dorosłego człowieka.
- Myślisz, że Robert o tym wie? - zapytał wskazując kieliszkiem na leżącą fotografię. Z wprawą wieloletniego operatora kieliszków w prawie magiczny sposób udało mu się nim poruszyć a nie wylać ani kropli.

- Nie wiem czy Robert wie... może i tak, a może i nie - panna Faust pokręciła głową i rozłożyła ręce - Stary skurwiel wie od kiedy jestem w mieście, musiał dostać cynę. Wiedziałam kurwa że ktoś mnie obserwuje i to nie paranoja. Poza tym dał mi robotę - przeszczepy wróciły do tułowia, krzyżując się na kobiecej piersi - Lexa to nie człowiek, a organizacja... i mam ją znaleźć. Rozprowadzają prochy po Det. Zajebistej jakości, jak przedwojenne. Podróby, niedoróbki wojskowych stymulantów. Nieźle kopie, testowałam. A w ogóle to słyszałam że popierdalasz z Handem na pokerka. Wkręć mnie, chce z nim pogadać. - wyszczerzyła się nagle tym specyficznym uśmiechem biznesowym, po którym ktoś kto znał ją tak dobrze jak Egor mógł śmiało rozpoznać jakie to biznesy chodzą blondynie po głowie. W odwodzie miała jeszcze Max... przed wieczorem. Bo wieczór ponoć miała spędzić w dybach, a jeszcze wypadało wdepnąć do Dzikiego i przekazać info od Szarika. Czasu mało, roboty dużo... i jeszcze zaschło jej w mordzie.
Kurwa jego mać.
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Mam złe wieści. Świat się nigdy nie skończy...
Zuzu jest offline