Wychodziło na to, że goguś w białym gajerze jest równie enigmatyczny, co zamknięta i zalakowana talia kart - nowych i jeszcze nie używanych, więc tym bardziej nęcących. Zwłaszcza łapy poważnego, pełnoprawnego doradcy biznesowego. Prosto z Vegas.
Panna Faust z uwagą zapamiętywała kolejne info o nowym celu i choć na gębie miała firmowy uśmiech, to w duchu pozostawała poważna. Wydawało się jej, że od ostatniej wizyty w Grzeszniku minęły całe wieki. Wystarczyło parę dni aby narobiła sobie nowych wrogów, problemów… i sojuszników. Chyba przyjaciół, o ile poważny przedsiębiorca mógł używać równie bzdetnych i wyświechtanych zwrotów.
Głupoty wyleciały jej z głowy ledwo przekroczyła próg gabinetu. Coś ścisnęło ją w dołku na widok zarośniętej, ryżej gęby z czerwonymi plamami po wódzie i równie przechlanymi gałami.
- Brat! - przywitała się z nim, przełażąc przez pokój żeby z uczuciem cmoknąć go w czubek durnej głowy. Pomachała też pannie Forlov, rzucając w nią ciepłym, szerokim wyszczerzem, a potem zwróciła się do Kapelusznika.
- To z gabinetem to zajebisty pomysł! - nie zanegowała niczego co ruda menda gadała, ani do końca nie przyznała racji żadnej stronie, zaczynając gdzieś od środka. Lampiła się to na jedno, to na drugie z rodzeństwa, ale częściej oczęta jej uciekały do Egora - Tu w chuj miejsca, jebnij sobie własny. Książki sobie poukładasz, barek własny skompletujesz. I nikt nie będzie marudził że syf zostaje po testowaniu dziewczynek. A co tam u ciebie? Lecisz do Xaviera? - spytała na koniec Anny.
- Nigdzie nie lecę! Na pewno nie do Xaviera. Mam rozmowę o pracę. - Anna obróciła się napięcie na swoich fioletowych butach słysząc co powiedziała blondynka. W pierwszej chwili wyawała się nadal wzburzona co się też ulało i na smukłą blondynkę w błękitach ale jednak w końcu wydawała się trochę zmieszana za ten wybuch bo starała się chyba złagodzić ten wybuch.
- Masz rozmowę o pracę? Z nowymi dziewczynkami? A ja?! - Egor wydawał się poruszony tym pominięciem i do tego jakby te wcześniejsze podejrzenie mu się sprawdziło.
- A ty masz szlaban! - fuknęła z nową falą złości gospodyni lokalu. - I słyszałeś co Julia mówi? Własny gabinet to dobry pomysł! A ona się przecież zna na biznesach. - brunetka wskazała wymownym gestem na blondynkę wciąż patrząc na rudowłosego brata. Ten klapnął z rezygnacją dłońmi o uda jakby obydwie uknuły jakiś spisek przeciw niemu. Za to jego siostra z miną zwycięzcy odwróciła się do wyjścia. Egor zaś opadł z powrotem na jej fotel z samczym fochem na twarzy.
- No już brat, nie spinaj się bo ci żyłka pierdolnie - panna Faust westchnęła współczująco, klepiąc ryżego pojeba bo głowie czułym gestem. - Nie nakręcaj się, bo jakbyś miał własne biuro to nikt by ci libacji i testów nie przerywał. Ani nie wyganiał w połowie posuwania nowego sprzętu… właśnie. Mam sprawę do Max - popatrzyła na Annę i puściła jej oko - Poza tym przyszłam też tobie podziękować za przemelinowanie mnie i tego kwadratowego zjeba. Pamiętam o tym co ci obiecałam, pracuje nad tym - przypomniała i zaznaczyła że pamięta - A jak będziesz wolniejsza możemy się przejechać po mieście. Moją furą - wyszczerz się jej poszerzył.
- O, Angel. - Anna pokiwała żwawo ciemną głową na znak, że też pamięta tą niepowetowaną stratę nad jaką tak bolała już w czasie aukcji. - Oj, bardzo by nam się tutaj przydała. Takie cudo potrafi rozsławić lokal daleko poza dzielnicę. A pojechała do tych brudasów… Szkoda, że nie wiedziałam wcześniej bo bym wzięła więcej papierów. - wspomnienie o tamtej zmutowanej blondynce z aukcji nadal musiało być żywe u Forlow. I przy okazji chyba zapomniała się dalej gniewać na Egora.
- No jakby ci się udało jakoś ją zorganizować albo chociaż zrobić deal czy cokolwiek by ją odzyskać no to byłabym wniebowzięta. I nie bój się, nie będziesz stratna na tym interesie. - Anna pokiwała wreszcie głową i uśmiechnęła się wreszcie pierwszy raz odkąd Julia weszła do jej gabinetu.
- Ale ta Max też jest świetna. Tak jak już tutaj widziałam co potrafi no nie żałuję, że wydałam na nią papiery. - powiedziała gdy widocznie przypomniała sobie, że panna Faust wspomniała jeszcze o nowej kobyłce w jej stajni. - No i chcesz coś od niej? No w porządku, to pogadaj. Powinna być chyba jeszcze w swoim pokoju a jak nie to pewnie dziewczyny wiedzą gdzie jest. - Anna nie robiła trudności w spotkaniu z Max. Egor zaś siedział ze skrzyżowanymi na piersi ramionami i usilnie udawał, że nic a nic go ta rozmowa nie obchodzi ani nie dotyczy.
- Luz niuńka, pracuję nad tym. Ale… mam prośbę. - blondynka gładko przeszła do biznesów, siadając na biurku po stronie Egora. Założyła nogę na nogę, lampiąc się na Rosjankę przez ramię - Za parę dni odbędzie się deathmatch. W starej cementowni w Downtown. Stary Zgred się zgodził i nawet za bardzo nie marudził. Wystartuje parę ekip. W tym Dziki. W duecie z Blue Angel. Jakby twoje dziewczynki zapodały klienteli temat. Chcemy roznieść info po mieście.
- Oo. - Annę najwidoczniej zaskoczyły te wieści. - I Dziki będzie w jednym duecie z Blue Angel? - ta wiadomość zdziwiła chyba Rosjankę najbardziej. W końcu jednak przyjęła to do wiadomości i zaczęła trawić tą informację. - Dobrze, że ty chociaż coś mówisz o tym. - Anna uniosła głowę by wymownie spojrzeć na brata z pretensją. - Dobrze, powiem dziewczynom by puściły ploty. - powiedziała w końcu ale na twarzy miała trochę nieobecny wyraz gdy pewnie już główkowała jak to wykorzystać na swoją korzyść.
- To świeża sprawa - Blue poczuła się w obowiązku stanąć za Ruskiem i wyjaśnić parę detali - Wczoraj skończyliśmy ogarniać co i jak. Wiesz jak jest ze Zgredem. Zanim coś postanowi trzeba odstawić szopkę z tym gównianym ciastem, kawą i całą pierdolencją. I tak: Dziki i Angel w jednym teamie. Najlepsze gwiazdy tego sezonu. Oczywiście nie musze mówić kto wpadł na ten genialny pomysł - wyszczerz jeszcze mocniej się jej poszerzył, gdy skromnie zatrzepotała rzęsami, odgarniając jasne włosy za plecy.
- Mam z tobą dogadać detale, brat - zwróciła się do rudego, przejmując od niego flaszkę i mocząc ryja w gorzale póki on jej nie wysuszył.
- Świetny pomysł. - rosyjska bizneswoman przyznała rację blondynce patrząc już nieco przytomniej a widząc pozę dziewczyny z Vegas nawet się lekko zaśmiała z tak postawionej aluzji. - A jak to załatwiałaś możesz coś wspomnieć tam i tu o “Grzeszniku”? Pewnie się tłumy zwalą do Downtown ktoś je będzie musiał pomieścić i obsłużyć prawda? Muszę pogadać z Allysą, może jakieś stoły i namioty uda się skołować. - powiedziała już bardziej do siebie niż do pozostałej dwójki zupełnie jakby odhaczała sobie w głowie punkty do załatwienia. Potem wyszła ale jak przystało na bizneswoman a nie rozwścieczoną osę.
Egor prychnął wciąż niezadowolony z przebiegu rozmowy ale nie chcąc inicjować kolejnej kłótni zrobił to już do zamkniętych drzwi.
- To o czym chcesz pogadać? - zapytał rozpierając się wygodniej na fotelu i patrząc w górę na siedzącą na biurku blondynkę. Wydawało się, że woli szybko zmienić temat na jakikolwiek inny.
Panna Faust zrobiła zbolałą minę, wyjmując z kieszeni paczkę fajek. Wystawiła ją do Kapelusznika, a potem sama wyłuskała fajkę i podpaliła żeby móc w spokoju zajarać, skoro Anna zmyła się z rewiru dzięki czemu zniknęło ryzyko że znowu zacznie piłować mordę.
- Pojebało się brat - westchnęła ciężko, pozwalając aby maska samozadowolenia spadła z wytapetowanego pyska - O tym deatchmatch chcę pogadać. Co, jak i kiedy… - zrobiła przerwę - I mam prośbę. - wzięła go za rękę, ściskając mocniej - Zgred mówił o niespodziance-niewiadomce. Ty jesteś jego człowiekiem od wyścigów… posłuchaj - westchnęła, zaciągając się od serca - Jadę z Angel w jednej furze, Zgred się na nią zasadził. Będzie chciał zdjąć, a jak ją to i mnie. Jeżeli się czegoś dowiesz… co to za niespodzianka, daj mi cynę, co? Wolę wiedzieć zawczasu z czym idę na parkiet i na ile może mnie rozjebać w tańcu.
- Ach tak… - Egor złapał w mocny, pewny uścisk dłoń Blue gdy usłyszał jak wygląda ta cała afera z jej punktu widzenia. Zastanawiał się nad czymś intensywnie. - Oczywiście, że dam ci znać jak tylko się czegoś dowiem, dziewuszka! - zapewnił ją gdy może dotarło do niego, że jego milczenie może zostać niewłaściwie odczytane.
- Ale na razie nic nie wiem. Z “Ambasadora” przyszło polecenie, że mamy się nie wtrącać i dalej robić swoje na ligowe Wyścigi. Jakbyśmy mieli wziąć udział pewnie by nam o tym powiedzieli. No ale właśnie w barwach szefa ma wystąpić Dziki i ta federacka lambadziara. - Egor machnął ręką jakby Blue Angel stała obok i wskazywał właśnie na nią. Najwyraźniej wciąż nie przepadał za Federatką.
- Ale skasować ją… - Kapelusznik urwał i oparł swoją rudą głowę na ramieniu a te oparł o poręcze fotela. Zastanawiał się chwilę nad tym. - Teraz niestety nie. Stary wydał rozkaz a Steve tego pilnuje. Więc to oficjalne. Niestety. Ktoś teraz skasuje tą niebieską przybłędę no to pewnie będzie White Handowi się tłumaczył. A raczej White Hand jemu. W odpowiednim kalibrze. - Egor mówił zamyślonym głosem lekko obracając fotel w jedną i drugą stronę gdy analizował możliwości i sytuację.
- Ale sprawa jest dość świeża więc może nie do wszystkich to dotarło jeszcze o tym cofnięciu wyroku. - przyznał po chwili zadumy wpatrzony w blat biurka upstrzony zawartością rozsypanej popielniczki. - Ale wiesz, ona tym swoim wygrywaniem pewnie zalazła za skórę niejednemu. Więc niekoniecznie w Downtown mamy monopol na jej głowę. - powiedział przenosząc wzrok w górę na siedzącą na biurku bizneswoman w kolorach błękitu.
- I jakby chciał jednak nadal ją skasować to mi to trochę się nie klei. Wiesz, jak stary się na kogoś zaweźmie to wręcz dba by było wiadomo, za co, i że od niego. Zresztą Steve też. No ale tym razem może… - główkował dalej nad tym zagadnieniem. - Ale wiesz. Jakby te deathmatch wypalił to byłby złoty interes. A wtedy ten Dziki i ta cała “lady” to by byli jak kury od złotych jajec. No wiesz, szkoda im łeb ukręcać przynajmniej póki znoszą te złote jajca. A w ogóle to się nieźle wkręciłaś wiesz? Jako stary przyjaciel rodziny dam ci dobrą radę. Zainwestuj i zadbaj o ten deathmatch. To wtedy też dla ciebie może być to złoty interes. Wyrobisz sobie markę i takie tam. - na koniec zaciągnął się papierosem i przysunął sobie przewróconą popielniczkę. - Widziałaś jaka kochana siostrzyczka? Parę butelek i jakie sceny robi. I teraz jeszcze poszła testować jakieś nowe focze. No powiedz dziewuszka, kto by jej lepiej przetestował niż ja? No jak brat, z braterskiej miłości przecież to dla niej robię a nie dla siebie. - Rosjanin ulał swoje żale pod adresem siostry i jej niesprawiedliwego traktowania.
Panna Faust słuchała pilnie, kiwając jasnowłosą głową w rytm tego, co słyszała. Rzeczywiście, z perspektywy przedstawianej przez Kapelusznika dało się dostrzec to, co do tej pory umykało, no ale w końcu on był stąd. Znał wszelkie niuanse i resztę hierarchii zaplutej dziury o nazwie Det.
- Do wczoraj rana chciał ją skasować. Sam Rączka mi dał fuchę, pamiętasz? No ale plany się zmieniły - rozłożyła bezradnie ręce. biznes bywał nieprzewidywalny - Wiem brat… i dzięki - przyznała szczerze, bez zbytniego pierdolenia - Kto nie ryzykuje, ten nie gra, a wiadomo. Do stołu podchodzisz tylko jak stawka jest odpowiednio wysoka. Wiesz że tatko znał się ze Starszym z Downtown? - zmieniła nagle temat, wyjmując rodzinną fotę i kładąc ją na blacie.
- On mi załatwił operację ręki, jebany ma całą dokumentację - prychnęła, biorąc drugiego łyka. Jakoś po wódzie lepiej się jej myślało - A Annie przejdzie. Poboczy się, pomarudzi i odpuści. Na dobrą sprawę… jakieś focze chyba będę mogła ci podesłać jak cię złapie posucha - posłała mu uśmiech rodem z reklamy przedwojennej pasty do zębów - Wróciłam do gry, Mordo. Jak wyjrzysz za okno zobaczysz moją nową furę. Ta niebieska.
- O job twoju… - Kapelusznik wydawał się kompletnie zaskoczony gdy Blue położyła przed nim fotkę z dawnego świata. Z dawną rodziną z której obecnie już niewiele zostało. Wziął w dłoń fotografię i przyglądał się jej z uwagą na tyle dużą, że pochylił się nad nią i wyprostował z rozwalonej dotąd pozycji.
- To Howard miał takie chody? O cholera… Ze Starszym? Ciekawe… - popatrzył w zamyśleniu na Julię lekko machając trzymanym zdjęciem. Z tą miną wydawał się jak żywcem zdjęty z grymasu jego siostry gdy też zaczynała coś kalkulować czy główkować.
- To musiałaś wywrzeć na nim niezłe wrażenie. Mnie się nigdy nie przyznał, że znał szefa. I to tak. - powiedział znowu unosząc zdjęcie nieco do góry bo na nim była ewidentnie urlopowa, sielska i rodzinna scena na jaką obcych się nie zaprasza. - I nawet o twojej ręce wiedział. I brał w tym udział? - kolejne rewelacje wymusiły na kapeluszniku skorzystania z butelki. Ale nawet gdy nalewał sobie w kieliszek to wciąż zdjęcie położone na biurku absorbowało jego spojrzenie i myśli.
- No, no, to niezły numer był z tego Howarda. - powiedział wracając do wygodnego opierania się o fotel. Dłoń zamarła mu na chwilę z napełnionym po brzegi kieliszkiem gdy nadal widocznie intensywnie myślał o całej tej sprawie.
- Ciekawe, że cię poznał. No bo na tym zdjęciu to jesteś całkiem mała. - powiedział wskazując na blond brzdąca siedzącego na kolanach też wówczas o wiele młodszego Starszego. Dorośli mniej się w końcu zmieniali przez dekadę czy dwie niż małe dzieci, których dopiero czekała cała metamorfoza w dorosłego człowieka.
- Myślisz, że Robert o tym wie? - zapytał wskazując kieliszkiem na leżącą fotografię. Z wprawą wieloletniego operatora kieliszków w prawie magiczny sposób udało mu się nim poruszyć a nie wylać ani kropli.
- Nie wiem czy Robert wie... może i tak, a może i nie - panna Faust pokręciła głową i rozłożyła ręce - Stary skurwiel wie od kiedy jestem w mieście, musiał dostać cynę. Wiedziałam kurwa że ktoś mnie obserwuje i to nie paranoja. Poza tym dał mi robotę - przeszczepy wróciły do tułowia, krzyżując się na kobiecej piersi - Lexa to nie człowiek, a organizacja... i mam ją znaleźć. Rozprowadzają prochy po Det. Zajebistej jakości, jak przedwojenne. Podróby, niedoróbki wojskowych stymulantów. Nieźle kopie, testowałam. A w ogóle to słyszałam że popierdalasz z Handem na pokerka. Wkręć mnie, chce z nim pogadać. - wyszczerzyła się nagle tym specyficznym uśmiechem biznesowym, po którym ktoś kto znał ją tak dobrze jak Egor mógł śmiało rozpoznać jakie to biznesy chodzą blondynie po głowie. W odwodzie miała jeszcze Max... przed wieczorem. Bo wieczór ponoć miała spędzić w dybach, a jeszcze wypadało wdepnąć do Dzikiego i przekazać info od Szarika. Czasu mało, roboty dużo... i jeszcze zaschło jej w mordzie.
Kurwa jego mać.